Żadna z marvelowskich postaci nie zaintrygowała mnie tak, jak Marc Spector. I nie mówię tu wcale o nadludzkich umiejętnościach ani nowoczesnym sprzęcie, jakimi włada ten bohater, lecz o jego charakterze pod kątem psychologicznym. Bo jakby to ująć… Osobowość Marca jest bardzo złożona, a za wszystkim stoją wydarzenia z przeszłości oraz spotkanie z Khonshu – egipskim bóstwem.
Wydany w czerwcu br. przez Egmont Polska drugi tom przygód Moon Knight’a, zatytułowany Z martwych powstaną to dzieło autorstwa Briana Wooda (m.in.Channel Zero, Ludzie północy), opatrzone rysunkami Grega Smallwooda (m.in.Vampironica). W porównaniu z poprzednią częścią, gdzie mieliśmy do czynienia z kilkoma niezależnymi od siebie historiami, „dwójka” w całości skupia się wokół jednego wątku (z krótkimi przerwami). A z czym przyjdzie się zmierzyć nocnemu mścicielowi tym razem? Gwarantuję intrygujące przeżycie choćby z tego względu, że sam Spector nie będzie jedynym bohaterem całej historii.
Nowy Jork. Noc jak każda inna. Pomiędzy budynkami czarnoskóry mężczyzna w wojskowym uniformie ucieka przed płatnym zabójcą. Nie umyka to uwadze Moon Knighta. W bezpośrednim starciu niedoszły oprawca zostaje obezwładniony, a potencjalna ofiara ucieka w miejski mrok. W tym samym czasie w jednym z wieżowców terrorysta przetrzymuje zakładników, grożąc odpaleniem materiałów wybuchowych. Księżycowy Rycerz, który obiecał kiedyś chronić nocą niewinnych, bierze sprawy w swoje ręce. Przywdziewa jeden ze swoich nieszablonowych kostiumów, by, wspomagany przez nowoczesną technologię, dostać się do uwięzionych. Na miejscu w bardzo drastyczny sposób rozprawia się z zamachowcem. Noc dobiega końca. Nazajutrz Marc Spector odwiedza swoją psycholog, by po raz kolejny zagłębić się we własną przeszłość. Podczas seansu dowiaduje się o dzieciństwie pani doktor oraz poznaje szczegóły dotyczące życia czarnoskórego oficera, któremu uratował życie kilkanaście godzin wcześniej. Sprawy zaczynają się komplikować. Spector zostaje wciągnięty w niebezpieczną grę, a jej współautorem jest sam bóg Khonshu. Na domiar złego Marc traci swoje supermoce na rzecz innej osoby i trafia do pilnie strzeżonego więzienia. Sytuacja ewidentnie jest nie do pozazdroszczenia…
Kwestii technicznej drugiego tomu Moon Knighta nie można nic zarzucić. Plansze są wykonane poprawnie, szczegółowo, a wszelki dynamizm, choćby w scenach walki, został należycie podkreślony. Momentami rysunki podzielono na wiele kadrów i pozbawiono jakiegokolwiek tekstu, ale jest to cecha charakterystyczna dla tej serii i dodaje jej specyficznego uroku. Smaczkiem są projekty alternatywnych okładek, znajdujące się na końcu zeszytu. Każda z prezentowanych wersji, pomimo tego samego tła, różni się wyglądem kostiumu głównego bohatera (bądź antybohatera, jak kto woli).
Choć moim skromnym zdaniem Z martwych powstaną nie jest tak dobre jak tom pierwszy, to i tak czułem niemałą satysfakcję z lektury. Pod względem fabuły komiks wciąga niemiłosiernie, a szereg rozwiązań i budowanie napięcia stanowią jego mocną stronę. W porównaniu z innymi marvelowskimi pozycjami, gdzie od czasu do czasu przewija się humor, u Księżycowego Rycerza od zawsze stawiało się na powagę i elementy noir, co mnie osobiście cieszy. Ale żeby nie było zbyt cukierkowo – a bywam czasami wybredny – przyznaję, że zabrakło tu ukazania brutalności, z której Moon Knight słynie. Pomimo tego zachęcam wszystkich do lektury i zapoznania się z tą jakże enigmatyczną postacią. Tym bardziej że już w połowie października na półkach sklepowych pojawi się kolejna części cyklu, pod tytułem W noc.
Szczegóły:
Tytuł: Moon Knight Volume 2: Z martwych powstaną
Wydawnictwo: Marvel Now / Egmont Polska
Typ: komiks superbohatreski
Gatunek: sensacja
Data premiery: 20.06.2018
Scenariusz:Brian Wood
Ilustracje: Greg Smallwood
Liczba stron: 132