SIEĆ NERDHEIM:

Pustynna Burza. Recenzja komiksu X-Men LifeDeath II

KorektaDeneve

X-Men LifeDeath II 1

Afryka – kolebka ludzkości. Pustynia – miejsce mediacyjne. By uniknąć banałów i egzaltacji, koncepcyjnie z tak symbolicznie nacechowaną scenerią mierzyć się powinien twórca naprawdę świadomy. Przykładem mogą być afrykańskie epizody Hellboya (Trzecie życzenie, Makoma), mające duże znaczenie w jego inicjacyjnej wędrówce. Ale zanim piekielny chłopiec znalazł się na Czarnym Lądzie w poszukiwaniu swego „ja”, w kontekście jeszcze ściślejszym wobec problemu tożsamości trafiła tam inna postać rodem z komiksowych stron – Storm.

Stało się to w październiku 1985 roku jako następstwo wydarzeń opisanych przez Chrisa Claremonta i Barry’ego Windsora-Smitha w komiksie ŻycieŚmierć. W skrócie: Storm, pozbawiona swoich mocy i zraniona w uczuciach przez Forge’a, opuszcza jego mieszkanie, zdecydowana na zmierzenie się z nową sytuacją życiową. Gdy dociera do Afryki, zostaje postrzelona w głowę przez bliźniaki Fenris, dzieci Wolfganga von Struckera, lidera nazistowskiej Hydry. ŻycieŚmierć II rozpoczyna się w momencie, gdy ciężko ranna Ororo przedziera się przez pustynię, wystawiona na działanie żywiołów, które jeszcze niedawno mogła kontrolować.

X-Men LifeDeath II 2

Storm, walcząc z burzą piaskową i wyczerpaniem, ma halucynacje, w których pojawia się Forge. Wraz z nim gwałtownie powraca tęsknota, lecz i poczucie zawodu oraz krzywdy. Gdy przywidzenie mija, Ororo upada na żmiję i, niepewna ukąszenia, doczołguje się do jaskini. Tam w kolejnym omamie widzi drużynę X-Menów wraz z profesorem Xavierem. W wyniku tego „spotkania” Storm popada w kolejne emocjonalne skrajności, w których dominują dawne lęki, pełne goryczy zwątpienie i osamotnienie. Gdy odzyskuje świadomość, jest znów na zewnątrz groty w towarzystwie żmii, ale tym razem zachowuje spokój i gad oddala się, Ororo zaś, idąc śladem dymu, trafia na miejsce wypadku. Z wraku samochodu wyciąga ciężarną, nastoletnią Shani, i podczas wspólnej wędrówki do jej rodzinnej wioski poznaje historię dziewczyny. Jest to opowieść jakich wiele – Shani ucieka do miasta, gdzie życie doświadcza ją w typowy sposób, a mające się narodzić dziecko zmusza do powrotu, gdyż, jak sama mówi: „Tam dostanie wszystko, co najlepsze. Stamtąd będzie mogło pójść, dokąd zechce i robić to, co zechce, wiedząc, kim jest. Nic nie jest ważniejsze niż świadomość miejsca i przynależności”. Te słowa mocno oddziałują na zagubioną, samotną Storm. Docierając na miejsce, mijają wyjałowione, do niedawna uprawne ziemie i porzucone maszyny rolnicze. Shani zostaje na powrót przyjęta do społeczności przez plemiennego mędrca, Mjnari, a omdlała Ororo znajduje opiekę. Budzi ją wspomniany mędrzec, prosząc o pomoc dla rodzącej Shani. Storm staje naprzeciw życia i śmierci w wymiarze, jakiego nie miała jeszcze okazji doświadczyć.

Mimo że jeszcze krótsze od ŻycieŚmierć, bo obejmujące zaledwie 22 strony, ŻycieŚmierć II prezentuje niesamowicie bogaty obraz wewnętrznej przemiany bohaterki, wzbogacony przez analogiczne doń losy Shani, jej plemienia i w domyśle kolejno Afryki oraz Ziemi. Autorzy dokonali czegoś wyjątkowego nie tylko z perspektywy czasu publikacji komiksu, ale w historii całego gatunku. W tej prostej i poruszającej opowieści, uświęconej starą jak ludzkość tradycją mitu, zachowali wyrazistość, szczerość i prawdę uczuć. Dokumentnie znieśli ową granicę superbohaterskiego kostiumu, opinającego ciasno zarówno muskuły jak i dylematy herosów. Dodatkowo uczynili to za pośrednictwem kobiecej postaci.

X-Men LifeDeath II 3

Nie zamierzam wchodzić tutaj na teren krytyki feministycznej i gender, odwołuję się raczej do wspólnej wielu kulturom idei Magna Mater, Bogini Matki. Zbyt akademicko? Cóż, archetypy też mają swoje miejsce w popkulturze, z obecności i przekształceń wielu nie zdajemy sobie na co dzień sprawy. Możemy być pewni, że gdy w naszych konsumenckich względem kultury praktykach coś uderza w nas szczególnie sugestywnie, to właśnie ich zasługa. Przeobrażenia, jakim Storm poddali Claremont, a zwłaszcza Windsor-Smith, odsłaniają przed nami właśnie tę jakość.

Ich wymiar ilustruje konsekwentnie rozmieszczenie tekstu. Gdy Storm jest sama lub towarzyszą jej zwidy, wyrzuca z siebie wiele gwałtownych słów, a jej myśli błądzą w przeszłości. Gdy towarzyszą jej Shani lub Mjnari, głównie słucha. W żadnym przypadku nie towarzyszy temu wrażenie pustosłowia i poupychanych przez scenarzystę w dymkach wyjaśnień. To rejestr autentycznych, zagubionych uczuć i mądrości płynącej z doświadczenia wspólnych ludziom prawd.

Jednak to rysunek pozostaje najbardziej unerwioną tkanką tej historii. Już pierwszy, wypełniający całą planszę kadr, podkreśla etapowość całej, rozpoczętej wraz z pierwszą częścią ŻycieŚmierć, opowieści. Tam widzieliśmy Ororo leżącą w embrionalnej pozycji na łóżku, spowitą w pomarszczoną pościel. Tutaj sylwetka Storm przywodzi na myśl pielgrzyma – trzymany w ręku kij, pofałdowany wiatrem obszerny płaszcz, przypominający całun. I w obu przypadkach podobnie opuszczone powieki. A to tylko jeden kadr. Podobne znaczeniowe nasycenie utrzymuje się na każdej planszy. Prawdziwie mistrzowską sceną jest ta, gdzie w naprzemiennie następujących sekwencjach kadrów obserwujemy Ororo odbierającą poród w chacie i wojowników tańczących na zewnątrz celem ułagodzenia duchów, które widocznie komplikują przyjście na świat nowego członka plemienia.

X-Men LifeDeath II 4

Windsor-Smith, dodając wizerunkowi Storm, w porównaniu do pierwszej części ŻycieŚmierć, jeszcze więcej naturalistycznej surowości, paradoksalnie go wysubtelnia. Wychudzenie, długość kończyn, ostrość rysów i ewidentne górowanie postaci Ororo nad innymi to też jasne przesłanie co do natury doświadczanej przez nią przemiany. Storm jest naraz boginią, bohaterką, wybrańcem, kobietą, człowiekiem (powtarzam – nie chodzi o gender)…

ŻycieŚmierć II stwarza szerokie pole interpretacyjne – kolonializm, technicyzacja, urbanizacja, ekologia, etnologia… Dla mnie wszak, i to nie tylko z uwagi na kalendarzową okoliczność, pozostanie wspaniałą opowieścią o kobiecie, która odbyła wędrówkę do wymienionego na pierwszej stronie komiksu „jądra ciemności”. Silnej i wolnej. Kruchej i wrażliwej. Pełnej emocji i mądrości. I nie interesi mnie ten cały gender.

Szczegóły:

Tytuł: ŻycieŚmierć II (LifeDeath II)
Wydawnictwo: Marvel Comics, TM-Semic (Polska)
Typ: komiks
Gatunek: komiks amerykański
Data premiery: 1985 r., USA („The Uncanny X-Men” #198), 1993 r., Polska („X-Men” #7)
Scenariusz: Chris Claremont, Barry Windsor-Smith
Rysunki: Barry Windsor-Smith
Liczba stron: 23

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Łukasz "Justin" Łęcki
Łukasz "Justin" Łęcki
Dzieciństwo spędziłem przy komiksach TM-Semic, konsoli Pegasus i arcade’owych bijatykach. Od kilkudziesięciu lat sukcesywnie podnoszę stopień czytelniczego wtajemniczenia, nie obierając przy tym szczególnej specjalizacji. Fascynują mnie mity, folklor, omen, symbole – wszystko, co tworzy panoptyczny rdzeń ludzkiej wyobraźni. Estetycznie i duchowo czuję się związany z modernizmem, ale dzięki dzieciom i znajomym udaje mi się utrzymywać niezbędny poziom cywilizacyjnej ogłady. Nałogowo wizytuję antykwariaty książkowe i sklepowe działy słodyczy. Piszę też dla wortalu i czasopisma Ryms.
<p><strong>Plusy:</strong><br/> +złożony portret psychologiczny Storm<br/> +mistrzowskie zaadoptowanie struktury mitu<br/> +bogata, a przy tym nie rażąca płytkim dydaktyzmem problematyka cywilizacyjna<br/> +humanistyczne przesłanie<br/> +studium ludzkiej natury<br/> +Barry Windsor-Smith!<br/></p> <p><strong>Minusy:</strong><br/> -brak<br/></p>Pustynna Burza. Recenzja komiksu X-Men LifeDeath II
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki