SIEĆ NERDHEIM:

Recenzja książki Mroczne umysły

KorektaLilavati

Gwenda Bond napisała coś więcej niż tylko prequel Stranger Things. Stworzyła dobrą powieść domestic weird, realistyczną w opisie początku lat 70. Bardzo wiarygodnie pokazującą, w jaki sposób mama Eleven stała się tą osobą, którą zobaczyliśmy w serialu. To nie jest historia kolejnej ofiary, raczej bycia wtłaczaną w bezradność i tracenia kontroli nad życiem.

Latem 1969 Amerykanie wystrzelili na księżyc pierwszych astronautów, nie umieli skończyć wojny w Wietnamie, walczyli o prawdziwy koniec apartheidu. Młode Amerykanki nie mogły same otworzyć konta bankowego, chociaż pracować i iść na uniwersytet już spokojnie – w każdym razie te o jasnej skórze. Małżeństwo wciąż było najlepszym wyjściem, jeśli ktoś chciał się usamodzielnić – widzieliśmy to w Godzinach, od lat 50. wiele się nie zmieniło. Jednocześnie wybuchł Woodstock, Janis Joplin została bohaterką mas i wszyscy starali się być politycznie, obywatelsko świadomi – nawet jeśli akurat w tym momencie nie bardzo mogli cokolwiek ze swoją wiedzą zrobić.

To właśnie w tych latach Zimbardo przeprowadził swój więzienny eksperyment. Nieco wcześniej (1963) Milgram zaprosił ludzi do laboratorium i kazał im razić innych prądem – żeby sprawdzić, jak bardzo są podatni na autorytet osób w białych kitlach. Bardzo. To kamienie milowe psychologii, wykorzystywane dzisiaj także po to, żeby pokazać, czego nie powinno się robić uczestnikom badania. Jeśli weźmiemy pod uwagę całe to tło historyczne, przypomnimy sobie po drodze o eksperymentach armii USA z LSD (lata 50.)… Nagle powieść o tym, jak różne osoby o wysokiej inteligencji zmuszano do brania psychotropów i zachęcano do schodzenia w inny wymiar, nie wydaje się już taka urocza i w stylu The Goonies? Ani tak zaraz weird?

Więc właśnie. U Gwendy Bond jest realizm, lata 70., Hawkins i cały świat przedstawiony Stranger Things, ale nie ma ich nostalgiczności. Autorka nie opowiada o dzielnych dzieciakach, tylko o ludziach wmanipulowanych w oddanie swojej wolności. Za 15 dolarów, miesięczny czynsz w akademiku. To dużo poważniejsze spojrzenie, które przecież widzieliśmy już w serialu, w historii Eleven i Kali.

Terry, główna bohaterka Mrocznych umysłów, studiuje na zadupiu, w niewielkim amerykańskim miasteczku. Odrabia prace domowe, pracuje w barze, spotyka się ze znajomymi i chłopakiem. Czasem chciałaby może przeżyć coś większego, przydać się, przyczynić do poprawy świata. Trochę dlatego, ale także dla 15 dolarów, postanawia zgłosić się do udziału w tajemniczych badaniach, o których jej przyjaciółka mówi, że są nieprzyjemne i pewnie zupełnie bez sensu. Prowadzi je znany nam szalony naukowiec, dr Brenner, w nowiusieńkim laboratorium Hawkins. Jest tam on, niewielki zespół jego pomocników i jak dotąd jedyny interesujący „przypadek” – kilkuletnia dziewczynka upierająca się, że ma na imię Kali, a nie „Ósemka”.

Powieść Bond ma świetnie pokazane tło – nie tyle historyczne, co codzienne. Loty w kosmos, groźba wysłania do Wietnamu, brak równouprawnienia. Trochę brakuje w niej stylizacji językowej, w każdym razie nie czuć jejw tłumaczeniu Pauliny Braiter-Ziemkiewicz, ale chyba jednak wciskanie Amerykanom w usta „serwus, koleżanko” też nie byłoby dobrym pomysłem. Książka mówi o tym, jak zwykłe studenckie życie przeradza się w uwięzienie. W fabule będzie kilka śmiałych akcji odwetowych na miarę serialu, ale w latach 70. władza Brennera sięgała znacznie dalej niż w czasach Stranger Things. Mógł i robił co tylko chciał, żeby zatrzymać swoje „przypadki” w ich nowym i ostatecznym „domu”.

Myśleliście, że to nudny prequel – absolutnie nie. Że odcinanie kuponów? Nie sądzę. Płynna kontynuacja serialowego klimatu – także nie. Dzięki temu Mroczne umysły może spokojnie przeczytać ktoś, kto nie widział ani jednego odcinka Stranger, nie lubi The Goonies, w ogóle nie interesuje się young adult. Z drugiej strony fani też będą zadowoleni (ja jestem). Bond podeszła do zamówienia na pisanie o tym, co działo się przed serialem, poważnie i twórczo. Dzięki temu dała nam możliwość dowiedzenia się, jak bardzo prawdopodobne jest, że takie historie się wydarzyły. Gdzieś, w jakimś małym i cichym miasteczku daleko od wielkich ośrodków. Bo prawdziwe potwory wcale nie mieszkają w innych wymiarach.

Dziękuję wydawnictwu Poradnia K za egzemplarz recenzencki!

SZCZEGÓŁY:

Tytuł: Mroczne umysły (Stranger Minds)
Wydawnictwo: Poradnia K
Autor: Gwenda Bond
Tłumaczenie: Paulina Braiter-Ziemkiewicz
Typ: Książka
Gatunek: sci-fi, werid fiction, young adult
Wydanie polskie: kwiecień 2019

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Agnieszka „Fushikoma” Czoska
Agnieszka „Fushikoma” Czoska
Mól książkowy, wielbicielka wilków i wilczurów. Interesuje się europejskim komiksem i mangą. Jej ulubione pozycje to na przykład Ghost in the Shell Masamune Shirow, Watchmen (Strażnicy) Alana Moora czy Fun Home Alison Bechdel, jest też fanem Inio Asano. Poza komiksami poleca wszystkim Depeche Mode Serhija Żadana z jego absurdalnymi dialogami i garowaniem nad koniakiem. Czasem chodzi do kina na smutne filmy, kiedy indziej spod koca ogląda Star Treka (w tym ma ogromne zaległości). Pisze także dla Arytmii (arytmia.eu).
<p><strong>Plusy:</strong><br/> + to nie jest tylko prequel<br/> + świetnie naszkicowane tło i bohaterowie<br/> + bardzo realistyczne podejście</p> <p><strong>Minusy:</strong><br/> - zmiana klimatu może zniechęcać<br/> - niektóre akcje podejmowane przez bohaterów są dość naiwne<\p>Recenzja książki Mroczne umysły
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki