SIEĆ NERDHEIM:

Złe internety. Recenzja komiksu W0rldTr33 tom 1

No i niby taka pozycja przy laptopie ma być wygodna?

Wszyscy obecnie zdajemy sobie sprawę z tego, jak niebezpiecznym narzędziem może być internet. Odpowiednio zaprojektowanej informacji wystarczy zaledwie kilka chwil, by w sieci łączącej cały świat dotrzeć do milionów odbiorców. Wyobraźcie sobie więc, jak tragiczne mogą być skutki działania z pozoru nieszkodliwego mema, który w przebraniu pospolitego generatora endorfin trafia do mas i w krótkim czasie zmienia ludzi w żądne krwi bestie. To jeszcze jednak nic, bo skala prawdziwego celu tej zarazy przerośnie wszelkie oczekiwania, sięgając absolutnych granic kosmicznej grozy. O tym właśnie opowiada komiks Memetic Jamesa Tyniona IV. Dzisiaj jednak będziemy rozmawiać o innym tytule.

Mylący wstęp usprawiedliwiam prostym porównaniem. W0rldTr33, tak na poziomie najsurowszych motywów fabularnych, niewiele się od przytoczonego komiksu różni. Również mamy do czynienia z tajemniczo nadnaturalnym horrorem memetycznym, znowu jest apokaliptycznie, bo Tynion ma taką tendencję. Koniec świata z powodu złych internetów eskaluje tu jednak wolniej, więc mamy czas na zapoznanie się z głównymi graczami czarnego scenariusza. Z ekipą technologicznie obeznanych przyjaciół, którzy lata temu powstrzymali cyfrowe monstrum, z młodzieńcem zamieszanym w całą drakę mimowolnie i jego głodną viralowej sensacji partnerką. Miejsce znajdzie się nawet dla wyrazistej pary agentów FBI, ale najbardziej istotna zdaje się być (z braku lepszego określenia) dziewczyna z okładki. Tajemnicza, wytatuowana morderczyni służy za główny cielesny awatar monstrum mającego zmienić znany nam świat: Undernetu. Bardzo cielesny zresztą, bo w głębokim poważaniu ma społeczne konwenanse i lata po mieście na waleta.

Jak widzicie, Gabriela poznajemy jako zwyrola oglądającego gore w pracy.

Miałem jeszcze jeden powód, by zacząć od porównania do wcześniejszego dzieła tego samego autora. Nie ukrywam, że jestem fanem Tyniona, ale świadomie też zauważam jego bardzo chwiejną formę. Ukochałem sobie wydane niedawno u nas Departament prawdy i Miły dom nad jeziorem. Lubię trzymające poziom Coś zabija dzieciaki. Nie mogę jednak określić W0rldTr33 inaczej niż mianem średnio porządnego thrillera nadnaturalnego, który bez większego polotu gra powszechnymi lękami obecnego społeczeństwa. Jest nieźle, ale spodziewałem się czegoś lepszego.

Oczywiście wiele może się jeszcze zmienić w następnym tomie, ale już teraz widzę spore różnice w porównaniu z najlepszymi dziełami Tyniona. W moich prywatnych rankingach gość zwykle punktuje na przynajmniej jeden z trzech sposobów: budując interesujący mikro-świat na kanwie naszej rzeczywistości, opierając fabułę na jakimś konkretnym, fascynującym założeniu albo nakładając na narrację niesamowicie przemyślaną sieć podtekstów. W W0rldTr33 pierwsze dwie specjalności autora są nieco zabiedzone, a trzecia sprowadza się do średnio odkrywczego i wspomnianego już „internety są złe”. Bardzo dużo dzieje się na samym froncie akcji, scenariusz co chwila obiecuje nam, poza jeszcze większym zapętleniem intrygi, jakąś skomplikowaną tajemnicę w tle. Mam jednak wrażenie, że za kulisy nie zaglądamy praktycznie wcale. Cała groza, jeśli w ogóle można stwierdzić jej obecność, opiera się na natłoku powierzchownych zaskoczeń i łopatologicznie wyłożonych banałów. Nic tu nie podsyciło skutecznie mojej ciekawości w oczekiwaniu na ciąg dalszy.

Co kogo interesują udziałowcy, gdy kończy się świat?

Nie bawiłem się mimo to źle. Nawet nieszczególnie się starając, Tynion zwyczajnie umie pisać, więc oczekując jedynie delikatnie dziwacznego, cyberpunkowo-apokaliptycznego dreszczowca można bez większych wątpliwości zarezerwować dla W0rldTr33 miejsce na półce. Szczególnie podobały mi się (według niektórych nienaturalne) dialogi, bo dzięki nim udało mi się uwierzyć zarówno w już istniejące od dłuższego czasu jak i całkiem świeże relacje między bohaterami. Bezpośredni sposób działania arcyzłego Undernetu też ma potencjał, rzadko cyfrowe nośniki apokalipsy przedstawia się obecnie jako coś podobnego do demonicznego opętania przy jednoczesnym zachowaniu osobowości ofiary. To chyba jedyny motyw, którego rozwój mnie faktycznie intryguje. Bardzo specyficzną rolę spełnia tu też wszelkiego rodzaju seksualność i choć z pewnością nie każdemu w smak będzie paradujący nago sobowtór Yolandi Visser, to muszę przyznać, że jakiekolwiek ślady erotyki są w tym komiksie przesycone bardzo dalekim od fanservice’u niepokojem. Może tylko gloryfikuję tu krawędziowość autora, ale nie odniosłem takiego wrażenia.

Całkiem dobrze spisał się za to Fernando Blanco. Nie jestem pewny, na ile scenarzysta miał tutaj wpływ na architekturę kadrów, ale obcując regularnie z Jamesem Tynionem IV, widzę w tej sferze jego wpływ. Rysownicy z nim współpracujący często muszą zamykać swoją robotę w prostym, klasycznym układzie geometrycznym sześciu, dziewięciu lub dwunastu kadrów z całkiem szczodrym udziałem większych ilustracji łączących poszczególne sceny w całość. W W0rldTr33 szata graficzna jest zwykle stosunkowo spokojna, pełno zbliżeń na pogrążone w dialogach twarze, wszystko zamknięte w tuzinie prostokątów właśnie. Odstępstwa od tej normy trafiają się co chwila, ale i tak mam wrażenie, że Blanco nieszczególnie miał okazję rozwinąć tutaj skrzydła. Stateczny realizm w jego wykonaniu prezentuje się dobrze i pasuje do ponurej atmosfery tej historii, na tym poziomie jest przynajmniej nieźle. Rysownik absolutnie powala na kolana jednak na stronach o bardziej eksperymentalnej sekwencyjności i w momentach, w których rzeczywistość się „wykrzacza”. W połączeniu z jak zwykle doskonałymi kolorami od Jordie Bellaire to właśnie takie sceny zapadają tutaj w pamięć i ich większa ilość miałaby szansę wyciągnąć ten komiks z przeciętności.

Też miewam do dzisiaj flashbacki z niektórych stron poznanych za młodu.

Naprawdę szanuję dobór pozycji do katalogu wydawniczego Nagle! Comics, ale w przypadku niedostępnych jeszcze u nas dzieł Jamesa Tyniona IV można było trafić lepiej. Mówię to jako jego fan, a trzeba zaznaczyć, że gość nie należy raczej do grona autorów bezdyskusyjnie uwielbianych. Często nie radzi sobie z ciągnięciem dłuższych serii, zdarza mu się utopić obiecujące pomysły, ekstremalnie często powtarza w swoich dziełach te same motywy. Moim zdaniem jednak ma ogromny talent do patrzenia na horror (i nie tylko) w bardzo oryginalny sposób, skupiając się na aspektach społeczno-psychologicznych oraz na znaczących interakcjach małych grup. Zabłyśnie też czasem nowatorskim pomysłem na samo główne założenie fabuły albo nieco odmiennym podejściem do oklepanego motywu. W W0rldTr33 nie znalazłem żadnej z tych rzeczy, to „tylko” solidny thriller dla dorosłych wciąż podjaranych Black Mirror, ale daleki od przenikliwości najlepszych odcinków tej serii. Przepraszam, Panie Tynion, ale ja po lekturze Departamentu prawdy oczekuję od Pana więcej.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: W0rldTr33 tom 1
Wydawnictwo: Nagle! Comics
Scenariusz: James Tynion IV
Rysunki: Fernando Blanco, Jordie Bellaire
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Typ: komiks
Gatunek: fantasy, dramat
Data premiery: 20.03.2024
Liczba stron: 168
ISBN: 9788367725248

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Rafał "yaiez" Piernikowski
Rafał "yaiez" Piernikowski
Piszę o głupotach od kiedy tylko nauczyłem się, jak wyglądają literki. Od fanowskiego systemu RPG w czasach podstawówki i opowiadań w ramach lore uniwersum Warcrafta przeszedłem do kulturowej grafomanii. Od lat prowadzę bloga muzycznego Nieregularnie Relacjonowana Temperatura Hałasu, tylko troszkę krócej działam w redakcji Nerdheim. Jako anglista z wykształcenia język traktuję swobodnie, dopóki spełnia swoją funkcję użytkową, co jest zręcznym usprawiedliwieniem mojego nieposzanowania podstawowych zasad. Zawodowo zajmuję się ubezpieczeniami na rynek USA. Prywatnie katuję skrzeczącą muzykę, tony komiksów (Ameryka, Japonia, Europa w tej kolejności), gry video, planszóweczki i składam modele japońskich robotów.
Wszyscy obecnie zdajemy sobie sprawę z tego, jak niebezpiecznym narzędziem może być internet. Odpowiednio zaprojektowanej informacji wystarczy zaledwie kilka chwil, by w sieci łączącej cały świat dotrzeć do milionów odbiorców. Wyobraźcie sobie więc, jak tragiczne mogą być skutki działania z pozoru nieszkodliwego mema, który...Złe internety. Recenzja komiksu W0rldTr33 tom 1
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki