SIEĆ NERDHEIM:

Hokus Pokus, czary mary, format posypał się cały. Recenzja komiksu Doktor Strange tom 3

KorektaVivique
Doktor Strange - okładka komiksu
Doktor Strange – okładka komiksu

W przypadku serii Doktor Strange Egmont zdecydował się zmienić format wydawniczy względem wersji amerykańskiej. Polskie wydania są dużo grubsze i na jeden tom składa się u nas zawartość kilku zagranicznych. Taka edycja bardziej przypada mi do gustu, bo komiksy dalej łatwo się czyta (z perspektywy rozmiaru), a także jest mniej pozycji na półce, co wygląda lepiej z kolekcjonerskiego punktu widzenia. Oczywiście sporą zaletą jest też więcej treści. W obu poprzednich przypadkach taka forma dobrze komponowała się z przedstawioną historią. Niestety nie tym razem.

Długo myślałem nad tym, w jaki sposób podchodzić do tego tomu. Brak spójności pomiędzy poszczególnymi scenariuszami jest tak ogromny, że można je rozpatrywać jako trzy, a może nawet i cztery komiksy. Pierwszy to zbiór efektownych pojedynków przeplatanych małą dawką fabuły Denisa Hopelessa, które są podbudową do wydarzeń kończących się w Tajnym Imperium.  Mieszczą się one w czterech zeszytach i zajmują około jedną trzecią całości.  Szczerze, to nie potrafię ocenić tej części. Z jednej strony mamy tutaj kilka ciekawych pomysłów i błyskotliwie napisanych dialogów, z drugiej jednak praktycznie nic się nie dzieje i jest to chamska reklama innej serii, w której znajduje się rozwiązanie akcji. Po ocenie samego scenariusza szala przeważa mocno po stronie negatywnej, jednakowoż rysunki (oraz zapewne kolory) Niko Henrichona są fenomenalne i dużo dodają do tej lektury. Wszyscy artyści wykonali świetną pracę, ale jego dzieła przypadły mi do gustu najbardziej. Pozostali twórcy to Juan Frigeri, Java Tartaglia, Gabriel Hernandez Walta oraz Jordie Bellaire. 

Doktor Strange - strona z komiksu
Doktor Strange – strona z komiksu

Po urwaniu akcji czytelnik otrzymuje dwa bardzo porządne zeszyty z zamkniętymi historiami autorstwa Johna Barbera.  O drugim w zasadzie nie można za dużo powiedzieć, żeby nie zdradzić fabuły, ale to narysowana przez Henrichona prosta opowieść o obowiązkach mistrza magii. Dużo ciekawsza jest natomiast pierwsza z wymienionych pozycji. W ramach niej Doktorowi przychodzi stoczyć pojedynek z przeciwniczką z przeszłości. Nie wiem, czy owa antagonistka rzeczywiście wystąpiła kiedyś w komiksach, ale wydaje mi się, że można tak założyć przez fakt, że jest to numer rocznicowy. W ramach niego występują retrospekcje, które są bezkonkurencyjne. Cały scenariusz zbudowany jest z przeplatających się scen z przeszłości i teraźniejszości. Minione wydarzenia są zarówno narysowane, jak i napisane w takim stylu, w jakim były tworzone tytuły w latach siedemdziesiątych. Tak jak zwykle nie trawię starszych narracji, tak ta wpisywała się tutaj znakomicie.

Doktor Strange - strona z komiksu
Doktor Strange – strona z komiksu

Ostatnie kilka zeszytów to historia autorstwa Donny’ego Catesa, w której Loki zostaje mistrzem magii. Czego tam nie ma, to ja nie wiem. Po lekturze doskonale rozumiem, dlaczego ich autor jest nazywany złotym dzieckiem Marvela i nie mogę już się doczekać, aż wezmę się za Venoma. Najbardziej w tym scenariusz urzekło mnie, jak dynamiczne jest tempo akcji, a historia obiera niespodziewany obrót. Autor ewidentnie bardzo dobrze zna uniwersum i jego mitologię, bo wykorzystuje je w umiejętny sposób.

Kiedy zaczynałem pisać ten tekst, nie byłem przekonany do tego, co myślę o tym tytule. Opisując jego poszczególne aspekty, plusy w pełni jednak zdominowały dla mnie wady. Poprzednie tomy także nie były idealne, ale mankamenty dużo bardziej wybrzmiewały. Widać też progres pomiędzy kolejnymi pozycjami. Przyszłość zapowiada się dla serii owocnie, bo w następnym tomie otrzymamy kolejny scenariusz Donny’ego Catesa, ale także coś spod pióra Nicka Spencera. Za oprawę graficzną odpowiedzialni będą natomiast wychwalany przez mnie wyżej Niko Henrichon, Szymon Kudrański oraz Rod Reis. Biorąc pod uwagę podane argumenty, ja już nie mogę się doczekać.

Doktor Strange - strona z komiksu
Doktor Strange – strona z komiksu

Trzeci tom Doktora Strange’a to bardzo solidna pozycja. Nadal jestem poirytowany faktem, że jedna z historii przedstawiona w jednej trzeciej tomu kończy się w innym, ale niestety taka już specyfika wydawnicza Marvela. Niewątpliwie najbardziej podczas lektury zaskoczyła mnie jakość scenariuszy Barbera i będę musiał przyjrzeć się bliżej twórczości tego autora. Po długich przemyśleniach ostatecznie gorąco polecam ten komiks.

Tytuł: Doktor Strange tom 3
Wydawnictwo: Egmont
Autorzy: Donny Cates, John Barber, Dennis Hopeless, Niko Henrichon, Gabriel Hernandez Walta
Typ: komiks
Data premiery: 07.10.2020
Liczba stron: 256

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Jurek Kiryczuk
Jurek Kiryczuk
Za dnia programista, w nocy maniak popkulturowy, który ogląda zdecydowanie za dużo seriali. Oprócz tego pochłania masowo komiksy, filmy oraz gry. Nie lubi dyskutować o muzyce, bo uważa, że każdy gatunek ma w sobie coś do zaoferowania, a sama muzyka powinna łączyć, a nie dzielić ludzi. Dusza humanisty zamknięta w ciele ścisłowca dostaje swoją chwilę, pisząc teksty na tym portalu. Oprócz popkultury i nowinek technologicznych lubi napić się dobrego piwa, a także zasłuchiwać się w podcastach.
<p><strong>Plusy:</strong><br /> + rysunki<br /> + pojedyncze historie Barbera<br /> + scenariusz Catesa</p> <p><strong>Minusy:</strong><br /> – urwanie pierwszego rozdziału<br /> – brak koherencji w tomie</p> Hokus Pokus, czary mary, format posypał się cały. Recenzja komiksu Doktor Strange tom 3
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki