SIEĆ NERDHEIM:

Cierpliwość popłaca. Recenzja komiksu The Wicked + The Divine Tom 4: Eskalacja

KorektaVivique
Okładka tomu

Po moich doświadczeniach z poprzednimi tomami TWTD do czwartej odsłony przygód niecodziennego panteonu zabierałem się jak pies do jeża. Wszędobylski chaos panoszący się w historii Gillena, będący idealnym odzwierciedleniem panującego nam obecnie roku 2020, skutecznie zdystansował mnie do Eskalacji. I jak się okazało całkiem niesłusznie.

Być może w stosunku do serii TWTD jestem za surowy. Może wynika to ze zbyt wysoko podniesionej poprzeczki przez wiele innych pozycji, przeczytanych przeze mnie w niezbyt odległej przeszłości. A może to efekt zapoznania się z istną hordą pozytywnych recenzji, w których ilość „ochów” i „achów” przewyższa liczbę rzymskiego legionu.

Pierwsze trzy tomy pozostawiły we mnie uczucie rozczarowania. Historia mająca olbrzymi potencjał została sprowadzona do infantylnej, blogaskowej dramy, w której bogowie stawiają na piedestał swoje własne potrzeby (głównie seksualne) i epatują egoizmem niegodnym najwyższych. Przypominają bardziej rozpieszczone gwiazdeczki, które do wszystkiego doszły nie talentem, a znajomościami lub zbiegiem okoliczności. Owszem, różnorodność, jak i samo przedstawienie bóstw noszących się dumnie we współczesnych czasach zostało zaprezentowane bezbłędnie. Podkreślany indywidualizm wraz z nawiązaniem do największych gwiazd muzyki to pomysł doskonały. Niknie on jednak w gąszczu chaotycznie poprowadzonej fabuły i naiwności.

Przykładowy kadr

Eskalacja, będąca jak na razie ostatnim wydanym na rodzimym rynku tomem z serii The Wicked + The Divine, wprowadza zamęt już na samym początku. I to taki, z jakim przyszło się zmierzyć fanom Star Wars podczas napisów początkowych do Ostatniego Jedi. Otóż z pierwszych stron dowiadujemy się o tym, że Laura, główna bohaterka z poprzedzających Eskalację części, przeżyła swoją śmierć. We wcześniejszych recenzjach pozwoliłem sobie na pewien osobliwy wylew dotyczący tej nielubianej przeze mnie persony, toteż moja motywacja do dalszej lektury pozostawiała wiele do życzenia. Jak to dobrze, że nie poddałem się w przedbiegach!

Otrzymujemy oczywiście wyjaśnienie tego nagłego plot twistu, a dotąd wzgardzana przeze mnie Laura wzbudza moją sympatię i pod nowym imieniem Persefony rozpoczyna swoją krucjatę. W międzyczasie, w trakcie jednej z retrospekcji, poznajemy pierwotne imię Bafometa, do którego on sam nie był zbytnio przekonany, ale to tylko taki krótki zapychacz dla fanów tej postaci. Tak naprawdę w tym wszystkim chodzi o tytułową eskalację. Jest więcej przemocy, jest bardziej kolorowo i ciekawiej. Bóstwa stają naprzeciw siebie, a jeden z obozów ma po swojej stronie potężną Ananke. Wojna wydaje się przesądzona, ale czy na pewno?

Eskalacja nie była tak chaotyczna jak poprzednicy. Na wiele pytań otrzymałem odpowiedź, lecz nadal kluczowa kwestia nie została wyjaśniona. Przypuszczam, że nastąpi to stopniowo, a wszelkie wątpliwości będą rozwiewane wraz z pojawianiem się następnych części. Nie ukrywam, że czwarty tom TWTD jest dla mnie najlepszy spośród całego kwartetu. Większa spójność i brak irytującej naiwności sprawiają, że całość czyta się szybko i przyjemnie. Minusem jest słabe zakończenie, które z butów nie wyrywa, w przeciwieństwie do analogicznej sytuacji znanej z drugiego tomu.

Nie należy rozdzielać rodziny.

Podobnie jak w poprzednich częściach nie można nic zarzucić oprawie wizualnej. Rysunki McKelviego i zabawa kolorami Wilsona ukazują nie tylko piękno bóstw, ale podkreślają też ich cechy indywidualne, a przy niektórych postaciach wzniecają aurę tajemniczości. Albumy są piękne i to trzeba im przyznać. Gorzej jest z treścią, ale o tym już wiecie.

Jeśli mam podsumować samą Eskalację, to jest to tytuł warty uwagi, choćby ze względu na różnorodność interesujących postaci oraz wartko poprowadzoną fabułę. Niestety nie da się jej przeczytać jako odrębnej historii, a co za tym idzie, należy wpierw zapoznać się z poprzednimi tomami. A to już nie będzie takie przyjemne.

Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: The Wicked + The Divine Tom 4: Eskalacja
Wydawnictwo: Mucha Comics
Scenariusz: Kieron Gillen
Rysunki: Jamie McKelvie
Tłumaczenie: Piotr Czarnota
Data premiery: 28.01.2020
Liczba stron: 160

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Łukasz „Kisiel” Krzeszowiec
Łukasz „Kisiel” Krzeszowiec
Rocznik ’88. Fan komiksu, dobrej książki i filmu. Lubi posłuchać ostrzejszych brzmień. Swój gust muzyczny przyprawia klasyką oraz muzyką elektroniczną. Nie znosi owijania w bawełnę i jak ognia unika „niepracującej szlachty” czy „absolwentów szkół robienia hałasu”. W wolnych chwilach poluje na prawdziwe pokemony, włócząc się z wędką wzdłuż brzegów Królowej Rzek, zdradzając ją chwilami z innymi ciekami i bajorami. Nieuleczalny fanatyk włoskiego futbolu (wierny kibic Interu Mediolan). Wielbiciel dobrego piwa i whisky. Czasem popełnia recenzje, by innym razem nabazgrolić coś z zupełnie innej beczki. Podczas ostatniego remontu w jego domu, jeden z majstrów stwierdził, że ma nierówno pod sufitem.
<p><strong>Plusy:</strong><br /> + postać Persefony<br /> + dynamiczna fabuła<br /> + piękne plansze<br /> + galeria alternatywnych okładek</p> <p><strong>Minusy:</strong><br /> - słabe zakończenie<br /> - brak odpowiedzi na kluczowe pytanie</p> Cierpliwość popłaca. Recenzja komiksu The Wicked + The Divine Tom 4: Eskalacja
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki