SIEĆ NERDHEIM:

Nie trzeba liczyć owieczek. Recenzja serialu Philip K. Dick’s Electric Dreams

Korektayaiez
Philip K. Dick’s Electric Dreams – grafika promocyjna

Lubię antologie. Pewne historie nadają się wyłącznie do tego formatu, czy to opowiadania, czy filmy krótkometrażowe. Są one podatne na typowe dla zbiorów wady, ale gdy coś się nie podoba, zawsze można bez żalu przeskoczyć na kolejną pozycję.. Propozycja od Amazon Prime okazała się na tyle wciągająca, że nie czułem tej pokusy nawet przy najsłabszym epizodzie.

Philip K. Dick’s Electric Dreams (pierwotnie emitowane na brytyjskim Channel 4) jest kompilacją dziesięciu historii wzorowanych na opowiadaniach tytułowego pisarza, wyprodukowaną przez Sony i nakręconą między USA a Wielką Brytanią. Jedynym jej wspólnym mianownikiem są futurystyczne wizje Dicka, podciągnięte współczesnym sznytem. Odcinki mają unikatową tożsamość (jak pastelowe kolory w Safe and Sound i retro-futurystyczne obrazy Crazy Diamond), odmienne prezentacje przyszłości oraz technologii, zarówno tej zbliżonej do naszej, jak i sięgającej podróży kosmicznych. Zdjęcia, efekty specjalne i kostiumy wyglądają zjawiskowo, bez wstydu mogłyby stanąć obok szumnych, wysokobudżetowych produkcji. Podobnie jest z muzyką, z przyjemnością posłuchałem tematów sporządzonych m.in. przez jednego z moich ulubionych kompozytorów, Beara McCreary’ego.

Bogactwa interpretacji nie ograniczono do sfery estetycznej. Każda historia różni się od literackiego pierwowzoru, zaczynając od zwiększenia ilości ról kobiecych (to nie jest tylko parytet, ale ważne zmiany w fabule), po przeróbki wzorowane m.in. na starej korespondencji twórcy z czytelnikami. Modernizacja tekstów z ubiegłego wieku wypada bardzo sprawnie i elegancko, zachowując balans między wiernością oryginalnej idei a ukazaniem nowego zwrotu akcji czy zmienionego przesłania. Oglądając serial, należy pamiętać o materiale źródłowym, który wrył się w gatunek sci-fi, ponieważ nawet osoba pobieżnie zaznajomiona z tematyką dozna wrażenia, że „to już gdzieś było”. To niestety pułapka, na którą łatwo się złapać i może ona odstraszyć od serialu.

Philip K. Dick był wyprzedzającym epokę wizjonerem, mimo dręczących go zaburzeń (alkoholizm, religijne objawienia, używki, paranoja…), a jego twórczość stworzyła podwaliny pod wiele motywów literackich. Motywów tak eksploatowanych, że oglądanie ich adaptacji może wydawać się wtórne. Electric Dreams nie miało łatwo, ale w większości zdołało zakręcić scenariuszami na tyle, by wprowadzić coś świeżego do fundamentalnych dla popkultury tropek. Wyróżniają się zwłaszcza odcinki, które zostawiają widzowi pole do interpretacji i te, które w duchu Dicka sięgają po problemy dręczące nasze życia, jak konsumpcjonizm i polityczna propaganda. Pewne epizody to podróż wręcz oniryczna, nieco chaotyczna i ekscentryczna, ale pozostawiająca głębokie wrażenie i silne emocje. Różnorodność jest na tyle duża, że serial nadaje się idealnie na binge-watching. Jest nawet trochę przyzwoitej akcji. W czasie seansu nikt nie powinien odczuć potrzeby liczenia elektronicznych owiec.

Dwa najsłabsze ogniwa (w moim odczuciu) nie oferują nic nowego w swojej tematyce, ale nadal są wyprodukowane na porządnym poziomie. Father Thing opowiada historyjkę będącą luźną przygodówką z cechami, które znane są wam pewnie z innej franczyzy, również z „Things” w tytule. Bajka o miasteczku, dzieciakach i kosmitach mogłaby równie dobrze toczyć się w uniwersum Jedenastki, Dark, jak i Opowieści z Pętli. Chociaż tekst Dicka był pierwowzorem dla nich wszystkich, to zabrakło tutaj szczypty tego „czegoś”, co odświeżyłoby oryginalną fabułę. Z kolei w Human Is wprowadzone rozwiązania nie uchroniły adaptacji przed przewidywalnością i to ten odcinek najbardziej podatny na wrażenie wtórności. W jego odbiorze nie pomaga zaprezentowana forma futurystycznego społeczeństwa – zdyscyplinowanego, oszczędnego w emocjach i zmilitaryzowanego. Nie umiem powiedzieć tylko, czy sztywność postaci jest zamierzonym efektem, czy kiepską grą aktorską. Sami producenci musieli zauważyć, że czegoś im brakuje w Human Is i dziarsko dodali scenę erotyczną, niemającą większej roli poza wypełnieniem czasu na odcinek. Czy ta scena jest chociaż ładna? Jest ładna.Po marudzeniu wypadałoby teraz coś pochwalić i polecić do obejrzenia w pierwszej kolejności, co nie jest łatwym wyborem. O każdym odcinku mógłbym napisać esej, a aktorów jest tyle, że nie starczy mi miejsca na listę. Pewnikiem na polecajkę jest Autofac, za interesujące postacie, zadawanie bardzo aktualnych pytań i świetny pomysłu na inną wersję opowiadania o samoreplikującej fabryce oraz… gorzką ironię. Wystarczy spojrzeć na pierwsze sceny. W postapokaliptycznej scenerii bohaterowie polują na drony dostarczające niepotrzebne towary niepragnącym ich ludziom. Że też zbiór z takim scenariuszem trafił pod skrzydła Amazona, dla K. Dicka to chyba spełnienie koszmarów. Wyróżniłbym jeszcze historię Kill All Others – paranoiczny thriller wzorowany na tekście The Hanging Stranger (jedna z inspiracji do serii Inwazji Pożeraczy Ciał), prezentujący nagonkę społeczną, propagandę medialną i wręcz absurdalną, wciąż groźną, światopoglądową radykalizację. Przekaz odnosi się głównie do Stanów Zjednoczonych, ale problematyka jest całkiem uniwersalna.

PKD Electric Dreams to elegancka, urozmaicona antologia, którą śmiało polecam nie tylko fanom klasyki literatury i sci-fi. Trudne tematy podaje na tacy wolnej od patosu. Nie próbuje jedynie nastraszyć technologią jak Czarne Lustro, ale chce dać do myślenia, a nawet urzec. Serial bywa dziwny, ekscentryczny wręcz, ale to tylko wyróżnia go na tle innych antologii i dramatów o futurystycznej tematyce. Zastanawiam się tylko, czy Philip K. Dick nie przewróciłby się w grobie, gdyby swoje adaptacje znalazł na Amazonie (podobno Sony rozważa inną platformę) – ucieleśnieniu jego upiornych wizji? Cóż, jeśli Jeff Bezos zobaczył Autofac, co najwyżej mógł się ze śmiechu wywrócić na złotym tronie.


SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Philip K. Dick’s Electric Dreams
Data premiery: 12.01.2018
Typ: serial, antologia
Gatunek: dramat, sci-fi
Liczba odcinków: 10
Producenci: Lyn Horsford,  Rupert Lyre-Hodges, Dan Winch.
Obsada: Timothy Spall, Greg Kinnear, Annalaise Basso, Mel Rodriguez

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Sebastian "Kerberos" Luc-Lepianka
Sebastian "Kerberos" Luc-Lepianka
Pod obliczami maski trifaccia kryje się student dziennikarstwa, dumny koci tata, a także pasjonat mitologii greckiej oraz wielu aspektów popkultury. Jak Cerber strzegę swojej kolekcji gier, książek, komiksów, figurek Transformersów i Power Rangers. Kiedy tylko jest szansa, oddaję się urban exploringowi z ekipą Pniak, po drodze próbując głaskać uliczne sierściuchy. Najczęściej gram z padem lub kostkami w garści. Piszę, słuchając muzyki ze starą duszą, a kawałek serca bije w Wenecji.
spot_img
Lubię antologie. Pewne historie nadają się wyłącznie do tego formatu, czy to opowiadania, czy filmy krótkometrażowe. Są one podatne na typowe dla zbiorów wady, ale gdy coś się nie podoba, zawsze można bez żalu przeskoczyć na kolejną pozycję.. Propozycja od Amazon Prime okazała się...Nie trzeba liczyć owieczek. Recenzja serialu Philip K. Dick’s Electric Dreams
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki