SIEĆ NERDHEIM:

Takiej magii na Netfliksie jeszcze nie było. Recenzja serialu Arcane

KorektaJustin
Arcane – plakat promocyjny

Do seansu usiadłem ostrożnie, obawiając się, że serial zaprezentuje niewiele ponad origin story dla kilku postaci z League of Legends, będąc głównie drogą reklamą samej gry, czym też jest. Ale jest także przefantastycznie animowaną produkcją, doskonale wykonaną w najmniejszym detalu, ucztą dla zmysłów, wynagradzającą każdą godzinę oglądania. I oferuje jeszcze więcej.

Dwie połowy steampunkowego miasta – przemysłowe i bogate Piltover oraz dolne, biedne, pełne toksycznych neonów Zaun. Dwie siostry żyjące na społecznym marginesie z szajką złodziei. Dwóch naukowców próbujących dokonać przełomu wbrew przykazaniom akademii. Jeden nieszczęśliwy rabunek w bogatej dzielnicy, który pchnie przyszłość wszystkich ku nowej rewolucji industrialnej z udziałem ujarzmionej technologią magii. Tak wygląda powierzchnia fabuły Arcane, pod którą kryją się cienie przeszłości, osobiste dramaty, polityczne zawiłości i zranione uczucia. Wszystkie wątki nachodzą na siebie z precyzją zegarowych mechanizmów, obecną na przestrzeni dziewięciu czterdziestominutowych odcinków, fantastycznie animujących bogactwo świata Runeterry.

Arcane jest tak zjawiskowe wizualnie, że każdy kadr to materiał na obraz do powieszenia! [źródło: imdb.com]

Po przygodach z League of Legends pozostały mi w pamięci wyraziste postaci z gry i w serialu podobnie stanowią one główną siłę (z dodatkiem znacznie poprawionych projektów wyglądu). Na pierwszy plan wysuwają się siostry Vi i Powder, z przemianą tej ostatniej w szaloną Jinx. Błękitnowłosa maniaczka jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci marki i niewątpliwą gwiazdą serialu. Jej przemianę wywołaną nieszczęśliwymi wypadkami i toksycznym wpływem środowiska, w którym się znalazła, oglądałem z przygryzioną wargą, wychwytując z przejęciem wszystkie momenty kolejnych pęknięć w jej psychice. Dawno nie byłem tak poruszony losem postaci w serialu! Powder/Jinx rządzi każdą sceną dzięki przypisanej jej ekspresji, chaotycznej energii i ukazaniu wspomnianej choroby przez umiejętnie wyważone cięcia kadrów i szkicowe, agresywne animacje widoczne z jej perspektywy. Ella Purnel udźwignęła tę trudną rolę bez zająknięcia przy wsparciu Mii Sinclair Jennes, która sportretowała bohaterkę w dziecięcych latach.

Tragedia Jinx jest tym większa, że dzięki perspektywie jej siostry Violet widzimy, ile w niej zwykłego pecha i nieporozumienia. Vi buntowniczym, pyskatym charakterem nie ustępuje młodszej siostrze, a jej pięściarskie pojedynki są popisem choreografii i animacji, wciskając widza w fotel jak występujących w nich przeciwników w ściany. Hailee Steinfield bez trudu i popadania w sztuczność wykreowała wizerunek postaci odpowiedzialnej, wojowniczki po przejściach, która nie straciła przy tym wewnętrznego ciepła i złotego serca. Obie siostry wypadają naturalnie, sami prawie czujemy ich emocje dzięki wysiłkom aktorek i animatorów, oddających w kilku ujęciach, słowach i dramatycznych spojrzeniach masę treści.

Ella Purnel udźwignęła trudną rolę, jej Jinx jest wiarygodną postacią tragiczną [źródło: imdb.com]

Oprócz perypetii rodzeństwa ważnym wątkiem równoległym jest los pary naukowców, Victora i Jayce’a, przeprowadzających rewolucję za pomocą technologii hextech ujarzmiającej magię dla potrzeb przeciętnego obywatela. Niejakim spójnikiem obu wątków jest postać Caitlin, arystokratki wstępującej do straży miejskiej wbrew społecznemu statusowi. Poza pierwszym planem nie brakuje postaci na drugim, jak dobroduszny i ostrożny Heimerdinger, młodociany geniusz Ekko czy serialowy łotr, król półświatka Silco i jego prawa ręka, mordercza Sevika. Każdej z nich mógłbym poświęcić oddzielne akapity, ponieważ do wszystkich się przywiązałem i zostałem poruszony ich losem. Miasto Piltower jest pełne kolorów, ale historię utrzymano we wszystkich odcieniach szarości, tak by nawet najgorsze typy nie były odbiorcy obojętne. Postacie trzecioplanowe mają również czas dla siebie i są zagrane profesjonalnie, a każda odgrywa istotną rolę w fabule.

Ba, pochyliłbym się również nad nimi i postaciami z jeszcze dalszych planów, wyróżniając je za udane emocjonalnie występy (jak Sky, urocza asystentka Viktora), gdyby tylko starczyło mi miejsca na każdą z osobna. Piałbym również za kreatywny, zapadające w pamięci wizualne projekty, np. za pociesznego kucharza-ryboludzia, u którego Vi i Cait miały krótką wizytę. A skoro o tej dwójce mowa, to buzuje między nimi taka chemia, że nie mrugnąłbym, gdyby nagle wyskoczył profesor Heimerdinger i zaczął krzyczeć, że ludzkość potrzebuje jeszcze dekad, aby być na to gotową – tak dobrze wypadają razem.

Silco to kawał wstrętnego drania, ale nawet on ukazuje ludzkie strony, przez co ciężko wyłącznie go nienawidzić. [źródło: filmweb.pl]

Jeśli miałbym wskazać najsłabsze ogniowo (co jest trudne), wskazałbym wątek Jayce’a. Nie dlatego, że jest zły, wybrakowany czy Kevin Alejandro położył rolę. Nie! Jego dylematy, pragnienia i technologiczne osiągnięcia są osią, wokół której kręcą się dramaty pozostałych postaci,  mocniej angażujących moje emocje niż jego walka z korupcją, manipulacją i ciężar odpowiedzialności. Uwydatnia to zwłaszcza zestawienie Jayce’a z Viktorem, jego przyjacielem, dla którego rozwój hextechu jest walką z umierającym ciałem. Tu gracze w LoL mają sporą przewagę nad resztą, wiedząc, jaki koniec spotka chudego naukowca. Jednak nawet z tą świadomością  początki jego drogi śledziłem z fascynacją. Zmaganiom Victora towarzyszą fantastyczne, odznaczające się wysmakowanym montażem sceny, które ukazują bardziej ezoteryczną stronę Runeterry.

Ogrom ciężaru emocjonalnego oraz wartkiej akcji zawdzięczamy kolosalnej pracy animatorów. Połączenie CGI z cząsteczkowymi efektami 2D robi powalające wrażenie i nadaje show wrażenie żywego komiksu. Kunszt animacji mogę porównać jedynie do równie genialnego Spider-man: Uniwersum. Moim zdaniem obie pozycje unoszą wykorzystanie dostępnej technologii do rangi sztuki. Arcane wizualnie rozpieszcza widza, bogactwo detali jest wręcz nieprzyzwoite. Panoramy industrialnego Piltover, neonowe alejki w Zaun (w końcu tytuł naprawdę dający do pieca przy „punk” w gatunku!), niezależnie od perspektywy i skali ciągle coś przyciąga oko, a dzięki dopasowanej muzyce tworzy atmosferę, wobec której nie da się być obojętnym.

Działania Jayce koncentrują wokół niego historię reszty postaci. Jak szeryfa Marcusa (z lewej), z małą a jakże ważną rolą. [źródło: filmweb.pl]

Do tego poprzeczka stale idzie w górę i z odcinka na odcinek jesteśmy zaskakiwani kolejnymi popisami producentów. Tu pejzażyk, tam pojedynek z nagłym rapem w tle czy scena à la wiedźmin w balii (o mamma mia!). Całość to widowisko dopięte na ostatni guzik, bez szczypty zbędności i nudy w scenach, emocjonalny i wizualny rollercoaster niepozwalający na wysiadkę aż do napisów końcowych. W ogóle nie chciałbym zeń wysiadać, gdyby dano mi taką możliwość

Gdy to piszę, sezon drugi jest już w produkcji, a marketingowa maszyna dookoła marki nabrała rozpędu i czeka nas jeszcze więcej atrakcji prócz flagowego tytułu Riotu. Arcane to prawdziwa magia, coś, czego jeszcze nie widzieliśmy i może to moje endorfiny po seansie, ale widzę w tym szczyt współczesnej animacji i storytellingu, tytuł, do którego w przyszłości będziemy porównywać wiele produkcji. Mógłbym wręcz zapomnieć o grze, z której serial się wywodzi, czy samych Riot Games i kontrowersjach wokół firmy. Serial broni się jako samodzielna produkcja. Do tego został zdubbingowany i brzmi całkiem przyzwoicie, chociaż sam jestem zwolennikiem oryginalnych głosów. Na szczęście oprócz LoL powstają kolejne tytuły osadzone w świecie Runeterry i jeśli po serialu macie chrapkę na więcej, polecam zainteresować się bardziej nimi niż sieciówką.

Walki z udziałem Vi trzymają w napięciu i dają poczuć, jaki ma pałer w dłoniach. [źródło: imdb.com]

SZCZEGÓŁY
Tytuł: Arcane
Wydawca: Netflix
Producent: Fortiche, Riot Games
Reżyser: Pascal Charrue, Arnaud Delord
Scenarzysta: Christian Linke, Alex Yee
Platforma: Netflix
Gatunek/Typ: serial animowany, fantasy, przygodowy
Data premiery: 06.11.2021
Obsada: Hailee Steinfeld, Ella Purnell, Kevin Alejandro, Katie Leung, Harry Lloyd, Jason Spisak, Tok Olagundoye, Reed Shanon i inni.

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
1 Komentarz
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Anna VD
2 lat temu

Ten serial jest świetny 🙂
Polecam każdemu 🙂

Sebastian "Kerberos" Luc-Lepianka
Sebastian "Kerberos" Luc-Lepianka
Pod obliczami maski trifaccia kryje się student dziennikarstwa, dumny koci tata, a także pasjonat mitologii greckiej oraz wielu aspektów popkultury. Jak Cerber strzegę swojej kolekcji gier, książek, komiksów, figurek Transformersów i Power Rangers. Kiedy tylko jest szansa, oddaję się urban exploringowi z ekipą Pniak, po drodze próbując głaskać uliczne sierściuchy. Najczęściej gram z padem lub kostkami w garści. Piszę, słuchając muzyki ze starą duszą, a kawałek serca bije w Wenecji.
Do seansu usiadłem ostrożnie, obawiając się, że serial zaprezentuje niewiele ponad origin story dla kilku postaci z League of Legends, będąc głównie drogą reklamą samej gry, czym też jest. Ale jest także przefantastycznie animowaną produkcją, doskonale wykonaną w najmniejszym detalu, ucztą dla zmysłów, wynagradzającą...Takiej magii na Netfliksie jeszcze nie było. Recenzja serialu Arcane
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki