Nagrody Eisnera, przyznawane na San Diego Comic Conie, to najważniejsze wyróżnienia komiksowe, w każdym razie gdy myślimy o komiksie zachodnim, a zwłaszcza amerykańskim. Formalnie rzecz biorąc, dotyczą rynku USA i zawierają jedynie dwie „międzynarodowe” kategorie, ale z prestiżem nie ma co walczyć. Niewątpliwie stanowią świetny przewodnik po najnowszych wydawnictwach, cenionych twórcach, a także powracającej klasyce.
Skoro Eisnery to swoista busola fana komiksu, zacznę od ogólnego rzutu i szerokiej perspektywy. Może to Trump, może Opowieść podręcznej, na pewno ogromny talent i mnóstwo pracy: wielkimi zwyciężczyniami 2017 są twórczynie, zwłaszcza: Jill Thompson i Fiona Staples. Dzięki niej i Vaughanowi (czyli już od dawna święcącej triumfy Sadze, ale też Paper Girls) wiele nagród zgarnęło Image. Następne były Dark Horse i DC, Marvel obył się jedynie trzema wyróżnieniami.
Jill Thompson doceniono przede wszystkim za Wonder Woman: The True Amazon, niestandardową, akwarelową, subtelną i przewrotną origin story Diany z Themisciry. Chylę czoła przed Type B-Negative, która nie miała jeszcze czasu napisać dla nas recenzji Amazonki, ale już dawno temu kazała mi przeczytać tę nowelę graficzną. W San Diego przyznano jej tytuł najlepszego nowego albumu 2017 (Best Graphic Album – New), a samej twórczyni – najlepszej rysowniczki (Best Painter/Multimedia Artist). Thompson dostała jeszcze jedno wyróżnienie, wspólnie ze scenarzystami Evanem Dorkinem i Sarah Dyer, za najlepszy one-shot Beasts of Burden: What the Cat Dragged In. To najnowsza historia z cyklu Burden Hill, nęcąca kotami i blurbem reklamującym ją jako świetny punkt wyjścia dla zakochania się w całej serii.
Fiona Staples otrzymała trzy nagrody, wszystkie za Sagę: za okładki, rysunki (Best Penciller) oraz wspólnie z Brianem K. Vaughanem – za najlepszą kontynuowaną serię komiksową. Jak dotąd zrecenzowałam dla Nie Tylko Gry tylko pierwszy tom serii, ale prywatnie zaliczam ją do swoich ulubionych historii, w dużej mierze dzięki warstwie graficznej. Ilustracje drżą od emocji i kolorów, ani na moment nie ocierając się o kicz. Bohaterowie są przystojni, piękni, słodcy lub straszni – czasami jedno spojrzenie wystarczy, żeby momentalnie rozumieć charakter postaci. Swoje bezsenne noce z Sagą także zaliczam do ulubionych, a do tego zachęcam wszystkich do czytania zeszytówek, a nie wydań zbiorowych. Dostaniecie w nich nie tylko fantastyczne okładki, ale także listy od i do czytelników, pełne zachwytów i humoru, dzięki czemu poczujecie się częścią pełnej entuzjazmu międzynarodowej społeczności. Nie zdziwi was, że najlepszym scenarzystą 2017 został właśnie Brian K. Vaughan, doceniony za swoją epicką sagę rodzinną i Paper Girls. O nich też jeszcze nie pisaliśmy, trzeba przyznać, że w świetle tegorocznego rozdania wychodzimy na gapy. A warto by było to zrobić także dlatego, że doceniono je również za kolory. Matt Wilson został uhonorowany Eisnerem za Girls i dwie inne serie dla Image (Cry Havoc oraz The Wicked + The Divine) i trzy dla Marvela (Black Widow, The Mighty Thor, Star-Lord). Można tę kategorię potraktować jako przypomnienie, że w tworzeniu prawie każdego mainstreamowego komiksu ma swój udział człowiek „od farbek”, a od czasu druku cyfrowego jego praca ma naprawdę ogromny sens i przekłada się bezpośrednio na to, co trzymamy w rękach. Jednak do niedawna nazwiska tych twórców często nie pojawiały się na okładkach.
Eisnera dla artysty 2017 (scenarzysty i rysownika) zdobył Sonny Liew za nawiązujący estetyką do Astro Boya i lat 70. The Art of Charlie Chan Hock Chye. To opowieść o pewnym singapurskim komiksiarzu, a zarazem historia azjatyckiego komiksu i Singapuru w pigułce. Zdobyła już tyle nagród, że Eisner (a właściwie dwa) nie powinien być tu żadnym zaskoczeniem. Już wiem, czego mi brakuje na półce, zwłaszcza że akurat o tym kraju Azji nie wiem zbyt dużo. Poznałam za to pewną dziewczynę stamtąd i z jej opowieści wyłaniał się obraz mocno kontrolowanego społeczeństwa, dla którego literatura jest przestrzenią bardzo potrzebnej wolności. To kolejny argument za Charliem.
Równie interesująca i nieobojętna jest publikacja z wyróżnieniem dla najlepszej kolekcji archiwalnej – The Complete Wimmen’s Comix. To ekskluzywne wydanie klasyki niezależnego, kobiecego komiksu z Ameryki lat 70., czyli zinów. Wimmen’s Comix to pierwsza na świecie antologia pasków i opowiadań graficznych rysowanych przez komiksiarki, urodziła się w 1972 roku w San Francisco z frustracji i feministycznej energii. Znajdziecie tam tuzy memuarów i autobiografii: Carol Tyler (Late Bloomer), Mary Fleener (Life of the Party), Aline Kominsky-Crumb (Need More Love), Dori Seda (Dori Stories), czy Phoebe Gloeckner, której The Diary of a Teenage Girl wciąż potrafi narobić zamieszania. Te dwa grube tomy we wspólnej twardej zewnętrznej okładce to marzenie każdej miłośniczki herstory, rockowej i używkowej rewolucji, babskich opowieści. No i wygrały z Trump: The Complete Collection, co samo w sobie jest wiele wartą anegdotką. Dla równowagi nagrodę dla archiwalnej kolekcji pasków komiksowych dostał Chester Gould’s Dick Tracy, Colorful Cases of the 1930s.
Po archiwaliach czas na najświeższe kategorie: webcomiks i publikację cyfrową. Pierwszy Eisner poszedł do Anne Szably, za Bird Boy’a. To wychodząca od 2010 roku historia chłopca pragnącego udowodnić reszcie swojego plemienia, że jest dorosły i samodzielny, przypominająca stylem skrzyżowanie Lumberjanes z rysunkami Spella. Jak dotąd wyszły już dwa tomy do kupienia w formie papierowej lub cyfrowej, ale całość jest też dostępna online. Cyfrowy Eisner poszedł do Paula Tobina i Colleen Coover za Bandette, komedię płaszcza i szpady o złodziejce.
Ominęłam kilka kategorii, żeby jeszcze chciało się wam zajrzeć na stronę Nagrody Eisnera, czyli podstronę San Diego Comic Conu. Na moje oko to rozdanie jest pełne pozytywnych kobiecych bohaterek, nowoczesne i interesujące. Gotowa lista zakupów. Czytanie czegokolwiek według klucza tego czy innego wyróżnienia nie jest może najlepszym rozwiązaniem, skądś jednak trzeba brać rekomendacje. Przy okazji możecie spojrzeć na poprzednie listy laureatów: to głośne pozycje, czy zapomniane? Znane wam, czy nie bardzo? Kiedyś nowe serie, wyróżnione jako najlepsze w danym roku – pozostały świetne do końca, czy jury nietrafnie dało im kredyt zaufania? Ciekawi?
Czy komiks Wonder Woman The True Amazon (zwycięzca w kategorii najlepszy komiks) jest częścią jakiejś większej historii? On się dzieje w czasach DC Rebirth? Czy jest to jakiś one-shot oderwany od obecnych wydarzeń?
Hej, one-shot origin story, mocno odmienny od klimatu rebirth.