W trzecim tomie Lumberjanes pojawiło się sporo informacji o przeszłości harcerek. Jo i April spędzały dotąd całe dnie na czytaniu, Mal planowała założenie zespołu rockowego, a Molly była cicha i samotna. W najnowszej zbiorówce będzie z kolei o tajemnicy z młodości Rosie, ich komendantki. Po dwunastu rozdziałach wiecie już, że raczej nie chodzi o żadnego romantycznego chłopaka… A przy okazji pojawi też coś nowego o Kobiecie Niedźwiedziu i sepiowych latach skautingu.
Zacznijmy od tego, co wiadomo z poprzednich odcinków: na obozie coś dziwnego dzieje się z czasem (a może i z przestrzenią). Bez drastycznych zmian: można się wyspać, doba wygląda właściwie normalnie… Problemem jest synchronizacja zegarków z zewnętrznym światem. Może to tylko kwestia dobrej zabawy i globalnego ocieplenia, jednak tym razem coś się popsuje w środku tej pięknej anomalii i harcerki zaskoczy zima. Jak na złość w dniu, kiedy miały uczyć się rozbijania namiotów i podstaw survivalu. Najlepiej byłoby przeczekać śnieg w domku pod kocem pijąc gorącą czekoladę, ale dziewczynom nie da spokoju pewien klasyczny motyw: wilki i myśliwy.
Myśliwym jest śliczna, zaradna blondynka, która obrała sobie za cel wypchanie wszystkich potworów endemicznych dla komiksowych lasów. Gdy Jen, opiekunkę najbardziej kłopotliwego domku Lumberjanes, zaatakowały wilki, traperka pokonała je i zabrała druhnę do swojej, pełnej gadżetów do taksydermii i książek, willi w środku puszczy. Tymczasem główne bohaterki zostają ewakuowane z ledwo rozgrzebanych namiotów do obozu przez Rosie dosiadającą łosia (jak Thranduil!). Skąd wzięła się maniaczka polowań, do tego posiadająca pamiątkowe zdjęcie z komendantką? Jak odbić Jen? I co na to wilki? Będzie się działo, pojawi się nawet skaut Barney, który zawsze wie wszystko najlepiej, co pomoże bohaterkom, choć doprowadzi Jo do białej gorączki. Na sam koniec ze swojej nory wylezie najpotężniejszy i najbardziej niedorzeczny potwór Ameryki.
Lumberjanes pokazują po raz kolejny przebojowość i przyjaźń na maxa. Banda jest coraz bardziej zgrana, Jen coraz mniej rozsądna, wreszcie widzimy więcej Rosie. Autorki wspominały w wywiadach (na przykład dla Comics Bulletin), że będzie Dumbledorem tego komiksu i w tym tomie wyraźnie to widać. Nie dość, że wspiera dziewczyny, wierzy w nie (a w przepisy BHP już niekoniecznie), to ma swoje tajemnice.
Po czteroodcinkowej przerwie wróciła Brooke Allen. Dzięki niej znowu w każdym obrazku widać energię i wrażliwość dziewczyn. Taksydermiska Abigail bez jej kreski nie miałaby tak upartych i dziewczęcych usteczek, epickiej fryzury i tanecznych ruchów. A na pewno nie byłaby tak twarda i pełna pasji (lub, jak sądzą współbohaterowie, obsesji).
Pomysł Stevenson, Ellis, Watters i Allen nie tylko zapełnia lukę na rynku komiksów dla dziewczynek, spełnia dziecięce marzenia autorek (i czytelniczek w podobnym wieku), ale pokazuje, jak zmienia się przemysł rozrywkowy. Mamy tu do czynienia z pewnym nowym trendem w kulturze popularnej. Wszyscy byliśmy przyzwyczajeni do tego, że przygody przeżywają chłopaki, czasami towarzyszy im dziewczyna, może nawet kilka, ale zawsze w mniejszości. Niezależnie od tego, jak bardzo (nie)feministycznie podejść do tematu, popularność Lumberjanes pokazuje, że da się inaczej. W obozie harcerek nie ma ani jednego mężczyzny (chyba że Bubbles jest szopem praczem, a nie praczką). Bohaterki spotykają czasem skautów, to zaradne chłopaki, ale na pewno nie przejmują głównej roli. Podobnie wygląda genderowa statystyka w Monstress, komiksie tworzonym przez kolejną dziewczyńską ekipę (Liu i Takedę). W Polsce mamy Achaję Ziemiańskiego czy powieści o czarownicach Jadowskiej lub Gromyko (to akurat tłumaczenie z rosyjskiego). Przy czym wymieniam to na szybko „z głowy czyli znikąd”. Blog Barnes and Nobel, zainspirowany ostatnim Mad Maxem, pokusił się nawet o listę książek science-fiction z twardymi kobietami w roli głównej.
Póki co, to ostatni zbiorowy tom Lumberjanes. Kolejny jest planowany na grudzień, nie trzeba więc czekać zbyt długo. Tęsknotę mogą ukoić wydania zeszytowe, wciąż dostępne w sklepie Boom! Studios, blogi czy Tumblery autorek, wymienione wyżej pozycje albo inne babskie komiksy. Na przykład autorstwa Kate Beaton, wciąż nagradzanej za zbiór Step Aside, Pops, o której przypomniała mi koleżanka komentując poprzednią recenzję. Bierzmy się więc za ręce i ruszajmy buszować w książkach, bo jednak zima nadciąga, czas na koc, gorącą czekoladę i czytanie. Jeśli spadnie śnieg, pomyślimy o tropieniu potworów.
Podsumowanie
Plusy:
+ jak zwykle energia i przebojowość na maxa
+ mnóstwo informacji o historii obozu, Rosie i Kobiety Niedźwiedzia
+ nowe dane na temat potworów
+ wyzwolona, odważna Jen
Minusy:
– nieoczekiwanie krótka walka z najstraszniejszym potworem