SIEĆ NERDHEIM:

Quest pilotażowy. Recenzja komiksu The Castoffs Volume 1: Mage Against the Machine

The Castoffs Volume 1 cover

Jaka jest recepta na stworzenie wyrazistej drużyny bohaterów w konwencji fantasy? Jak uczą nas seriale, gry, filmy i komiksy, potrzebujemy osiłka, mądrali, cwaniaka i błazna – cala reszta postaci to mutacje i dodatki do tego kwartetu. Najwyraźniej takie archetypy są najbardziej wszechstronne i pojemne, skoro sprawdzają się w tylu wytworach popkultury. The Castoffs autorstwa scenarzystów Briana Smitha i MK Reed oraz grafików Molly Ostertag i Wyetha Yatesa (prolog) to komiks o takiej właśnie drużynie. Mage Against the Machine można traktować jak pilotażowy odcinek serii, w którym poznajemy protagonistów i oglądamy ich pierwszą wspólną przygodę.

The Castoffs Volume 1 001

Album zaczyna się od wprowadzenia w świat przedstawiony przy pomocy retrospekcji. Oto grupa bohaterów obdarzonych supermocami – między innymi władzą nad ogniem, kamienną skórą, zdolnościami telekinetycznymi – broni zwykłych śmiertelników przed najazdem potwornych, niszczycielskich machin – Surogatów (Surrogates). Atakowane miasto zostaje zrównane z ziemią, a jego mieszkańcy muszą znaleźć nowe miejsce do życia. Następnie przeskakujemy kilkadziesiąt lat do przodu – Leda, jedna z postaci z prologu, zajmuje się wychowaniem kolejnych pokoleń adeptów magii i szkoleniem ich w posługiwaniu się wrodzonymi talentami. Znajomy medyk z pobliskiego miasta prosi mistrzynię o pomoc w zagadkowej sprawie – mieszkańcy w niewytłumaczalny sposób tracą pamięć po spotkaniu z tajemniczą kobietą. Do dostarczenia magicznego lekarstwa zostają wyznaczone trzy adeptki. Władająca piorunami Charris jest pewna siebie i autorytatywna, a przy tym ma największe bojowe doświadczenie. Wygadana Ursa zna się na leczeniu oraz czarodziejskich miksturach, umie też wywierać subtelny wpływ na innych. Nieśmiała i skryta Trinh potrafi stać się niewidzialna, a ponadto ma niespotykany talent do psucia wszystkiego, czego się nie dotknie. Ten na pozór niezgrany zespoł rusza na swojego pierwszego questa, na swej drodze spotykając zwierzaka, który zostaje drużynową maskotką (choć nie bez pomocy magii) o wdzięcznym imieniu Evil. W bardzo sprawny sposób wykorzystuje się tu czarodziejskie przedmioty – ich używanie jest dla postaci czymś zupełnie naturalnym, niewymagającym szczególnego zastanowienia – zamiast czytać opisy działania danego artefaktu, widzimy jego zastosowanie w obrazkowym kadrze, jak choćby wyjmowanie ryby z magicznej torby. Dotarłszy na miejsce przeznaczenia bohaterki dowiadują się, że zbiorowa amnezja to jedynie wierzchołek góry lodowej i początek problemów, zaś intryga sięga dużo głębiej – do czasów wojny między czarodziejami a maszynami.

The Castoffs Volume 1 002

Jak to w porządnej serialowej drużynie bywa, początkowe tarcia, złośliwości i walka o dominacjęustępują z czasem miejsca współpracy, zaufaniu i wspólnemu przezwyciężaniu trudności. Przyznam, że kreacja protagonistek jest bardzo udana – posiadają one zarówno cechy wyróżniające osobowości, jak i bardzo odmienne umiejętności (magiczne, społeczne czy intelektualne), dzięki czemu doskonale się uzupełniają. Bardzo podobają mi się kreska i kolorystyka tego komiksu – mimo że są dość proste i nie obfitują w szczegóły, pasują do opowieści o młodocianych adeptkach sztuk magicznych, żyjących w postapokaliptycznym świecie. Estetyka kojarzy mi się z animowanymi arcydziełami Genndy’ego Tartakovsky’ego – Wojnami Klonów czy Samurajem Jackiem.

The Castoffs Volume 1 003

Historia założycielska drużyny nie odbiega od setek innych znanych z popkultury, ale poprowadzona jest zgrabnie i zgodnie z regułami gatunku. To bardzo dobry początek serii, co świetnie wróży na przyszłość. Spodziewam się rozwinięcia konfliktu między magami a maszynami, co może być pożywką dla fabuły – zresztą pod koniec albumu poznajemy zwiastuny kolejnych tajemnic, na pewno też na kartach komiksu pojawi się więcej uczniów akademii i herosów z dawnych czasów. Starsi czytelnicy mogą być nieco zawiedzeni prostotą historii i jej jednowątkowością, jednak sądzę, że docenią oni sprawną realizację konwencji.

SZCZEGÓŁY:

Tytuł: The Castoffs Volume 1: Mage Against the Machine
Wydawnictwo: Lion Forge Comics
Typ: Komiks
Gatunek: Fantasy
Data premiery: 11.04.2017
Scenariusz: MK Reed, Brian Smith
Rysunki: Molly Ostertag, Wyeth Yates
Liczba stron: 136

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Marcin „Martinez” Turkot
Marcin „Martinez” Turkot
Jestem geekiem trzydziestego któregoś poziomu, a także niepoprawnym fanboyem Supermana. W magisterce pisałem o związkach komiksu superbohaterskiego z mitami. W życiu zajmowałem się redagowaniem czasopisma o grach fabularnych i planszowych, tłumaczeniami gier, moderowaniem forów, pisaniem tekstów dla największego polskiego portalu internetowego oraz do "Tygodnika Powszechnego". Obecnie pracuję w reklamie. Uwielbiam komiks, w szczególności frankofoński, oraz animacje wszelakiego rodzaju (może poza anime, na którym się nie znam). Od ponad 20 lat gram w erpegi. Na gry komputerowe nie starcza mi już czasu...
<p><strong>Plusy:</strong><br /> + interesująca, zróżnicowana drużyna<br /> + sprawna realizacja konwencji<br /> + proste, ale sugestywne rysunki<br /> + czarodziejskie przedmioty traktowane utylitarnie<br /> + duży potencjał fabularny elementów historii</p> <p><strong>Minusy:</strong><br /> - jednowątkowa, prosta fabuła</p>Quest pilotażowy. Recenzja komiksu The Castoffs Volume 1: Mage Against the Machine
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki