SIEĆ NERDHEIM:

„Czasem życie naśladuje sztukę, bardziej niż byśmy tego chcieli.” Recenzja książki Serce jak smoła

Serce jak smoła

To już szósty tom serii kryminałów o prywatnym detektywie Cormoranie Strike’u. Edie Ledwell z zawodu jest animatorem i twórczynią popularnej internetowej kreskówki zatytułowanej Serce jak smoła. Jej praca doczekała się fanowskiej gry i własnego fandomu. Fandomu, który gnije od środka. Anonimowy prześladowca, a zarazem rzekomy wielbiciel pod pseudonimem Anomia, zamienia życie Edie w piekło. Wyjawia najnowsze i najskrytsze fakty z jej życia oraz nakręca przeciwko niej innych. 

Kiedy roztrzęsiona Edie zgłasza się do agencji detektywistycznej po pomoc w ustaleniu, kim jest Anomia, spotyka się z odmową. Cormoran i Robin mają już dość zleceń, poza tym nie zajmują się cyberprzestępczością. Kiedy niedługo później dochodzi do morderstwa, postanawiają jednak podjąć śledztwo. Muszą prowadzić je na dwóch frontach. Zarówno w prawdziwym życiu, jak i w sieci. Jest to dla nich nowość i nie lada wyzwanie. 

W rzeczywistości autorką kryminałów o Cormoranie jest J.K. Rowling publikująca pod nazwiskiem Robert Galbraith. Choć jej pseudonim wyciekł kilka miesięcy po publikacji pierwszego tomu, autorka zachowała go z kilku powodów. Jak tłumaczy, kiedy wciela się w Roberta podczas pisania, myśli bardziej po męsku. Jednocześnie dzięki temu odcina się od świata fantasy, który jest z nią tak silnie kojarzony. Postać Galbraitha została stworzona po to, by seria była wolna od uprzedzeń czy konkretnych oczekiwań. Nie wiem, czy to słuszne, czy nie. Jeśli uważa się za dobrą pisarkę, może powinna z dumą reprezentować swoje dzieła jako kobieta? Rozumiem jednak chęć odcięcia się od poprzedniej serii, by zacząć coś nowego. Sądzę jednak, że męski pseudonim wybrała także z tego samego powodu, dla którego nie umieszczono jej imienia na okładkach Harry’ego Pottera – aby nie odstraszyć potencjalnych czytelników wśród mężczyzn. Nie oszukujmy się, ale często niechętnie sięgają oni po książki napisane przez kobiety. Mam nadzieję, że kiedyś się to zmieni i nikt nie będzie patrzył na dzieło przez pryzmat płci twórcy. Niestety wciąż jeszcze np. pod fantastyką tworzoną przez kobiety widuję negatywne komentarze, które dotyczą tylko płci autora. 

W Sercu jak smoła pojawia się przełom, jeśli chodzi o głównych bohaterów. Pomimo iż dzieli ich dziesięć lat różnicy, zdaje się, że dopiero teraz obydwoje dojrzewają. Strike mierzy się ze swoją niepełnosprawnością bardziej niż zwykle. Jest to krytyczny moment, w którym może się już tylko odbić od dna (lub na nim zostać). Tymczasem Robin przejmuje inicjatywę i podejmuje śmiałe działania, mogące kosztować ją nawet życie. Obydwoje próbują poukładać swoje prywatne sprawy i relacje. Po kolejnym tomie śmiało można stwierdzić, że jest między nimi prawdziwa przyjaźń. Uzupełniają się i gdyby nie współpraca, nie odnieśliby takiego sukcesu. Sprawy nieco się komplikują, gdy dociera do nich, że coś między nimi iskrzy, ale żadne z nich nie zamiesza wyjść temu naprzeciw. Jakaś chemia między Cormoranem a Robin istnieje od początku serii. Obydwoje wypierają ten fakt i podejmują działania sprzeczne z tym, czego w głębi serca pragną. Powoli staje się to przewidywalne i mnie osobiście zaczyna już nużyć ten wątek. Choć końcówka tego tomu daje iskierkę nadziei na jakiś przełom w tym temacie

Serce jak smoła

Przez wielu książka została skreślona, jeszcze zanim trafiła na półki księgarń i w ręce czytelników, a wszystko przez zarys fabuły i wzrastającą ostatnimi laty niechęć do samej Rowling. Z góry założono, że „ha, ha napisała swoją autobiografię”. Autorka, podobnie jak jej bohaterowie, toczy na Twitterze swoje wojenki z innymi. Mimo wszystko warto najpierw przeczytać lekturę, zanim się ją oceni. Wierzę, że dla niektórych ponad tysiąc stron to za dużo, ale z pewnością nie jeden krzykacz jest w stanie napisać taką samą liczbę słów, narzekając w social mediach. 

Ja powieść przeczytałam i mogę poinformować, że nie jest to autobiografia J.K. Rowling. Choć temat rzeczywiście przypomina to, co dzieje się ostatnio wokół jej osoby, to zarys fabuły powstał kilka lat wcześniej. Autorka słynie z tego, że gdy zaczyna serię, ma już zaplanowane kolejne tomy i fabułę na kilka lat do przodu. Tak jest i tym razem. W jednym z wywiadów przyznała, że ma już zaplanowaną część ósmą i dziewiątą (siódmą już napisała) i doskonale wie, co się w nich wydarzy. 

Sama zapewnia, że książka nie powstała na bazie jej osobistych przeżyć. Nie w odniesieniu do własnej osoby. Jednocześnie nie zaprzecza, iż nie czerpała z własnych doświadczeń życiowych. Nie powinno to dziwić. Pisarzom najłatwiej przychodzi pisanie o tym, co znają. Zasiewają oni małe ziarenko ze swojego życia, które później mniej lub bardziej rozkwita w fikcyjnej powieści. Jak sama Rowling mówi „Czasem życie naśladuje sztukę, bardziej niż byśmy tego chcieli.” Jasno podkreśla, że nie napisała Serca jak smoła w reakcji na to, co stało się w jej życiu. Poniekąd jednak przewidziała swoją przyszłość. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, biorąc pod uwagę fakt, jak powszechny jest problem opisywany w książce. 

Na pewno każdy słyszał o jakimś przypadku, kiedy hejt w sieci doprowadził do czyjegoś samobójstwa. W Sercu jak smoła ma właśnie miejsce podobna sytuacja. Ten tom jest inspirowany tematem, który właściwie dotyka na co dzień każdego z nas. Nawet jeśli nie bezpośrednio, to nie sposób nie trafić na mowę nienawiści – wystarczy zerknąć na komentarze pod jakimś artykułem czy wiadomościami. Przyznam, że był to dobry pomysł na fabułę, ponieważ mało kryminałów poświęca temu tematowi tyle uwagi. 

Słowo „anomia” oznacza stan, w którym brakuje zwyczajowych norm społecznych i moralnych. W dobie internetu i industrializacji ludzie czują się coraz bardziej wyobcowani w życiu codziennym. Nie czują się częścią społeczeństwa, tym samym znajdują swego rodzaju pocieszenie, nową lepszą tożsamość i znajomych oraz akceptację w sieci. Tworzą tam siebie i swoje życie na nowo takie, jakie chcieliby mieć. 

Rowling podkreśla, że fandom przedstawiony w książce ma zupełnie inne oblicze niż ten potterowy. Zapewnia, że sama dostaje od swoich fanów dużo miłości. Zdradziła także, że zapytała swoje dzieci o to, jaki fandom jest najbardziej toksyczny. Podobno wymieniły jakąś kreskówkę. Ja jako osoba będąca w kilku fandomach muszę powiedzieć, że każda taka społeczność ma swoje wewnętrzne dramy i toksyczne osoby. A im większa grupa, tym większe prawdopodobieństwo, że takich osób będzie dużo i będą one bardziej wyraźne w przestrzeni publicznej. 

chaty z Serca jak smoła

W książce mamy sporo rozmów przedstawionych w formie internetowych chatów prowadzonych w fanowskiej grze Serca jak smoła. Mają tam miejsce interesujące intrygi. Niestety chaty są minusem w wersji mobilnej tej lektury. Bardzo trudno czyta się je na ekranie, a jest ich sporo. Nie są jednak nie do przebrnięcia, ale gdybym wiedziała, chyba wybrałabym papierową wersję. Choć tu pojawia się kolejny minus… 

Liczba stron, a dokładniej 1056, bo tyle ma Serce jak smoła, niektórych może zniechęcić, dla innych nie powinno to stanowić problemu. Jednak tak gruba książka w wersji papierowej nie jest zbyt wygodna. Stajemy więc przed dylematem – lekkość w ręce czy wygoda podczas czytania chatów? Poza tym, o ile fabuła mi się podobała, uważam, że ta część mimo wszystko jest za gruba. 

A to przez to, że Rowling uwielbia być szczegółowa do bólu i konstruować rozbudowane światy. Oczywiście powinno to być plusem, jednak sama podczas czytania miałam po ośmiuset stronach mały kryzys, bo zaczynało mi się dłużyć i miałam ochotę zacząć już przygodę z innym tytułem. Przebrnęłam jednak przez parę rozdziałów i ponownie dałam się wciągnąć, już spokojnie dobijając do brzegu. To znaczy do końca. 

Szczegóły szczegółami, w końcu tematem jest śledztwo i czeka nas zbieranie dowodów, a podejrzanych jest wielu. Uważam jednak za zbędne wplatanie pobocznych, mniej istotnych śledztw prowadzonych przez agencję Strike & Ellacott oraz przeplatająca się przez całą fabułę akcja związana z nacjonalistycznym ugrupowaniem, która dla mnie była niczym rozpraszacz. 

Na pewno będę czekała na kolejne tomy, bo mimo wad lubię ich klimat, ale mam nadzieję, że nie będą one jeszcze grubsze! (Wątpliwe). Do tej pory każda z części miała więcej stron od poprzedniej. 

Nadmienię jeszcze, że tytuł ten doczekał się swojego serialu nazwanego po prostu Strike, nakręconego dla stacji BBC One. W 2022 roku pojawił się piąty sezon. Jak to często bywa, serial nie oddaje tego, co dzieje się w książkach, ale można go obejrzeć (najlepiej dopiero po lekturze) jako ciekawostkę.

Strike (TV series)
SZCZEGÓŁY: 
Tytuł: Serce jak smoła 
Tytuł oryginału: The Ink Black Heart 
Autor: Robert Galbraith (J.K. Rowling) 
Cykl: Cormoran Strike (tom 6) 
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie 
Data wydania: 26.10.2022 r. 
Liczba stron: 1056 
Język: polski 
ISBN: 9788327163417 
Tłumaczenie: Anna Gralak 

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
To już szósty tom serii kryminałów o prywatnym detektywie Cormoranie Strike’u. Edie Ledwell z zawodu jest animatorem i twórczynią popularnej internetowej kreskówki zatytułowanej Serce jak smoła. Jej praca doczekała się fanowskiej gry i własnego fandomu. Fandomu, który gnije od środka. Anonimowy prześladowca, a zarazem...„Czasem życie naśladuje sztukę, bardziej niż byśmy tego chcieli.” Recenzja książki Serce jak smoła
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki