SIEĆ NERDHEIM:

Z kotami za pan brat. Recenzja komiksu Under The Moon: A Catwoman Tale.

KorektaLilavati

Nowy imprint DC Ink, choć skierowany głównie dla nastolatków, potrafi zaoferować ciekawą alternatywę do głównego uniwersum, która powinna podejść nawet starszym czytelnikom. Omawiany tutaj komiks jest dosyć świeżą prezentacją postaci Catwoman i niesie ze sobą kluczową zmianę względem jej historii, która nie przypadła dużej liczbie czytelników do gustu. Osobiście mam na ten temat inne zdanie i choć ta powieść graficzna może nie jest arcydziełem, to jest dużo lepsza, niż by wskazywały na to recenzje.

Komiks rozpoczyna się od przedstawienia protagonistki powieści, czyli Seliny Kyle. Jest to nastolatka, mieszkająca z mamą w typowym domu klasy średniej na przedmieściach… Trudno tak naprawdę określić, bo nie jest to w żaden sposób ujęte w komiksie, ale wysuwam taki wniosek na podstawie tego, co jest zaprezentowane na kadrach, oraz faktu, że główna bohaterka chodzi do tego samego liceum co Bruce Wayne. Jedynym pewnym faktem jest ten, że nie jest to klasyczna geneza Catwoman. Nie uświadczymy tu śmierci rodziców i ucieczki z domów zastępczych, ale całkiem innego, ciekawego toku wydarzeń… Wracając do tematu edukacji – Selina jest uczennicą, nawet ma kilku bliskich znajomych ze szkoły, których rola sprowadza się jedynie do przedstawienia ich jako pewnej mniejszości, bo poza tym jest żadna i jak szybko się pojawiają, tak również znikają. Ostatnią wartą wspomnienia ukazaną na początku postacią jest Dernell – ojczym, jeden z wielu partnerów matki, który jako jedyny nie opuścił ich dosyć szybko. Możemy technicznie określać go antagonistą, z którym, co ciekawe, nie występuje żadna ostateczna konfrontacja. Jednak od początku, po wprowadzeniu się do domu matki Seliny, prezentuje się on jak typowy amerykański przedstawiciel patologii. Siedzi na kanapie, pije piwo i wyżywa się na córce partnerki. Protagonistka znosi to przez dłuższy czas, ale ostatecznie nie wytrzymuje i ucieka z domu, by rozpocząć samotny tryb życia i zainicjować przemianę w Catwoman. Reszta komiksu jest już typową dla gatunku historią drogi i przemiany, odnalezienia siebie, nauki pod okiem mentora, zmierzenia się z traumą z dzieciństwa i wielu innych często widzianych już rzeczy. Choć tytuł adresowany jest do młodszego widza, to porusza tematy dosyć wrażliwe – przemoc domową, dręczenie, samookaleczenie, kradzież. Wszystkie te tematy wynoszą tę, zdawałoby się prostą, historię na dużo wyższy poziom, który sprawia, że po przeczytaniu zadajemy sobie pytanie, czy chcemy na pewno dać to naszemu dziecku? Jedyny zarzut, jaki mam względem tego elementu, to znaczące przeładowanie. Poruszanych jest tyle aspektów życia i problemów społecznych, że nie wszystkie dostają odpowiednią ilość miejsca, a co za tym idzie, ich prezentacja jest zaburzona i można odczuć, że scenarzystka Lauren Myracle próbowała odhaczyć konkretne pozycje z listy. Pomimo że jest to pozycja dla młodszych i tematy te zostały przedstawione wprost, nie pozostawiono ich w sferze domysłu oraz niedomówień, a na końcu lektury zawarto kontakty do różnych grup wsparcia działających na terenie Ameryki, co jest, jak sądzę, dobre, bo ktoś zmagający się z przedstawionymi problemami będzie mógł szukać pomocy.

Choć imprint ten szczyci się znanymi i uznanymi scenarzystami, to moje zainteresowanie nim wywołał angaż mniej lub bardziej znanych rysowników. W przypadku Under The Moon za oprawę graficzną odpowiada Isaac Goodhart, młody artysta, którego dotychczasowym doświadczeniem było rysowanie serii Postal dla wydawnictwa Image. Jego styl dosyć mocno nawiązuje do nazwy serii wydawniczej, ponieważ wszystko jest monochromatyczne, w niebieskim kolorze kojarzącym się z atramentem. W przypadku wspomnień wykorzystano tutaj bardziej fioletową barwę. Ogólnie rzecz biorąc, oprawa graficzna jest świetna, a brak dodatkowych kolorów kompletnie nie przeszkadza w odbiorze.

Podsumowując, Under The Moon nie podejdzie fanom zmian głównego kanonu oraz wszystkim oczekującym mocnej rozrywki i wymyślnych gadżetów. Jest to komiks dosyć stonowany, pokazujący drogę bohaterki, która wraz z rozwojem akcji dojrzewa i sama zaczyna kształtować swój los. Mimo wszystko dla mnie jest to dobra lektura, którą całym sercem mogę polecić nawet starszym czytelnikom, mimo że czuć, że to komiks dla kogoś młodszego (choć i ta kwestia nie jest w stu procentach pewna ze względu na poruszane wątki). Osobiście na prezent bym tego komiksu nie kupił, a w przypadku dania komuś w wieku nastoletnim przedyskutowałbym tę pozycję.

SZCZEGÓŁY:

Tytuł: Under the Moon: A Catwoman Tale
Wydawnictwo: DC Comics
Autorzy: Lauren Myracle, Isaac Goodhart
Typ: komiks
Data premiery: 2019
Liczba stron: 208

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Jurek Kiryczuk
Jurek Kiryczuk
Za dnia programista, w nocy maniak popkulturowy, który ogląda zdecydowanie za dużo seriali. Oprócz tego pochłania masowo komiksy, filmy oraz gry. Nie lubi dyskutować o muzyce, bo uważa, że każdy gatunek ma w sobie coś do zaoferowania, a sama muzyka powinna łączyć, a nie dzielić ludzi. Dusza humanisty zamknięta w ciele ścisłowca dostaje swoją chwilę, pisząc teksty na tym portalu. Oprócz popkultury i nowinek technologicznych lubi napić się dobrego piwa, a także zasłuchiwać się w podcastach.
<p><strong>Plusy:</strong><br /> + ciekawa, kameralna historia<br /> + nowa, urealniona geneza postaci<br /> + niecodzienna szata graficzna</p> <p><strong>Minusy:</strong><br /> – niepotrzebne postacie<br /> – miejscami patos</p> Z kotami za pan brat. Recenzja komiksu Under The Moon: A Catwoman Tale.
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki