SIEĆ NERDHEIM:

Przebijacz gór. Recenzja mangi K

K - okładka mangi
K – okładka mangi

Czasem sam sobie zadaję pytanie: po co komu uciekać w fantasy, skoro nasz świat skrywa jeszcze wiele realiów będących dla postronnego zjadacza chleba codziennością równie odległą, co wielkie roboty, elfy i sprawnie działająca demokracja. Sam coraz chętniej sięgam po przygody śmiałków, które faktycznie w jakimś stopniu mogłyby się wydarzyć na peryferiach szarej rzeczywistości, więc alpinistyczna manga K przyciągnęła mnie nie tylko nazwiskiem znanego ilustratora na okładce.

K - przykładowa strona mangi
K – przykładowa strona mangi

Tytułowy bohater komiksu, jak wskazuje już sam jego pseudonim, jest prostym minimalistą o jednej pasji – uwielbia się wspinać. Z automatu przyciągają go monumentalne stropy o legendarnej, śmiertelnej opinii wśród specjalistów. Korzystając z czysto nadludzkich umiejętności wertykalnego spaceru co rusz, jakby niechętnie, rzuca się na łaskę potężnej natury. Teoretycznie po to, by ocalić zagubionych, mniej zdolnych kolegów po fachu, a w praktyce głównie w celu konfrontacji z samym sobą i własnymi potrzebami. Pięć zamkniętych historii, w nich pięć szczytów i jeden tajemniczy człowiek – dla niektórych równy bogom, dla innych totalny świr otoczony przesadną sławą.

Scenariusz autorstwa raczej nieznanego u nas Shirō Tōsakiego właściwie od razu rozminął się z moimi oczekiwaniami. Wiedza o alpinizmie ogranicza się u mnie do świadomości istnienia czegoś takiego jak czekan, ale jakbym zielony nie był, w pewne rzeczy uwierzyć nie mogę. Główny bohater jest nadczłowiekiem w każdym tego słowa znaczeniu – supersiła, zwiększona odporność na obrażenia i mróz, przy odpowiednim wietrze nawet umiejętność kontrolowanego szybowania, no prawie. Choć specyfika sprzętu, warunki pogodowe i umiejętności innych postaci zostały przedstawione, jak przypuszczam, bardziej wiernie, to spodziewałem się czegoś mniej odklejonego od rzeczywistości.

K - przykładowa strona mangi
K – przykładowa strona mangi

Pomimo tej rozbieżności w życiu bym nie śmiał powiedzieć, że K to kiepska manga. Tematyka staje się tutaj jedynie pretekstem do rozważań natury psychologicznej i moralnej. Sam protagonista, poza ledwo zarysowaną osobistą historią, jest raczej uosobieniem pewnej postawy i symbolem nieskończonej ambicji połączonej w doskonałej harmonii z szacunkiem do natury. To doskonale współgra z jego nadnaturalnymi osiągnięciami fizycznymi – jest osobą chyba najbardziej godną szacunku, a jednak sam najmocniej ten szacunek okazuje. Nie brakuje mu też ludzkich słabostek, załamuje się, wątpi i zatraca w strachu, a jego pasja nosi znamiona uzależnienia zagrażającego życiu. Ignorując to wszystko, potrafi stanąć naprzeciw kultu pieniądza i materialistycznej buty, pokazać serce i licząc się z ryzykiem, oddać hołd zarówno potędze pierwotnych sił, jak i poległym poprzednikom. Idealizm w czystej postaci, ujęty w dosyć nierealnej i epizodycznie powtarzalnej formie, ale urzekający i całkowicie wciągający.

Jak wspomniałem na początku – miłośników japońskiego komiksu do K może przyciągnąć głównie nazwisko rysownika. Jirō Taniguchi to ikona, autor nominowany do chyba wszystkich ważniejszych nagród tej branży. Przez lata działalności zasłynął jako artysta niezwykle drobiazgowy, umiejętnie ukazujący drobne grymasy, emocje, i jako mistrz kreślenia natury. To widać na pierwszy rzut oka, bo pod jego tuszem, w prosto ułożonych kadrach, to właśnie niezdobyte szczyty są głównymi bohaterami – na nich skupia się dramatyczne cieniowanie i skrupulatnie kreskowany kontur każdego szczegółu. Góry i zjawiska atmosferyczne przyćmiewają ludzi rozmiarem i majestatem do tego stopnia, że wizualna narracja wpycha czasami K do domeny opowieści grozy, opierających się na lęku przed nieznanymi siłami o przyłączających proporcjach. Nie oznacza to, że autor całkowicie olewa wygląd postaci – rysowane przez niego twarze zachwycają mimiką, a sylwetki walczących o życie wspinaczy tworzą specyficzną atmosferę łączącą stateczne napięcie z dynamiką.

K - przykładowa strona mangi
K – przykładowa strona mangi

Pozornie hermetyczna tematyka mogłaby sugerować, że K w pełni zadowoli tylko pasjonatów alpinizmu. Paradoksalnie to głównie oni (no i zatwardziali czepialscy) znajdą w tej mandze najwięcej powodów do narzekań. Masa nierealistycznych przegięć jest tu narzędziem służącym snuciu opowieści o faktach na temat świata, które w zurbanizowanym otoczeniu odchodzą w zapomnienie. Historia człowieka i jego pełnej respektu walki z naturą wciąga w uniwersalny sposób i prezentuje niewyobrażalne na co dzień problemy. W połączeniu z rysunkami autorstwa prawdziwej legendy dostajemy dzieło na tyle przejmujące, że łatwo jest ostatecznie zignorować jego słabostki i pewną dozę umowności. Może i nie przygotuje was do wspinaczki na Everest, ale z pewnością zasadzi w sercu choć odrobinę szacunku do masywów od wieków górujących nad ludzkością.

Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Hanami za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: K
Wydawnictwo: Hanami
Autorzy: Jirō Taniguchi, Shirō Tōsaki
Typ: manga
Data premiery: 31.01.2019
Liczba stron: 290

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Rafał "yaiez" Piernikowski
Rafał "yaiez" Piernikowski
Piszę o głupotach od kiedy tylko nauczyłem się, jak wyglądają literki. Od fanowskiego systemu RPG w czasach podstawówki i opowiadań w ramach lore uniwersum Warcrafta przeszedłem do kulturowej grafomanii. Od lat prowadzę bloga muzycznego Nieregularnie Relacjonowana Temperatura Hałasu, tylko troszkę krócej działam w redakcji Nerdheim. Jako anglista z wykształcenia język traktuję swobodnie, dopóki spełnia swoją funkcję użytkową, co jest zręcznym usprawiedliwieniem mojego nieposzanowania podstawowych zasad. Zawodowo zajmuję się ubezpieczeniami na rynek USA. Prywatnie katuję skrzeczącą muzykę, tony komiksów (Ameryka, Japonia, Europa w tej kolejności), gry video, planszóweczki i składam modele japońskich robotów.
<p><strong>Plusy:</strong><br /> + przepięknie narysowana natura<br /> + szacunek do potęgi gór<br /> + wciągająca narracja</p> <p><strong>Minusy:</strong><br /> – brak realizmu</p> Przebijacz gór. Recenzja mangi K
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki