SIEĆ NERDHEIM:

Gdy kota nie ma, to myszy harcują? Recenzja książki Żerca

Jakiś czas temu miałam nieskrywaną przyjemność rozpocząć swoją książkową przygodę z serią autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk – Kwiat paproci – która niezwykle przypadła mi do gustu. Sami rozumiecie: współczesność zgrabnie połączona ze słowiańskością i wierzeniami naszych przodków jest tym, co tygryski (a przynajmniej ja) lubią najbardziej. Tym razem w moje ręce wpadł trzeci tom serii, w nowym, ślicznym wydaniu, które z pewnością ucieszy okładkowe sroki. Czy Żerca trzyma poziom całego cyklu? Zobaczmy!

Uwaga! Z racji tego, że jest to recenzja trzeciego tomu przygód Gosławy Brzózki (zwanej przez bliskich Gosią), możecie tu natrafić na nisko latające spojlery z poprzednich części serii i zepsuć sobie frajdę z ich poznawania na własną rękę. Tym samym zostaliście ostrzeżeni i dalszą część tekstu czytacie na własną odpowiedzialność!

Na wstępie zdecydowanie muszę jeszcze raz zachwycić się wykreowanym przez Katarzynę Berenikę Miszczuk światem. Mieszko I w 966 roku nie przyjmuje chrztu (i decyzji tej konsekwentnie trzymają się jego potomkowie), co niesie za sobą niemałe konsekwencje – w XXI wieku w Polsce wciąż włada dynastia Piastów, Królestwo Polskie jest jednym z najpotężniejszych państw w Europie, a jego obywatele nadal czczą słowiańskich bogów oraz kultywują tradycje związane z obchodami świąt ku ich czci. Mało tego, już w pierwszym tomie cyklu okazuje się, że po świecie wciąż krążą istoty rodem z bestiariusza słowiańskiego, a bogowie lubią mieszać się w sprawy śmiertelników.

Z tym wszystkim musi mierzyć się Gosia, która wciąż dochodzi do siebie po wydarzeniach z poprzedniej części serii – Noc Kupały nie tylko wywróciła jej życie do góry nogami, ale jeszcze zamieszała w nim i wstrząsnęła. Mieszko się ulatnia, wymawiając się ważnymi sprawami, i nieszczególnie garnie się do nawiązywania kontaktu z dziewczyną, okoliczne demony są pewne, że Brzózka maczała palce w zniknięciu jednego z nich, a Swarożyc coraz bardziej natarczywie domaga się od szeptuchy, by ta wywiązała się z ich umowy i wyświadczyła mu przyrzeczoną przysługę. A gdyby jeszcze tego było mało, na horyzoncie pojawia się nowy żerca, który ma zastąpić Mszczuja, Baba Jaga rusza na pielgrzymkę, zostawiając szeptuchowanie na głowie swojej uczennicy, zaś z rodzinnej szafy postanawia wypaść kilka – ukrywanych tam przez lata – metaforycznych trupów.

Wychodzi na to, że Gosława Brzózka nie zazna spokoju… a przynajmniej niezbyt prędko. Ale może to i lepiej – dzięki temu w Żercy akcja płynie wartkim potokiem wydarzeń, porywając naszą uwagę niczym rozhulany strumień rzeczne kamienie. W porównaniu do Nocy Kupały, gdzie akcja płynęła raczej szerokim i leniwym nurtem, tutaj – mówiąc potocznie – „dzieje się” i to niemało. Mamy tu trochę intryg, sercowych rozterek, zarysów kryminalnej intrygi i (oczywiście!) odrobinę komedii, bo przecież nie może być zbyt poważnie, prawda? Możecie być pewni, że zakończenie powieści zostawi was z palącą chęcią sięgnięcia po kolejny tom serii i poznania dalszych losów tej wesołej ferajny.

Skoro zaś przy bohaterach jesteśmy, to widać, że wypadki z Nocy Kupały nie przeszły obok nich bez echa. Zwłaszcza na Gosi wydarzenia ostatnich kilku miesięcy odcisnęły swoiste piętno. Widać przemianę, jaka zaszła w młodej szeptusze – co prawda wciąż cechuje ją pewna młodzieńcza naiwność i tendencja do ładowania się w kłopoty, nie da się jednak nie zauważyć, że nabrała pazura. Stała się silniejsza i bardziej pewna siebie, potrafi więc nie tylko jasno określić swoje oczekiwania wobec ludzi, ale także postawić solidne granice… i to nawet bogom. To zdecydowanie przemawia na jej korzyść tym bardziej, że w tej części cyklu słowiańskie bóstwa stają się pełnoprawnymi bohaterami, a nie jedynie postaciami tła. Co prawda nie obraziłabym się, gdyby Baba Jaga była mocniej obecna w tym tomie, jednak… nie można mieć wszystkiego, prawda?

Oczywiście trzeci tom ma również kilka mankamentów, obok których nie mogę przejść obojętnie: nie wszystkie wątki są aż tak zaskakujące, jak można by było oczekiwać, więc niektóre z zagadek, z którymi mierzą się bohaterowie, nie są zagadkami dla uważnego czytelnika (i ja wiem, że to są zapewne jedynie moje pobożne życzenia, by fabuła była nieco mniej przewidywalna). Nie narzekałabym też, gdyby wątków retrospektywnych, dotyczących życia Mieszka było nieco więcej (są szalenie ciekawe, więc czuję pewien niedosyt, bo jego postać także jest niezwykle intrygująca).

Niezależnie jednak od tych mankamentów, muszę przyznać jedno – Żerca jest naprawdę dobrą powieścią i udaną kontynuacją serii, z pewnością sięgnę więc po kolejny tom (spojler alert: już sięgnęłam!). Śmiem nawet zaryzykować stwierdzenie, że jest odrobinę lepsza od drugiego tomu serii, są to jednak – jak wiadomo – odczucia mocno subiektywne, z którymi nie musicie się w żadnym wypadku zgadzać. Jestem jednak pewna, że zakończenie wzbudzi w was dokładnie te same odczucia, co we mnie: chęć na kolejną część przygód Gosławy Brzózki oraz cichą nadzieję, że wszystko skończy się słowami: „i żyli długo i szczęśliwie”.

Wydawnictwu Mięta serdecznie dziękujemy za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Żerca
Wydawnictwo: Mięta
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Typ: powieść
Gatunek: fantastyka
Data premiery: 01.09.2022 (wydanie I: 10.05.2017)
Liczba stron: 511

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Martyna „Idris” Halbiniak
Martyna „Idris” Halbiniak
Geek trzydziestego poziomu. Wyznawca Cthulhu i zasady, że sen jest świetnym substytutem kawy dla ludzi, którzy mają nadmiar wolnego czasu. Kiedyś zginie przywalona książkami, z których zbudowała swój Stos Wstydu™. W czasie wolnym od pochłaniania dzieł popkultury, pracuje i studiuje, dorabiając się już odznaki Wiecznego Studenta™. Znajduje się również w zacnym gronie organizatorów Festiwalu Fantastyki Pyrkon. Absolwentka psychokryminalistyki i studentka psychologii, nałogowo przetwarzająca kawę na literki.
Jakiś czas temu miałam nieskrywaną przyjemność rozpocząć swoją książkową przygodę z serią autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk – Kwiat paproci – która niezwykle przypadła mi do gustu. Sami rozumiecie: współczesność zgrabnie połączona ze słowiańskością i wierzeniami naszych przodków jest tym, co tygryski (a przynajmniej ja)...Gdy kota nie ma, to myszy harcują? Recenzja książki Żerca
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki