SIEĆ NERDHEIM:

Niech rozpocznie się wielki turniej! Recenzja komiksu LastMan: Tom 1

KorektaLilavati

Nigdy wcześniej nie miałem okazji recenzować komiksu. Od kiedy zacząłem zajmować się grami, przestało mi starczać czasu na tę odnogę popkultury. Jednak dzięki uprzejmości Non Stop Comics postanowiłem podjąć się tego zadania. Sprawdźcie, co z tego wyszło.

Już od pierwszych stron jesteśmy witani malowniczymi krajobrazami miasta, w którym odbywa się akcja komiksu. Wszyscy mieszkańcy żyją wielkim turniejem sportów walki. Także nasz główny bohater (Adrian) w pocie czoła przygotowuje się, by zwyciężyć i pomóc swojej samotnej matce. Niestety zostaje wykluczony z udziału przez brak partnera.

Wtedy na scenę wchodzi nasz drugi protagonista (Richard Aldana), tajemniczy przybysz z dalekich krain, który za nic ma sobie tradycje i zasady. W pierwszym tomie obserwujemy zmagania naszych bohaterów w eliminacjach do wielkiego turnieju. Poznajemy różne techniki walk. Uświadczymy także dopiero rodzącego się romansu między matką Adriana a Richardem. Wszystko to okraszone dużą dawką akcji i miejscami niezłego humoru.

Tym, co pierwsze rzuciło mi się w oczy, jest fakt, że już po trzynastej stronie komiks traci kolory. Jest to dość ciekawy zabieg, szczególnie że mamy tutaj do czynienia z francuskim dziełem, któremu bliżej do japońskiej mangi niż europejskich czy amerykańskich wzorców. Głównie chyba przez wzgląd na tematykę, gdyż kreska pozostaje bardzo spójna i mocno zachodnia.

Sama historia dość świadomie czerpie ze znanych nam już wzorców, gdzie niepokorny zawadiaka otrzymuje pod opiekę młodego, wciąż niedoświadczonego życiem ucznia, który jest wpatrzony w niego jak w obrazek. Tak naprawdę to ich relacja jest osią napędową całej fabuły. Jej prostota nadaje płynności i lekkości czytania. I tu na pewno oklaski należą się scenarzyście Yves’owi Bigerelowi. Ogląda się to jak klatki wyjęte wprost z filmu animowanego.

Trzeba przyznać, że rysunek jest bardzo dynamiczny, a jednocześnie na każdej stronie widać dużo szczegółów i odpowiednie dawkowanie najistotniejszych detali. W tym przypadku trzeba akurat pochwalić rysownika Bastiena Vivèsa. Odwalił kawał dobrej roboty, gdyż niełatwo jest oddać piękno świata i akcji bez odpowiedniej palety barw.

Komiks LastMan to świetna pozycja dla wszystkich, którzy uwielbiają nietypowe dzieła zachodnie, czerpiące w jakiś sposób z dorobku wschodu. Pozycja trzyma świetny poziom, dostarcza mnóstwo frajdy i tylko czasem doskwiera brak kolorów. Po takim prologu nie mogę się doczekać kolejnych tomów.

Kącik muzyczny


 

 

SZCZEGÓŁY:

Tytuł: LastMan: Tom 1
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Autorzy: Yves Balak, Bastien Vivès
Tłumaczenie: Jakub Syty
Typ: Komiks francuski
Data premiery: 10.04.2019
Liczba stron: 208

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Szymon "Naboki" Junde
Szymon "Naboki" Junde
Z wielką mocą łączy się wielka odpowiedzialność. Moją jest akurat tworzenie gier. Poza tym uwielbiam o nich pisać, czytać i zbierać wszystkie znajdźki. Stały bywalec łódzkich game jamów i portów gier. Jak kończy się prąd w ścianie, to wyciągam planszówki. Gdybym nie studiował informatyki to pewnie poświęciłbym się miłości do filmów. Zapytany o ulubiony serial, odpowiadam, że obejrzałbym jeszcze raz wszystkie sezony Bojack Horsman. Do zainteresowań dopisuję czasem gotowanie i niezobowiązujący wypad na żagle. Moim duchowym zwierzęciem jest dostojna świnka.
<p><strong>Plusy:</strong> <br /> + przyjemna i dynamiczna kreska <br /> + ciekawie zarysowany wątek głównych postaci <br /> + brak kolorów to ciekawy zabieg, kojarzący się z mangą... </p> <p><strong>Minusy:</strong><br /> - ...jednak miejscami może przeszkadzać <br /> - to wciąż tylko prolog </p>Niech rozpocznie się wielki turniej! Recenzja komiksu LastMan: Tom 1
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki