Dwa pierwsze tomy Lumberjanes były trochę testowaniem rynku, sprawdzaniem, na ile historia o harcerkach, potworach i przyjaźni chwyci. Bardzo szybko okazało się, że pomysł nie tylko się spodobał, ale wielu czytelników wręcz czekało na taką dziewczyńską opowieść. W kolejnych zeszytach Watters i Stevenson pokazują, o co tak naprawdę chodzi autorkom: o emancypację na maksa.
Grace Ellis powiedziała, że Lumberjanes „to w dużej mierze spełnianie marzeń; mamy szczęście tworzyć dokładnie taką serię [komiksową], jaką chciałybyśmy [czytać] w dzieciństwie, choć nie było niczego takiego, gdy dorastałyśmy, na pewno niczego z realistycznymi postaciami lesbijek” („is a lot of wish fulfillment; we’re lucky enough to be making exactly the series we would’ve wanted when we were kids, but there was never anything like it when we were growing up, definitely nothing with real live lesbian characters.”). Ostatnie stwierdzenie jest dość mocne, w każdym razie w odniesieniu do trzeciego (i czwartego) tomu. Mal i Molly są sobie coraz bliższe, jednak gdyby nie uwaga Jo, że dziewczyny wybierają się w dwójkę na „rand…, przepraszam, na piknik”, polski czytelnik nie zauważyłby tu niczego nieheteronormatywnego, zwłaszcza dla nastoletnich dziewczynek. Shannon Watters mówiła z kolei: „chciałyśmy, żeby to się wydawało trochę aseksualne […] nie taki jest priorytet dziewczyn” („we did want it to feel a little asexual […] it’s not the girls priority”). Poza tym, w komiksie jak zwykle za dużo się dzieje, żeby był czas na pogłębione refleksje bohaterek o życiu… Wiadomo, w lasach pełno zagadek, trzeba działać, drążyć sprawy i ratować skórę.
Molly i Mal wybierają się więc na piknik, mają nawet chwilę na rozmowę, dzięki czemu dowiadujemy się trochę o tym, co robiły przed obozem. W pewnym momencie w okolicy ich kocyka pojawia się Kobieta Niedźwiedź, która ewidentnie wyrusza na jakąś przygodę. Dziewczyny nie mogą tego tak zostawić i w końcu cała trójka trafia do pewnego zaginionego świata. Tymczasem reszta Lumberjanes spędza dzień w obozie, kolekcjonując „nudne odznaki”. Pieką ciasta, dekorują album… Krótko mówiąc, oddają się walce wewnętrznej, dając potworom chwilę wytchnienia.
Lumberjanes w tomie A Terrible Plan (Bardzo zły plan) trochę zwalniają szalone tempo. Nie tylko fabularnie; rysunki też stają się spokojniejsze, zwłaszcza, że ich autorką nie jest chwilowo Brooke Allen. Rozdział dziewiąty ilustruje Brittney Williams, a pozostałe Carolyn Nowak. Ta pierwsza pracuje dla Marvela (m.in. przy serii Patsy Walker, A.K.A. Hellcat) i dla Boom! Studios, nad Goldie Vance. Z kolei Nowak to kolejna młoda artystka zaangażowana przy historii harcerek. Ma na swoim koncie kilka krótkich, autorskich komiksów, wiele z nich można przeczytać na jej stronie, choć nie są to typowe webkomiksy. Obie mają style wyraźnie różne od Allen, u Williams dziewczęta są… bardziej dziewczęce, Nowak wprowadza sporo spokoju i statycznych kadrów.
Trochę brakowało mi energii i emocjonalności kreski Allen, więc chwilę mi zajęło przyzwyczajenie się do zmiany ilustratorki. Na szczęście postaci i kolory zostały na swoich miejscach, April musi być najlepsza, Jo ją w tym wspiera, a Ripley idzie przebojem przez obóz. Są też dinozaury! Po przeczytaniu wywiadów z twórczyniami spodziewałam się nieco bardziej „queerowych” wątków. Trochę bez sensu, bo faktycznie wchodzenie w romantyczne relacje nie jest ani priorytetem, ani czymś specjalnie potrzebnym bohaterkom Lumberjanes, zwłaszcza, że mają maksymalnie 13 lat. W każdym razie autorki deklarują, że będzie tęczowo, ale też, jak zawsze, nastolatkowo i przygodowo. Co oznacza, że to dobry komiks na poważniejszą rozmowę z dzieckiem, ale też na pozbycie się lęków czy rezerwy do takich tematów („bo zawsze jakieś ekscesy”). Można mówić o nieheteronormatywności (jak) do dzieci, zanim będzie się mówiło o wchodzeniu w związki i zakładaniu rodziny. Także zanim samemu będzie się pewnym i rzeczywiście zakochanym. Można się „przejęzyczyć” o czyjejś randce bez wrogości czy wyśmiewania. W trzecim tomie świetnie wykorzystano też kontrast pomiędzy tym, czego dziewczyny oczekiwały po spokojnym dniu i jak im się on ostatecznie udał, dzięki czemu nie stanowi on tylko głosu w dyskusji, ale bezpretensjonalny kawałek bardzo przyjemnej historii.
NASZA OCENA
Podsumowanie
Plusy:
+ wątek randki dziewczyn jest prowadzony mistrzowsko
+ Lumberjanes są jak zawsze dowcipne i zawzięte
+ ten tom bardzo się przyda do rozmów o tolerancji i chodzeniu za ręce na obozie
+ autorki wprowadzają trochę informacji o życiu dziewczyn przed Lumberjanes
+ seria znowu udowadnia, że naprawdę czekaliśmy na nią od dzieciństwa
Minusy:
– trzeba się przyzwyczaić do nowych ilustratorek
– przez zmianę stylu rysunków komiks ma trochę mniej energii