SIEĆ NERDHEIM:

No weź mnie w końcu ugryź! Recenzja książki Magia kąsa

KorektaYaiez
Magia Kąsa - okładka książki (wznowienie)
Magia Kąsa – okładka książki (wznowienie)

Magia kąsa to pierwszy tom interesującej serii przygód Kate Daniels – najemniczki równie twardej co sarkastycznej. Chociaż protagonistka jest charakterną dziewczyną i ekspertką w rozwiązywaniu problemów natury magicznej, przed swoją kolejną misją powinna się nieco bardziej porozciągać. Pierwsze wrażenie robi bowiem jedynie przyzwoite. 

Kate Daniels jest tropicielką magii pracującą dla Gildii. Żyje od zlecenia do zlecenia, pilnując względnego porządku w swoim rewirze – a to czasem poszatkuje przerośniętego robala w kanałach, innym razem wytropi na bagnach zaginionego magicznego pupila lub skopie odwłok nadpobudliwej i brzydkiej szkaradzie. Daniels to ten typ bohaterki, która ma problem z uznawaniem autorytetów i zdecydowanie nie daje sobie w kaszę dmuchać – a jeżeli ktoś już próbuję, to znaczy, że prosi się o nabycie drogą nakłucia dodatkowego zestawu otworów w organizmie. Noszony na plecach miecz, wyrobione mięśnie oraz mordercze spojrzenie powinny ostrzegać każdego wariata przed wchodzeniem jej w drogę. Niestety w tej branży problemy mają to do siebie, że nie zwykły słuchać gróźb, próśb czy ostrzeżeń. Pewnego dnia Kate dowiaduje się, że jej przyjaciel Greg został brutalnie zamordowany. Znalezione na miejscu zbrodni futro, zwłoki zdekapitowanego wampira oraz nietypowy ślad magiczny sugerują dwie rzeczy. Po pierwsze była to prawdziwa jatka. Po drugie lista podejrzanych jest długa i niepokojąca.   

Magia Kąsa - okładka książki (wznowienie)
Magia Kąsa – okładka książki (wznowienie)

Najciekawszym elementem debiutu Ilony i Andrewa Gordonów – pisarskiego duetu kryjącego się pod pseudonimem Ilona Andrews – jest świat przedstawiony. Konwencja urban fantasy nakazuje, aby akcja serii osadzona była w rozległej metropolii, po której kręcą się stworzenia znane z legend, baśni czy większości popularnych mitologii. Jeżeli z jednej strony miasta swoje nadmiernie owłosione piersi dumnie wypinają wilkołaki, to możemy być pewni, że zaraz za rogiem swoje białe zębiska suszą wąpierze odziane w czarne, obcisłe ciuchy. Pod mostem zapewne siedzi troll, rzeki pilnuje pomniejsze bóstwo, gang wróżek w zaułkach handluje „magicznym proszkiem”, a szalony mag zaraz będzie chciał coś wysadzić w powietrze. Pomiędzy całym tym fantastycznym i kolorowym tałatajstwem zwykł kręcić się bohater obdarzony ironicznym poczuciem humoru, który rzadko znajduje przyjaciół, często zyskuje wrogów i z każdym swoim krokiem wchodzi w bagno na tyle głęboko, że w końcu nie widać już nawet jego uszu. Na pierwszy rzut oka seria o Kate Daniels wydaje się w oczywisty sposób wpisywać w ten schemat. Pisarski duet chętnie sięga po klasyczne gatunkowe założenia, jednak większość elementów wykorzystuje w całkiem ciekawy sposób. 

Podczas gdy w podobnych przypadkach fantastyczne oblicze świata ukrywa się w ciemnych uliczkach, jak najdalej od wzroku mugoli, siły magiczne w uniwersum Kate Daniels pozbawione są tej subtelności. Wchodzą one z buta w rzeczywistość, zupełnie jakby wcześniej naoglądały się filmów katastroficznych – kolejne fale magii zalewające Atlantę kruszą mury, burzą wieżowce i dezaktywują większość osiągnięć techniki. Przy okazji budząc do życia wszelkie fantastyczne zwierzęta o tak gęstym występowaniu, że nie trzeba ich nawet specjalnie szukać. Wściekły golem nacierający na urząd miasta, latające węże czy pokraczny wampir przebiegający przez jezdnie to w zasadzie codzienność. Pisarski duet tworzy interesujące realia łączące w sobie klasyczne elementy zaczerpnięte z urban fantasy oraz kilka postapokaliptycznych ozdobników. Zestaw taki natomiast osadza w przyszłości na tyle odległej, że Bono z U2 jest w niej już „dawno zapomnianym piosenkarzem”. Plusem pierwszego tomu jest także sposób przedstawienia realiów. Twórcy unikają encyklopedycznej ekspozycji sztucznie wpychanej w kolejne dialogi – zazwyczaj wypadają one dość nienaturalnie i sprawiają wrażenie dodanych z przykrej konieczności. W przypadku otwarcia serii mamy do czynienia z oszczędnie dawkowanymi danymi ograniczającymi się do skromnych dygresji rzuconych przez główną bohaterkę. W ten sposób realia stają się tajemnicze i nieoczywiste. Wzbudzają ciekawość i bardziej wciągają w lekturę. Odkrywanie kolejnych rozrzuconych po rozdziałach elementów magicznego tła stanowi w zasadzie główną rozrywkę podczas lektury. Niestety biorąc pod uwagę kilka potknięć oraz debiutancką nieporadność przy prowadzeniu fabuły, oszczędne prezentowanie świata wcale nie musi być przebiegłym i planowanym zabiegiem. 

Magia Kąsa - okładka książki (wznowienie)
Magia Kąsa – okładka książki (wznowienie)

Na kartach książki mamy więc zdewastowane za pomocą magii miasto, dużą populację wszelkiego rodzaju zmiennokształtnych oraz fantastyczne potwory, które z łatwością może przywołać każdy półanalfabeta obdarzony szczątkową ilością mocy. W całym tym fantastycznym rozpierdolniku całkiem dobrze odnajduje się główna bohaterka – twarda i niezależna wojowniczka, do której bez pancerza +10 do obrony lepiej nie podchodzić. To właśnie Kate jest kolejnym mocnym punktem pierwszego tomu. Twórcy przy kreacji protagonistki nie popadają w skrajności. Daniels nie jest przesadnie cudowną Mary Sue namaszczoną przez przeznaczenie potężnym sierpowym, nadprogramową zajebistością oraz niewrażliwością na wszelkie przeciwności losu. Najemniczka zna swoje słabości, stara się żyć w zgodzie z kompleksami i rozumie, że nie każdemu może bezkarnie dać w papę, bo naciągnięta fabuła nie ochroni jej przed konsekwencjami. Z drugiej strony daleko jej również do pechowego fajtłapy w stylu Dresdena, który potykając się o własne nogi, mógłby podpaść stowarzyszeniu niezależnych ortopedów. Kate jest postacią napisaną z głową – wypada naturalnie, pasuje do realiów świata i daje się po prostu lubić.  

Ciekawe uniwersum oraz przekonująca bohaterka to naprawdę dobry pakiet startowy. Niestety Magia kąsa wypada znacznie słabiej jeżeli chodzi o samą fabułę Gordonowie  stawiają na typową i prostą historię kryminalną. Kate odkrywa kolejne elementy prowadzonej sprawy, łączy wskazówki i przesłuchuje podejrzanych. Raz na jakiś czas zda sobie sprawę, że jednak dała się zwieść i wodzić na nos. Przez większą część historii bohaterka przemieszcza się jednak jak po sznurku z punktu do punktu. Zdecydowanie brakuje w tym większej dynamiki, częstszego lania się po fantastycznych pyskach oraz fabularnych zaskoczeń – jeżeli chodzi o to ostatnie, to przydałoby się przynajmniej jedno. Główny wątek niespecjalnie wciąga. Jest po prostu poprawny, jednak przy tym zdecydowanie zbyt prosty i łapie parę słabszych momentów. Na dodatek na rozkręcenie się akcji będziemy musieli poczekać niemal do końca książki.  

Magia Kąsa - okładka książki (pierwsze polskie wydanie)
Magia Kąsa – okładka książki (pierwsze polskie wydanie)

Przed wielkim finałem czeka na nas kilka niezgrabnych fabularnych decyzji podjętych przez debiutujący duet. Przede wszystkim główna wskazówka dotycząca rozwiązania sprawy jest  nam wtykana pod nos od samego początku historii. I to z poziomem subtelności ustawionym na „no masz, zobacz, jakie to jest ciekawe. I to w ogóle nie jest podejrzane, że tak wspominamy o tym piąty raz. Ani troszeczkę. NO PATRZ!”. W międzyczasie niespodziewanie dochodzi do wielkiego starcia półfinałowego z super groźnym przeciwnikiem, jednak nie do końca wiemy, kim owa postać w ogóle jest. Niby wyrzuca z siebie tandetne teksty rasowego czarnego charakteru, a bohaterowie gaszą je ripostą, więc wygląda na to, że jest to postać istotna. Musimy jednak uwierzyć w to na słowo, ponieważ wprowadzona została na szybko i dość mocno wybija nas z rytmu. Reszta słabości w to zasadzie jedynie drobne potknięcia i stylistyczne niedociągnięcia, które z łatwością można usprawiedliwić debiutem – szczególnie na początku trafiają się nieco niezgrabne dialogi, wymuszony humor czy słabo przedstawione postaci. 

W pierwszym tomie serii o Kate Daniels magia jedynie kąsa, chociaż ma świetne warunki, aby chwycić nas w paszczę, przyjemnie poturbować i pożreć w całości. Interesujący świat, konwencja przełamana w kilku miejscach oraz przekonująca bohaterka tworzą ciekawy zestaw i obiecują sporo dobrej rozrywki. Niestety książce uroku odbiera przeciętna fabuła, kilka niedociągnięć oraz nieprzemyślanych decyzji. Na wszystko z łatwością można, a nawet trzeba, przymknąć oko. W drugim tomie Kate uderza już bowiem z właściwą siłą. 

Autor tekstu prowadzi na Facebooku stronę RuBryka Popkulturalna.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Magia Kąsa
Cykl: Kate Daniels
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Autor: Ilona Anderws
Tłumacz: Anna Czapla
Data premiery (wznowienie): 10.11.2017
Gatunek: Urban fantasy

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Wojciech Bryk
Wojciech Bryk
Student dziennikarstwa, który ma w sobie Zagubionego Chłopca. Uwielbia intertekstualność, easter eggi, zabawy skojarzeniami, popkulturowymi tropami oraz wszelkie dwuznaczności. W wolnych chwilach rozmyśla, co stało się z baśniowymi postaciami, oraz regularnie dokarmia rosnącego w nim geeka. Z radością wsiąka w fantastykę każdego rodzaju. Nieustannie pragnie odkrywać nowe rzeczy i dzielić się znaleziskami z innymi... a jeżeli przy tym wywoła u kogoś uśmiech, będzie całkiem spełniony. Stara się dorosnąć do prowadzenia własnego bloga. O horrorach pisze na portalu Mortal, a o popkulturze dla #kulturalnie.
<p><strong>Plusy:</strong></br> + ciekawa kreacja świata <br /> + przełamanie kilku schematów  <br /> + interesująca protagonistka  </p> <p><strong>Minusy:</strong><br /> - jednostajna i prosta fabuła  <br /> - niewielka dynamika i mało zwrotów akcji <br /> - nieco wymuszony humor <br /> - nachalne podsuwanie podpowiedzi do wątku głównego </ p>No weź mnie w końcu ugryź! Recenzja książki Magia kąsa
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki