SIEĆ NERDHEIM:

Miłość bez granic. Recenzja anime Josee, the Tiger and the Fish

Josee, the Tiger and the Fish - plakat promocyjny
Josee, the Tiger and the Fish – plakat promocyjny

Patrząc na moje dotychczasowe recenzje pełnometrażowych filmów anime, nie powinien dziwić fakt, że tytuł, który mam tym razem zamiar omówić, reprezentuje dość popularny w przypadku japońskiej animacji gatunek, czyli romansu z nastolatkami w roli głównej. Zazwyczaj są to dzieła tworzone według jednego schematu, mające wzruszyć widza, aby po jego policzku spłynęła jedna lub dwie łezki, a potem szczęśliwie zakończyć historię, dając nadzieję, że na każdego czeka wielka miłość. Dodatkowo nieodłącznym elementem jest to, że jedna z postaci spełnia rolę odludka, mającego wraz z rozwojem fabuły otworzyć się na świat. Jak w tym wszystkim wypada Josee, the Tiger and the Fish?

Tsuneo Suzukawa to student tokijskiego uniwersytetu na wydziale biologii morskiej (lub czegoś tożsamego) i każdą wolną chwilę stara się przeznaczyć na nurkowanie. Dodatkowo marzy o udaniu się na stypendium do Australii, gdzie mógłby rozwijać swoją pasję, jednak to wiąże się ze zdobyciem wysokich stopni, co nie jest łatwe dla samodzielnie utrzymującego się młodzieńca. Dlatego też pracuje w okolicznym sklepie. Pewnego dnia przypadkowo – bo jakżeby inaczej – poznaje tytułową Josee, która jeździ na wózku inwalidzkim. Podczas pierwszego spotkania para głównych bohaterów niezbyt wpada sobie w oko, ale babcia dziewczynki zatrudnia Tsuneo jako opiekuna swojej wnuczki, a chłopakowi trudno jest odrzucić dobrze płatną propozycję. Tak oto rozpoczyna się z pozoru prosta, ale posiadająca w sobie przebłyski oryginalności, droga od niechęci do miłości.

Josee, the Tiger and the Fish - scena z filmu
Josee, the Tiger and the Fish – scena z filmu

We wstępie wspomniałem o stałych elementach anime romansów, a w szczególności roli outstandera. W omawianym filmie za takową pozornie robi Josee. Jednakże, w przeciwieństwie do większości tytułów, nie miałem wrażenia, że jest to wyłącznie odhaczenie z gatunkowej listy, a względnie przemyślana decyzja. Oczywiście z jednej strony przedstawienie osoby z niepełnosprawnością jako tej wycofanej z życia społecznego jest niezwykle oklepanym motywem, ale niestety występującym również w naszej rzeczywistości. W przypadku bohaterki warto się jednak zastanowić, czy rzeczywiście odgrywa tę rolę. Protagonistka bowiem jest niezwykle pewna siebie, energiczna, łaknie poznawania świata, ale potrzebuje kogoś, kto będzie to robił wraz z nią. Jest świadoma swoich ograniczeń i boi się, że w pewnym momencie będzie musiała się poddać lub spotka ją rozczarowanie swoim brakiem sił.

Dużym plusem jest wiek głównej pary. Z racji tego, że nie są oni licealistami, fabuła pozwala twórcom na nieco większą swobodę. Po pierwsze nie mamy tutaj scen szkolnych i tego jak Josee np. nie dogaduje się z resztą klasy. Również bohaterowie są znacznie swobodniejsi w swoich czynach – jeżeli chcą gdzieś pojechać, nie ma ku temu przeciwwskazań i niepotrzebnie długich wewnętrznych monologów o ewentualnych konsekwencjach. Dorosłość pozwala także na całkiem inne niż zazwyczaj przedstawienie rodzącego się uczucia i ewentualnych przeszkód. W Josee, the Tiger and the Fish mamy głównie dylemat Tsuneo: Wyjechać za granicę, aby spełnić marzenie, czy też pozostać z Josee? Która z tych dróg przyniesie mu szczęście? A może nie musi wybierać wcale?

Josee, the Tiger and the Fish - scena z filmu
Josee, the Tiger and the Fish – scena z filmu

Pozostając jeszcze na moment przy warstwie fabularnej, wspomnieć warto o pewnym wydarzeniu, a w zasadzie dwóch (których nie opiszę dokładnie, gdyż byłby to zbyt duży spoiler), ale których typ pojawia się w zasadzie w każdej historii miłosnej. Chodzi mi o coś, co zawsze doprowadza do krótkiej rozłąki kochanków – jeżeli myślicie, że wspomniany powyżej dylemat nim jest, to się mocno mylicie. Kiedy miały one miejsce podczas seansu, poczułem się niezwykle zbity z tropu – w szczególności podczas drugiego z wydarzeń, gdyż na pierwsze byłem gotowy. Chwilę później cieszyły mnie konsekwencje tych zdarzeń, gdyż posłużyły do dalszego rozwoju obojga bohaterów.

Przechodząc do wizualiów anime: trudno jest mi przyczepić się do którejkolwiek kwestii. Postaci wyglądają bardzo dobrze, w szczególności zachwycają projekty Tsuneo i Josee. Już od pierwszej chwili, bazując wyłącznie na wyglądzie, jesteśmy w stanie coś o nich powiedzieć. Ładnie wypadają także krajobrazy; większość filmu dzieje się w sceneriach miejskich, wewnątrz domu głównej bohaterki – tutaj też mają miejsce sceny spotkań kochanków, które poprzez zabawę światłem i cieniem, mają niezwykle intymny klimat. Przyjemność z obcowania z filmem dopełnia ścieżka dźwiękowa. Ta może i nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale skutecznie uzupełnia sceny. Jedynym rzeczywiście wybijającym się ponad ogólnie przyjęty poziom aspektem jest piosenka końcowa – bardzo mi się podobało, że podczas utworu, oprócz napisów, pokazywane były kolejne sceny, stanowiące kontynuację kilku wątków, które prowadziły do prawdziwego zakończenia.

Josee, the Tiger and the Fish - scena z filmu
Josee, the Tiger and the Fish – scena z filmu

Czym jest w takim razie Josee the Tiger and the Fish? Przede wszystkim to niezwykle urocza historia o zakochującej się w sobie parze, która, aby być razem, musi pokonać nie jedną przeciwność – czasem w sobie samym. Polecam ją każdemu, kto lubi od czasu do czasu wzruszyć się podczas seansu przy tytule może niebędącym nazbyt ambitnym, ale przyjemnym i pozostawiającym po sobie przyjemne ciepełko w serduszku.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł:
Josse, the Tiger and the Fish
Reżyseria: Kōtarō Tamura
Scenariusz: Sayaka Kuwamura
Studio: Bones
Data premiery: 25.12.2020
Gatunek: romans
Czas trwania: 98 minut

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Adam "Sumo" Loraj
Adam "Sumo" Loraj
Rocznik '98. Student historii. Sięga w równej mierze po anime, filmy, gry wideo, komiksy i książki. Fan twórczości Hideo Kojimy, Guillerma del Toro i Makoto Shinkaia. Od najmłodszych lat w jego sercu pierwsze miejsce zajmują Pokemony, a zaraz potem Księżniczka Mononoke. Prowadzi i gra w papierowe RPGi, w szczególności w Zew Cthulhu i Warhammera. Za najlepszego światowego muzyka uważa Eltona Johna, a polskiego Jacka Kaczmarskiego. Swoje opowiadania publikował w m.in. magazynach: Biały Kruk, Histeria, Szortal na Wynos lub w antologii Słowiański Horror.
Patrząc na moje dotychczasowe recenzje pełnometrażowych filmów anime, nie powinien dziwić fakt, że tytuł, który mam tym razem zamiar omówić, reprezentuje dość popularny w przypadku japońskiej animacji gatunek, czyli romansu z nastolatkami w roli głównej. Zazwyczaj są to dzieła tworzone według jednego schematu, mające...Miłość bez granic. Recenzja anime Josee, the Tiger and the Fish
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki