Po napisaniu recenzji dwóch tomów Nienawidzę Baśniowa miałem okazję przeczytać już naprawdę sporo opinii na temat tego komiksu. Wiele z nich, jak to często bywa, pochodziło od ludzi, którzy w ogóle tej serii nie ruszyli. W tym przypadku wyjątkowo rozumiem takie podejście. Niby to fajnie narysowane, niby śmiesznie się leją te bebechy baśniowych istotek, ale w sumie jak bardzo żywotny może być taki pomysł? Jak długą historię można pociągnąć na tak prostackich i zachlapanych juchą fundamentach? Okazuje się, że całkiem długą, a defibrylacja słabnącego zainteresowania czytelnika nie wymaga przesadnego kombinowania.
Na sam start kładziemy fuj na wątek postapokalipsy z poprzedniego tomu. Po prostu nie ma, kuniec, udało się uniknąć. Do częściowej epizodyczności przygód Gertrude powinniście już być przyzwyczajeni. Po krótkiej wizycie na potwornym konwencie, który w sumie niewiele różni się od tych normalnych, zielonowłosa maniaczka dochodzi do wniosku stanowiącego trzon fabularny tej części – chciałaby czynić dobro. Okazuje się, że łatwiej powiedzieć niż zrobić, a aby zaprosić do swojego serduszka ciepło i życzliwość potrzebna jest przede wszystkim rozwinięta umiejętność oceny skomplikowanych sytuacji. Przesadna inteligencja nigdy nie była mocną stroną bohaterki, starych nawyków też nie jest łatwo się pozbyć, więc jej jedyną opcją jest zmacanie magicznych klejnotów…
Tak, w Baśniowie niewiele się zmienia, ale tu akurat ciągłość nie wali stęchlizną. Scottie Young po prostu robi w dalszym ciągu to, co pomogło utrzymać narrację przy życiu poprzednio – wykorzystuje swoją znajomość upodobań czytelników, wprowadzając nowe wątki wypełnione znajomymi motywami. Sam z radości prawie narobiłem w galoty, gdy zauważyłem bardzo bezpośrednie nawiązanie do genialnego God Country Donny’ego Catesa (Tu recenzja). Otoczka się nie zmienia, ale historia wariatki uwięzionej w cukierkowym piekle wędruje na całkiem niespodziewane tory. Głębokich rozkmin moralnych i rozpraw o etyce ewisceracji raczej się nie spodziewajcie, chociaż przy odpowiednim dystansie do własnych wymagań intelektualnych nadal powinniście dobrze się bawić. Jeśli jednak bardzo pragniecie pogrzebać w mózgach wykolejeńców, to powinien was zainteresować mocno introspektywny rozdział o bzyczącym kumplu Gert, Larrym, narysowany gościnnie przez Deana Rankine’a – ilustratora znanego głównie z pracy nad komiksami o rodzinie Simpsonów.
To właśnie ten fragment służy w trzecim tomie za powiew graficznej świeżości. Kreska Rankine’a powinna pasować wszystkim miłośnikom dosyć paskudnego, krzywogębego podejścia do animowanej bajkowości – mi kojarzyła się głównie ze starymi kreskówkami z Cartoon Network i raczej nieodpowiednimi dla najmłodszych produkcjami, takimi jak Ren and Stimpy. Taka parchata stylówa doskonale pasuje do Baśniowa i zdecydowanie chciałbym widzieć jej w tej serii więcej. Z drugiej strony, kresce Scottiego Younga absolutnie nic nie brakuje, wciąż perfekcyjnie miesza cukierkowość z mokrym snem rzeźnika, a dynamika kadrowanej narracji utrzymuje angażujące, atrakcyjne tempo.
Czysto rozrywkowy format podręcznika małego sadysty nie jest jednak idealny, bo sam trzon fabularny zdaje mi się coraz mniej wciągający. Z protagonistką malującą na mapie karmazynowy szlak śmierci raczej ciężko w pełni sympatyzować, nawet jeśli faktycznie taka ilość słodyczy u każdego rozsądnego człowieka wywołałaby furię. Fajnie, że opowieść w tym tomie obrała ostatecznie trochę inny tor, ale satysfakcja z lektury wynika głównie z chwilowych, psychopatycznych uciech i stosunkowo prostackiego humoru. Gdyby nie galopująca samoświadomość, ta seria szybko stałaby się raczej niestrawna nawet dla zdeklarowanych miłośników takiej zabawy.
Czy w takim razie warto wrócić do Baśniowa po raz trzeci? Jak najbardziej, jeśli wcześniej bawiła was krwawa destrukcja wpisana w różnorodną, niewymagającą fabułę, to i tym razem autor bardzo skutecznie walczy o ciągłe dostarczanie czytelnikowi nowych powodów do uśmiechu. To doskonała odmiana od właściwie czegokolwiek, co zwykle czytacie. Historia, pomimo swojej totalnej prostoty, oryginalna i realizowana na stabilnym poziomie. Choć sam należałem do tych wspomnianych na początku malkontentów, którzy nie tknęli, a już psioczyli, to teraz wyczekuję ostatniego, czwartego tomu. W końcu zakończenie części trzeciej, nie zdradzając szczegółów, nie wzbudza nadziei na spełnienie marzeń Gert o powrocie do pragmatycznej rzeczywistości.
Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Non Stop Comics za przekazanie egzemplarza do recenzji.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Nienawidzę Baśniowa tom trzeci: Grzeczna dziewczynka.
Wydawnictwo: Image Comics / Non Stop Comics
Autorzy: Scottie Young, Dean Rankine
Tłumaczenie: Marceli Szpak
Typ: komiks
Data premiery: 26.06.2019
Liczba stron: 136