SIEĆ NERDHEIM:

Dziewica, smok i barbarzyńcy. Recenzja książki Lady Makbet

Lady Makbet autorstwa Avy Reid przyciągnęła moją uwagę okładką, po której możemy spodziewać się historii mrocznej i brutalnej. Zakrwawionym warkoczem ozdobione są także brzegi stron, a po rozłożeniu wewnętrznych skrzydełek znajdziemy ładną ilustrację, której autorem jest Tim Byrne. Jestem tym trochę zdziwiona, gdyż jako artysta ma raczej przeciętne portfolio. Prace w nim zamieszczone są na tyle zróżnicowane zarówno pod względem stylu, jak i jakości, że nie sposób byłoby rozpoznać autora po samych grafikach. Dość często korzysta też z AI. W każdym razie ta okładka wyszła mu całkiem ładnie. Wypukły pozłacany tytuł od razu kojarzy się z epoką Szekspira, a opis brzmi obiecująco. Główna bohaterka ma być wyjątkową kobietą, która „ma teraz moc, by zmienić historię napisaną dla niej przez mężczyznę”. Nie sposób więc nie porównywać tej powieści do Szekspirowskiego dramatu. Zwłaszcza że i poza tytułem widać tu bezpośrednie odniesienia: zamek Glamis, dążenie do władzy, upadek, trzy wiedźmy. Pomysł, by przedstawić wersję z perspektywy władczyni, miał potencjał. Niestety został zmarnowany.

Jak wiele postać stworzona przez Reid ma wspólnego z Lady Makbet znaną wszystkim z teatralnej sztuki? Niestety niewiele. Do tej pory przedstawiana była ona jako silna, zuchwała i dojrzała kobieta, niebojąca się spojrzeć mężowi prosto w oczy, manipulować innymi czy wziąć los w swoje ręce. Makbet był pod jej dużym wpływem. W wersji Avy Reid jest to zaledwie siedemnastoletnia Roscille, przeklęta przez wiedźmę nieślubna córka francuskiego księcia, która zostaje wydana za Makbeta, tana Glamis. Oczywiście niezwykle piękna, samym spojrzeniem wzbudzająca u mężczyzn szaleństwo, skrywa swą twarz za welonem. Zamiarem autorki było chyba przedstawić ją jako mądrą, przebiegłą i silną psychicznie. Niestety w praktyce jawi się raczej jako głupiutka i niezwykle uległa. Jest kruchą istotą próbującą jakoś przetrwać wśród brutalnych mężczyzn. Bo właśnie tak zostają przedstawieni Szkoci – jako zacofani barbarzyńcy. 

Na dworze Makbeta nie ma żadnej innej kobiety. Roscille zostaje zdana sama na siebie. Ucieka się więc do intryg, ale raczej z marnym skutkiem. Coś poszło w tym wątku nie tak. Dziewczyna ma prawo do trzech życzeń i zamierza to wykorzystać, by odroczyć spełnienie swojego małżeńskiego obowiązku. Najpierw ma to sens, bo popycha fabułę do przodu, Makbet ma swój honor i zamierza spełnić jej zachcianki. Później jednak przestaje mieć to jakiekolwiek znaczenie. Plus dla autorki za przedstawienie problemów, z którymi od wieków zmagają się kobiety, walcząc o przetrwanie i swoją godność w męskim świecie. Świecie, w którym sprowadza się je głównie do roli posłusznych córek, żon i matek oraz chętnie obwinia o brak męskiego potomka czy posądza o czary, jeśli tylko któraś z nich wyjdzie poza sztywne ramy.

Niestety Roscille jako inspirująca bohaterka wypada kiepsko i nawet nie udało mi się zapałać do niej sympatią. Ta na wszelkie sposoby broniąca swojej niewinności nastolatka dość łatwo oddaje się w jeziorze innemu mężczyźnie. Opis tej sceny był chyba najbardziej żenujący: „(…) woda wokół ich wciąż złączonych bioder zabarwia się na różowo”. Sporo musiało być tej krwi. Jakiś czas wcześniej jej myśli wędrują ku niemu, podczas gdy sama poddawana jest torturom. Dziewczyna zastanawia się, czy myśli on „o tym, jak gładził dłońmi jej uda, pieścił jej ciało rozpalony pożądaniem”. Przystojny facet i erotyczne fantazje to chyba ostatnie, o czym się myśli w takiej sytuacji. Chyba że Roscille skrywa jakieś fetysze. Zauważyłam, że stało się modne romantyzowanie brutalnych scen i niezdrowych związków młodych dziewczyn z „bad boyami”. Nie wyjdzie to nikomu na dobre. 

Jak na dziewczynę przeklętą przez wiedźmę i posiadającą potężną moc w samym swym  spojrzeniu, Roscille używa jej zaskakująco rzadko, by poradzić sobie w tym brutalnym świecie. W zasadzie jest ona tylko posłusznym narzędziem w rękach Makbeta. Po drodze próbuje trochę namieszać i nawet jej się to udaje, ale ostatecznie, by dopiąć swego i tak najpierw jej życie musi uratować mężczyzna. Zupełnie jak w starych Disneyowskich bajkach. Jakby tego było mało, to tak, w tej bajce są też smoki.

Akcja niby dzieje się w średniowiecznym krajobrazie, ale nie widać tego po dialogach i ostatecznie nie musi, bo jakby nie było, to wciąż tylko fikcja. Narracja jest dość przyjemna, a fabuła nieskomplikowana, więc książkę czyta się szybko, co akurat w przypadku tego tytułu oceniam na plus. Ze strony autorki zabrakło researchu na temat Szkocji. Nie najlepiej pasuje tu opis „na kamienistej ziemi nie da się niczego uprawiać, a pastwiska nie są dość zielone, by wykarmić bydło”. Natomiast słynny zamek Glamis nie stoi na klifie, a morze jest oddalone na tyle, że nie sposób słyszeć je w murach zamku. Może był to celowy zabieg, na pewno opisy związane z szumem morza czy uderzaniem fal o brzeg dodają całości odpowiednio mrocznego charakteru. Mimo wszystko Glamis to prawdziwe miejsce, więc trochę mi to nie pasowało. Sami Szkoci, ich historia i kultura, przedstawieni są wyłącznie w złym świetle i gdybym stamtąd pochodziła, poczułabym się urażona tak ksenofobicznym podejściem.

Na koniec dodam tylko, że to głównie Szekspir przyczynił się do tego, iż historia Makbeta obrosła czarną legendą. W rzeczywistości władca był prawowicie zasiadającym na tronie królem i pomimo wojen toczonych za jego panowania, pozytywnie zapisał się w historii Szkocji. Jego siedemnaście lat rządów było czasem stabilizacji i rozwoju kraju. Udało mu się zakończyć wewnętrzne walki między klanami. Prawdziwa Lady Makbet miała na imię Gruoch i owdowiała, zanim związała się z Makbetem. Często towarzyszyła swemu mężowi, straciła wielu bliskich i raczej niewiele miała wspólnego z kobietą ze sztuki Szekspira, a tym bardziej z nastolatką z powieści Avy Reid.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Lady Makbet
Tytuł oryginału: Lady Macbeth
Autor: Ava Reid
Okładka i ilustracje: Tim Byrne
Wydawnictwo: StoryLight
Liczba stron: 392
Data wydania: 25.09.2024
Język: polski
ISBN: 9788368053128
Tłumacz: Anna Kłosiewicz
Ograniczenia wiekowe: 16+

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
spot_img
Lady Makbet autorstwa Avy Reid przyciągnęła moją uwagę okładką, po której możemy spodziewać się historii mrocznej i brutalnej. Zakrwawionym warkoczem ozdobione są także brzegi stron, a po rozłożeniu wewnętrznych skrzydełek znajdziemy ładną ilustrację, której autorem jest Tim Byrne. Jestem tym trochę zdziwiona, gdyż jako...Dziewica, smok i barbarzyńcy. Recenzja książki Lady Makbet
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki