SIEĆ NERDHEIM:

Zgwałcimy córkę wieśniaka, zabijemy naszego człowieka, bo nam pyskuje. Recenzja książki Książę Cierni

Psychopata i skutki jego działań na okładce pierwszej odsłony trylogii.
Psychopata i skutki jego działań na okładce pierwszej odsłony trylogii.

Kompletnie nie wiedziałem, czego się spodziewać po książce Marka Lawrence’a Książę Cierni. Kupiłem ją zupełnie w ciemno, czytając tylko opis z tyłu okładki. Zaskoczenie, jakie przeżyłem po kilku stronach, było naprawdę spore. Nie jest to pozycja w żadnym wypadku wybitna, ale na pewno nietuzinkowa i przez to interesująca. Niestety nie jest pozbawiona kilku znaczących wad, które odbierają jej miano pozycji kanonu gatunku. Niemniej jednak myślę, że warto po nią sięgnąć z kilku względów.

Pierwszy z nich byłby taki, że główny bohater jest psychopatą. To się rzuca w oczy od pierwszych stron. Poznajemy wydarzenia i świat przedstawiony z jego perspektywy i to nadaje powieści specyficznej wymowy i charakteru, co fascynuje. Dodaje to fabule pewnej nieprzewidywalności, bo trudno zgadnąć, co zrobi człowiek ewidentnie chory, do pewnego stopnia przynajmniej, psychicznie. To sprawia, że książkę się chłonie, chcąc wiedzieć, do czego poczynania protagonisty doprowadzą. Bohaterowie poboczni, którzy za nim podążają, trochę odstają „jakością” od postaci wiodącej. Zastanawiam się czy to zasługa tego, że mało znamy ich tok myślenia, bo mniej jest o nich pisane, jak np. o Jorgu, czy też autor większość swych pomysłów włożył w Księcia, a odpryski poszybowały w jego pomagierów. Niemniej jednak jest kilka osób, które zapadają w pamięć i zwracają na siebie uwagę, i za to plus dla pana Marka. Do nich należy chociażby Czerwony Kent gorliwie wierzący, lojalny bezgranicznie bractwu. Mogę tu też wymienić sir Makina – bandytę rabującego osady, mieszkańców miast, palącego katedry. Jako chyba jedyny z tej całej bandy posiada też poczucie humoru.

Nasz przodujący bohater na wstępie doświadcza niesamowitej tragedii. W trakcie zamachu skonstruowanego przez jego wroga – hrabiego Renara – ginie brat oraz matka Księcia. Na skutek tego staje się on przepełniony żądzą zemsty. Do tego gwałtownie przebyta w dzieciństwie gorączka powoduje u niego przemianę w pozbawionego wszelakich skrupułów szaleńca. Wyda on każdy rozkaz, nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąć swój cel. Do czego to doprowadzi, musicie się sami przekonać z książki.

Drugim powodem byłby styl w jakim został napisany Książę Cierni. Jest równie bezwzględny i brutalny jak myśli i czyny bohatera. Nie znajdziemy tu kwiecistych metafor, wyszukanego specjalnie języka czy formuł. Tu jest przyjęta zupełnie inna konwencja. To jeszcze bardziej szokuje widza, gdy czyta uzasadnienia niektórych aktów okrucieństwa dokonywanych przez kamratów czy też samego Jorga. A naprawdę nie byłem przygotowany na mocniejsze sceny. Trochę to przypomina Rewolucję napisaną przez samego Che Guevarę, aczkolwiek tam nie znajdziemy barwnych opisów przemocy. Bardziej mówię tutaj o pisaniu z pozycji lidera pewnej grupy ludzi, wierzących w swojego przywódcę i w to, co robią. To się zdecydowanie sprawdza. Potęguje immersję związaną z wiodącym bohaterem utworu.

Pomysł na świat przedstawiony w dziele Lawrence’a nieszczególnie do mnie przemawia. Mamy tutaj do czynienia z rzeczywistością, gdzie na skutek jakiejś bliżej nieokreślonej katastrofy stracono dostęp do zdobyczy współczesnej cywilizacji i wszystko wróciło do średniowiecza. Ludzkość pamięta takie rzeczy jak bioenergetyka, filozofia Nietzschego, Arystotelesa czy też Platona itp. Dodatkowo pozmieniane są nazwy, a także wprowadzone zostały zupełnie fikcyjne. Do tych pierwszych należy coś tak oryginalnego jak Normardia. W drugim gronie znajdziemy chociażby Castle Red, Lux czy Good (gwoli ścisłości – nie zapamiętałem nic z żadnego z tych miejsc). Czasy średniowiecza przedstawione w książce należą do tych późniejszych, ponieważ są tu kusze czy zbroje płytowe. Także obstawiam jakiś XV wiek. Zastanawia mnie tylko, dlaczego ludzkość postanowiła zostać przy tej epoce, skoro znają takie zdobycze jak bioenergetyka? Dlaczego nie „odkryją na nowo prądu”, idąc dalej – silnika? Jeśli już kreujemy coś na kształt post-apokaliptycznej rzeczywistości, to bardziej do mnie przemawiają wizje, które widzimy w grach z serii Fallout, niż to, co proponuje nam Brytyjczyk. A jeśli już chciał zaprezentować alternatywną rzeczywistość, to ludzkość nie powinna znać tych pojęć. Wygląda to tak, jakby autor nie potrafił się zdecydować, co chciał z tym światem zrobić albo chciał zrobić coś oryginalnego, ale wyszło chyba nie do końca po jego myśli.

Kolejną wadą, o której należy wspomnieć, jest pewna niekonsekwencja i niestety dłużyzna w niektórych momentach książki. Bohater w mniej więcej połowie powieści traci trochę ze swojego szaleństwa i brutalności. Zaczyna postępować bardziej racjonalnie i stonowanie. Jest to uzasadnione fabularnie, ale książka, mam wrażenie, gubi w ten sposób tempo i swój charakterystyczny rytm. To odejmuje jakości utworu, bo akcja tego braku nie nadrabia. Co jest jeszcze bardziej zaskakujące, to fakt, że pod koniec wraca on do swojego starego stylu modus operandi. Czyżby autor chciał podkreślić, że bohater jednak jest w dalszym ciągu nienormalny i niczego się nie uczy? Albo że brutalne działanie jest jedynym sposobem, w jakim tytułowy Książę umie działać?

Fabularnie pozycja nie powala jakoś specjalnie. Jej siłą jest Jorg i to on jest motorem napędowym, pchającym nas do dalszego czytania. Istnieje parę momentów, które potrafią zaskoczyć, ale to jednak trochę za mało. Mimo to debiut literacki Marka Lawrence’a zasługuje, ogólnie rzecz biorąc, na uznanie, bo nie jest to pozycja słaba. Nie jest też banalna ze względu na konwencję, w jakiej jest utrzymana. Autor podjął się trudnej próby napisania czegoś z perspektywy oryginalnego bohatera i wychodzi z zadania całkiem obronną ręką.

Ostatecznie polecam Księcia Cierni jako pozycję na kilka całkiem przyjemnie spędzonych wieczorów albo skrócenia czasu w podróży. Gdyby nie wady, na pewno znalazłaby się w moim rankingu zdecydowanie wyżej. Ma się poczucie zmarnowanego potencjału. Co gorsza, w przypadku czasu można było tego łatwo uniknąć, ale nie udała się ta sztuka. Ja mimo wszystko poczułem się zadowolony po lekturze i sięgnąłem po tom drugi.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł polski: Książę Cierni
Tytuł oryginalny: Prince of Thorns
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Autor: Mark Lawrence
Tłumaczenie: Jarosław Fejdych
Gatunek: fantasy
Liczba stron: 422
ISBN: 978-83-6138-619-3

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Krzysztof "Kazio_Wihura" Bęczkowski
Krzysztof "Kazio_Wihura" Bęczkowski
Niepoprawny optymista, do tego maniak fantastyki. Czyta i kupuje kompulsywnie wiele książek. Gra we wszelakie tytuły (przede wszystkim RPG, strategie, można tu też wymienić parę innych gatunków). Nie patrzy na datę wydania danego dzieła i pochłania wszystko, co ma na swej drodze. Przekroczył magiczną trzydziestkę. Po cichu liczy, że go ominie kryzys wieku średniego.
Kompletnie nie wiedziałem, czego się spodziewać po książce Marka Lawrence’a Książę Cierni. Kupiłem ją zupełnie w ciemno, czytając tylko opis z tyłu okładki. Zaskoczenie, jakie przeżyłem po kilku stronach, było naprawdę spore. Nie jest to pozycja w żadnym wypadku wybitna, ale na pewno nietuzinkowa...Zgwałcimy córkę wieśniaka, zabijemy naszego człowieka, bo nam pyskuje. Recenzja książki Książę Cierni
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki