SIEĆ NERDHEIM:

Recenzja komiksu Sidekicks Sezon 1

1

Sidekicks jest jednym z najpopularniejszych i najwyżej ocenianych komiksów serwisu Webtoon (webtoons.com), który publikuje m.in. oficjalne tłumaczenia z koreańskiego Navera. Seria pojawiła się w 2014 roku, jej autorem jest młody rysownik Iron Shin. Obecnie wychodzi drugi sezon (to nazewnictwo obowiązuje w przypadku wielu webtoonów, przy czym o tym, ile epizodów złoży się na jeden sezon, decyduje autor). Powstała też sidekickowa Wiki – co oznacza rzeszę fanów.

W tym świecie oprócz przeciętnych ludzi rodzą się supublics. Ktoś, kto okazuje się być z tych drugich, czyli posiada nadludzkie zdolności, ma tylko dwie opcje: zostać superbohaterem albo kryminalistą. Superbohaterowie pracują dla Humankind Security Comitee (Komitetu Ochrony Ludzkości). Są wysyłani na ratunek, jeśli gdziekolwiek wydarzy się katastrofa lub uderzy supublic, który wybrał drogę występku. Posiadanie mocy jest może wrodzone, ale bohaterem nie zostaje się z marszu – trzeba przejść trening jako sidekick, pomocnik.

2

Seria koncentruje się wokół sławnego Darksluga („Mroczny… ślimak”, ale to drugie można także tłumaczyć jako „walnięcie”) oraz jego sidekicka Lamii, Dreamgirl („Dziewczyna ze snu”). Oficjalnym strojem bojowym bohatera jest obcisły spandex, Darkslug snuje się więc w czerniach, zaś Lamia występuje ubrana na… różowo. Bycie pomocnikiem nie jest łatwe, początek walki i zmęczenie przeciwnika należy do sidekicka, a „mistrz” przybywa często prawie na gotowe i (zawsze) zbiera laury. Darkslug ma na dodatek ogromną słabość do wina, więc Lamia biega na posyłki do przeróżnych winnic. Jak widać, początek komiksu jest mocno ironiczny, Darkslug to wcielony sarkazm, a ratowanie świata – praca jak każda, tyle że wyjątkowo medialna.

Wszystko to jest dla Lamii dużym rozczarowaniem. Ta dziewczyna jest pełna ideałów, naprawdę chce „czynić dobro”. Jej supermoce ujawniły się dość późno, nie są też spektakularne, ale o zostaniu supublic marzyła od dzieciństwa. Wielką ambicją Lamii było też pomaganie właśnie Darkslugowi, który uratował ją, wówczas małą dziewczynkę, z jakiejś (jeszcze nieopisanej) katastrofy. Dreamgirl stara się więc pracować jak najlepiej i nie dać się za bardzo sponiewierać swojemu superbohaterowi, który uważa ją za coś w rodzaju pomocy domowej, a właściwie niedogodności.

3

Pewną otuchą napawa Lamię obecność Camilli, która została wybrana na przedstawicielkę superbohaterów we władzach Komitetu. Camilla jest osobą bardzo spokojną, niezależną i uczciwą, wiele wie (większość wiedzy tła jest czytelnikowi przekazywana właśnie w jej wypowiedziach). Wiele humorystycznych epizodów pokazuje, jak ignoruje ona Darksluga i jego nieustanne, niemające szans powodzenia próby umówienia się z nią na wino.

Gdzieś na początku komiksu pojawia się, zadane przez Camillę lekkim tonem, ważne pytanie: skąd właściwie pochodzą supermoce? I dlaczego peleryna superbohatera też je ma (w drugim sezonie nie brzmi to już tak głupio)? Zjawia się też pierwsza postać sugerująca, że Sidekicks stanie się poważniejsze – samozwańczy łowca kryminalistów Theo. Theo buntuje się przeciwko temu, że los supublics jest narzucony z góry, że nie mogą żyć i wybierać samodzielnie. Sam ostatecznie trafia w tryby maszyny Komitetu i zostaje Darkhoundem („Mrocznym ogarem”), drugim sidekickiem Darksluga.

4

Poza tym Sidekicks jest pełne superbohaterek z dużymi dekoltami i w krótkich spódniczkach, więc w scenach walki często widać czyjeś… majtki. Po części to sławny azjatycki fanservice, ale radzę się przyjrzeć uważnie pozom tych dziewczyn… Może to jednak ironiczna konsekwencja tego, że pracownik Humankind Security Comitee musi mieć na sobie obcisły spandex.

W pierwszym sezonie mamy wobec tego silnego, ale nieodpowiedzialnego superbohatera, dwójkę jego pomocników, którzy zaczynają się coraz bardziej lubić, Komitet i walki z superkryminalistami, wszystko przedstawione lekko i z humorem. Powoli okazuje się jednak, że historia będzie bardziej skomplikowana i mroczna. Przede wszystkim, sfrustrowanych jak Theo supubliców jest więcej. Są na przykład ci, którzy nie zostali pomocnikami i w związku z tym nie będą mieć błyskotliwej kariery, ale pracę regularnych żołnierzy. Z kolei pozostający na wolności antybohaterowie zaczynają się jednoczyć wokół niezwykle silnej postaci w rogatym hełmie. O co chodzi złemu i skąd się wziął, a także kim właściwie jest Darkslug – to wyjaśnia się pod koniec pierwszego sezonu.

5

Drugi sezon jest już znacznie poważniejszy, opisuje „klasyczną” walkę superbohaterów z superzłym i jego drużyną. Okazuje się, że peleryny nie są jedynymi istniejącymi supergadżetami, a supublicowie mogą stawać się znacznie potężniejsi niż myślano. W końcu Dreamgirl i inni rozumieją, że właściwie cała ludzkość jest zagrożona, a wspomniana walka nie jest sprawą między dobrymi i Komitetem a złymi. Poza tym zupełnie zmieniają się relacje łączące Lamię, Darksluga, Theo i Camillę.

Jeszcze słowo o ilustracjach. Styl Sidekicks nie jest mangowy, twarze mają naturalne proporcje. Rysunki są oszczędne, z wyraźnymi konturami i jednolitymi tłami. Czasem widać, że to grafika komputerowa (np. drugoplanowe postacie zaczynają nabierać niebezpiecznego połysku, który przywołuje wspomnienia m.in. wstępnego rozczarowania trailerem Ghost in the Shell Innocence), ale zdarza się to bardzo rzadko. Sceny walki są przejrzyste, dynamika ruchów wyraźna, naturalna i wiarygodna. Iron Shin jest (chyba, bo pisze o sobie tylko po koreańsku) młodym rysownikiem, a robi świetną, uważną i rzetelną robotę. Jako, że to webtoon, pojawiają się długie rysunki, które trzeba przewijać i które dają złudzenie zmiany perspektywy i ruchu. Być może nie zostało to jeszcze wykorzystane w pełni, jednak czasami te wydłużone ilustracje wyglądają świetnie, jak na przykład w scenie walki Lamii z tłumem przeciwników zgromadzonych w wielkiej hali (ale to już w drugim sezonie).

6

Podsumowując: to ciekawy webtoon, rysowany bezpretensjonalnie i prosto, z intrygującą fabułą i świetnymi głównymi bohaterami, przynajmniej tymi pozytywnymi. Dobrze się go czyta, kiedy akcja się zagęszcza naprawdę ciężko się oderwać. Ta dynamika jest podtrzymywana także w spokojniejszych momentach, a to dzięki sarkazmowi Darksluga i (nie zawsze udanym) staraniom Lamii, żeby jak najlepiej radzić sobie z rolą jego pomocnika. Tak naprawdę o wartości Sidekicks stanowią moim zdaniem właśnie oni dwoje: może leciutko przerysowane, bardzo żywe postacie. Poza tym, w drugim sezonie można spodziewać się jeszcze kilku bohaterów o równie interesujących charakterach.

Ocena: 8/10

Plusy
+ bohaterowie mają wyraziste charaktery
+ sarkastyczny, pijący Darkslug, którego nie da się nie lubić
+ lekko naiwna Lamia, która bardzo dojrzewa w trakcie rozwoju akcji i… której też nie da się nie lubić
+ sporo humoru pojawia się w wypowiedziach i akcjach Darksluga, a także podczas walk Lamii
+ akcja rozwija się nie dzięki temu, że nadchodzi kolejna walka, ale przez ujawnianie nowych faktów lub w konsekwencji działań bohaterów
+ pochodzenie supermocy oraz to, jak jeszcze można je rozwinąć stanowi stopniowo rozwiązywaną zagadkę

Minusy
– czasem pojawiają się nie do końca dopracowane elementy graficzne
– źli mogliby mieć trochę bardziej rozbudowane charaktery; dobrze byłoby wiedzieć więcej o ich motywacji

Autor: Fushikoma

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Agnieszka „Fushikoma” Czoska
Agnieszka „Fushikoma” Czoska
Mól książkowy, wielbicielka wilków i wilczurów. Interesuje się europejskim komiksem i mangą. Jej ulubione pozycje to na przykład Ghost in the Shell Masamune Shirow, Watchmen (Strażnicy) Alana Moora czy Fun Home Alison Bechdel, jest też fanem Inio Asano. Poza komiksami poleca wszystkim Depeche Mode Serhija Żadana z jego absurdalnymi dialogami i garowaniem nad koniakiem. Czasem chodzi do kina na smutne filmy, kiedy indziej spod koca ogląda Star Treka (w tym ma ogromne zaległości). Pisze także dla Arytmii (arytmia.eu).
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki