SIEĆ NERDHEIM:

Bond bez cenzury. Recenzja komiksu Jimmy’s Bastards Volume 1: Trigger Warning

Jimmy's Bastards cover

Jimmy Regent to najlepszy agent MI-6. Przed śniadaniem krzyżuje piramidalnie skomplikowane spiski szalonych złoczyńców, dybiących na integralność Zjednoczonego Królestwa, życie członków obu izb Parlamentu oraz majestat Jej Królewskiej Mości. Potem wskakuje do luksusowego kabrioletu, by wychylić butelkę najlepszego szampana w towarzystwie pięknych dziewcząt (a niekiedy koleżanek z agencji). Wieczór kończy w swym ekskluzywnym apartamencie, zażywając rozkoszy ciała z wyżej wspomnianymi. I tak codziennie. Jimmy niczego nie żałuje, niczego się nie wstydzi i nie ma nic do ukrycia. Brzmi znajomo, nieprawdaż?

Jimmy's Bastards 001

Twórcy nie próbują w żaden sposób zawoalować obiektu swoich żartów – postaci Jamesa Bonda, ale ta parodia ma drugie dno. Mniej tu stylu Austina Powersa czy Johnny’ego Englisha, a więcej Kingsmana (tak komiksowego, jak filmowego). Owszem, główny bohater o facjacie Rogera Moore’a skrzyżowanego z Piercem Brosnanem (oraz odrobiną Bruce’a Campbella) jest kobieciarzem i alkoholikiem, ale też szczerym do bólu, inteligentnym profesjonalistą, wierzącym w swą misję ochrony brytyjskiej monarchii parlamentarnej przed zakusami bardziej i mniej przerysowanych złoczyńców. Nie molestuje ani nie zmusza kobiet do niczego – same wskakują mu do łóżka. Po tym, jak jego partnerka zostaje wysłana na zagraniczną misję z powodu romansu z kolegą z pracy (zgadnijcie, którym), do Jimmy’ego dołącza nowa współpracownica – Nancy McEvan, nieczuła na jego emploi playboya. Wspólnie mają odkryć, co kryje się pod kryptonimem „Gender Fluid”.

Jimmy's Bastards 002

Fabuła to zlepek zabawnych scenek, okraszonych wulgaryzmami oraz absurdalnymi eksplozjami przemocy. Garth Ennis jest w stu procentach sobą, natomiast Russ Brown udatnie podrabia styl Steve’a Dillona (zwłaszcza gdy chodzi o twarze postaci). Szczególnie „kaznodziejsko” wypada scena w British Museum, gdzie bohaterowie rozstrzeliwują masy anonimowych żołdaków, prowadząc jednocześnie intelektualną konwersację na temat ideologicznego znaczenia terminu „polityczna poprawność”. Sporo tu żartobliwych gatunkowych odniesień – pojawiają się klony postaci M oraz Q, a wśród wrogów znajdziemy Men from W.A.N.K.E.R. czy neonazistę o imieniu Jerry Fokker. Najbardziej rozśmieszyły mnie sceny z udziałem pewnego afrykańskiego eksdyktatora, któremu Jimmy uratował tyłek, znajdując mu nową posadę barmana w klubie dla dżentelmenów. Co ciekawe, główny bohater nie jest skostniałym reliktem patriarchatu – ma progresywne poglądy odnośnie roli kobiet, ale nie ma też złudzeń co do poglądów ogółu społeczeństwa. Komiks, mimo że traktuje o supersamcu, bardzo często porusza kwestie równouprawnienia płci. Zresztą tajemnica „Gender Fluid” tego właśnie dotyczy. Intryga rozwija się dość stereotypowo, do czasu jednak. Jak w dobrym filmie szpiegowskim wiele rzeczy okazuje się zasłoną dymną, a przeciwnicy obierają za cel niespodziewaną osobę (dodam, że tytuł „Bękarty Jimmy’ego” jest tu nie bez znaczenia). Finał Trigger Warning to klasyczny cliffhanger – akcja urywa się w najciekawszym momencie, gdy czytelnik jest przekonany, że wszystko zmierza do happy endu.

Jimmy's Bastards 003

Książek, filmów i komiksów o Jamesie Bondzie nie sposób brać w stu procentach na poważnie – zresztą jedna z pierwszych ekranizacji powieści Iana Fleminga była komedią, zaś wyczyny 007 często popadały w autoparodię (szczególnie w wykonaniu wspomnianego Moore’a oraz schyłkowego Brosnana). W tej konwencji Jimmy’s Bastards to po prostu Bond bez cenzury – jeszcze bardziej przegięty i bez ograniczeń budżetowych, pełen smaczków widocznych dla wielbicieli gatunku. Komiks jest nieco wtórny – zwłaszcza na tle millarowskiego Kingsmana, a Ennis nie zmienił się od czasów Kaznodziei czy Punishera (choć akurat ja lubię jego obrazoburczy typ humoru) – niemniej jednak fani oryginalnego Szpiega Jej Królewskiej Mości będą się dobrze bawić przy lekturze.

SZCZEGÓŁY:

Tytuł: Jimmy’s Bastards Vol. 1
Wydawnictwo: AfterShock Comics
Typ: Komiks
Gatunek: Szpiegowski, komedia, dla dorosłych
Data premiery: 14.02.2018
Scenariusz: Garth Ennis
Rysunki: Russ Brown
Kolory: John Kalisz
Liczba stron: 137

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Marcin „Martinez” Turkot
Marcin „Martinez” Turkot
Jestem geekiem trzydziestego któregoś poziomu, a także niepoprawnym fanboyem Supermana. W magisterce pisałem o związkach komiksu superbohaterskiego z mitami. W życiu zajmowałem się redagowaniem czasopisma o grach fabularnych i planszowych, tłumaczeniami gier, moderowaniem forów, pisaniem tekstów dla największego polskiego portalu internetowego oraz do "Tygodnika Powszechnego". Obecnie pracuję w reklamie. Uwielbiam komiks, w szczególności frankofoński, oraz animacje wszelakiego rodzaju (może poza anime, na którym się nie znam). Od ponad 20 lat gram w erpegi. Na gry komputerowe nie starcza mi już czasu...
<p><strong>Plusy:</strong><br /> + ten sam Ennis<br /> + hołd dla Dillona<br /> + główny bohater nie jest głupi czy prymitywny</p> <p><strong>Minusy:</strong><br /> - ten sam Ennis<br /> - fabuła urywa się w najciekawszym momencie<br /> - zbyt dużo podobieństw do <em>Kingsmana</em></p>Bond bez cenzury. Recenzja komiksu Jimmy’s Bastards Volume 1: Trigger Warning
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki