SIEĆ NERDHEIM:

Zmiałkowacenie. Recenzja komiksu DCEased – Niezniszczalni

Na okładce wszystko, czego brakuje w komiksie.

Ach te marzenia o wielkości w obliczu apokalipsy zombie! Internety od dawna prześmiewczo wytykają absurdalność fantazji nerdów, którzy uważając się za najlepiej przygotowanych do inwazji gnijących spacerowiczów, najpewniej pierwsi zostaliby powodem radosnego mlaskania. No nic, przynajmniej możemy nadal wyobrażać sobie, jak w takiej sytuacji poradziliby sobie nasi ulubieni antybohaterowie o nadludzkich umiejętnościach. To zdecydowanie bardziej realistyczne.

DCEased – Niezniszczalni to oczywiście dodatek, seria poboczna do wydanego wcześniej DCEased – Nieumarli w świecie DC. Jeśli więc chcecie mieć kontekst, będziecie zmuszeni kupić album z wątkiem głównym. Sprytna strategia wydawnicza, nic nowego zresztą. To żaden zarzut, bo w sumie we wspomniany tomik warto zainwestować. W przypadku nowego albumu mam jednak trochę bardziej mieszane uczucia.

Sorrentino? Quietly? Nic z tych rzeczy!

No bo teoretycznie jest potencjał na sztos. Podczas gdy nieliczni nieobgryzieni herosi ulatniają się z Ziemi, w totalnym szambie zostają mniej sympatyczne mordy – gagatki takie jak (między innymi) Bane, Solomon Grundy, Creeper i Cheetah. Po dorzuceniu do tej wesołej gromady niedobitków Batrodziny z Red Hoodem na czele powinniśmy dostać komiks-marzenie. Mokry sen zwolenników bezpośredniego rozwiązywania kłopotów, w którym złodupcy złodupczą złodupnie na każdej stronie. Te nadzieje zostają spełnione jedynie częściowo.

Tom Taylor ponownie pisze fajnie, rozrywkowo tak, bez silenia się na odkrywczość. Widać, że nadal chce po prostu wykorzystać walący trupem setting do serwowania frajdy i realizuje to przy pomocy kilku naprawdę klawych pomysłów. Naziści zombie? Odhaczeni. Banda dzieciaków trenowana przez złoli na maszyny do zabijania osób już zabitych? Jest! Czemu tylko, przy tej całej zajebistości, Taylor musiał wykastrować tytułowych plugawców? Przecież w ich czarnych (i szarych) charakterach kryła się możliwość przyprawienia całej historii wyrazistym smakiem. Autor zamiast tego postanowił ich zmiękczyć, zrobić z nich bohaterów, spłaszczając totalnie klimat i właściwie eliminując szansę na jakąkolwiek chemię w interakcjach.

Jason Todd wreszcie wygląda jak osoba, która dostała srogie lanie łomem.

Całkowicie w drugą stronę przesadził z rysunkami Karl Mostert – jest zbyt intensywnie. Gość zdecydowanie uwielbia Franka Quietly’ego, z czym się nawet nie kryje w wywiadach i ja to szanuję. Wyraźnie kopiuje styl mistrza w zakresie paskudnych facjat i jakimś cudem czyni je jeszcze brzydszymi. Brakuje mu wdzięku i umiaru, które dziwną stylówę jego senpaia czynią wyjątkową. Nie potrafi też tak samo dobrze działać pustymi przestrzeniami w kadrach, więc jego kompozycje są mniej spektakularne i bardziej męczą oczy. To całkiem nieźle narysowane superhero, ale przy takim naśladownictwie nie da się uniknąć niekorzystnych porównań. Ucieszy was za to na pewno fakt, że materiały dodatkowe zawierają kolejne kapitalne okładki alternatywne. To była wisienka na torcie zbiorczego wydania głównej serii, tu jest podobnie, tylko tort nieco gorszy.

W sumie to wszyscy wyglądają, jakby trochę obito im facjaty.

Główna seria DCEased zaskoczyła jakością, a Niezniszczalni zaskakują niewykorzystanym potencjałem. Mając do dyspozycji bandę postaci brutalnych, ale wciąż popularnych, Taylor mógł wyczarować ociekająca epickością masakrę, wpuścić wściekłe psy w podatne na rozczłonkowanie mięso. Z psów zrobił jednak milusie labradory, a i do szarpania dał im okazji niewiele. W efekcie dostaliśmy tylko niezły komiks akcji z zupełnie zbędnym wątkiem odkupienia. Czasem lepiej jest za bardzo nie kombinować, a i młodych rysowników zatrudniać dopiero wtedy, kiedy wykształcą sobie swój styl. 

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: DCEased – Niezniszczalni
Wydawnictwo: Egmont
Scenariusz: Tom Taylor
Rysunki: Karl Mostert
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Typ: Komiks
Gatunek: akcja, superhero
Data premiery: luty 2021
Liczba stron: 144

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Rafał "yaiez" Piernikowski
Rafał "yaiez" Piernikowski
Piszę o głupotach od kiedy tylko nauczyłem się, jak wyglądają literki. Od fanowskiego systemu RPG w czasach podstawówki i opowiadań w ramach lore uniwersum Warcrafta przeszedłem do kulturowej grafomanii. Od lat prowadzę bloga muzycznego Nieregularnie Relacjonowana Temperatura Hałasu, tylko troszkę krócej działam w redakcji Nerdheim. Jako anglista z wykształcenia język traktuję swobodnie, dopóki spełnia swoją funkcję użytkową, co jest zręcznym usprawiedliwieniem mojego nieposzanowania podstawowych zasad. Zawodowo zajmuję się ubezpieczeniami na rynek USA. Prywatnie katuję skrzeczącą muzykę, tony komiksów (Ameryka, Japonia, Europa w tej kolejności), gry video, planszóweczki i składam modele japońskich robotów.
Ach te marzenia o wielkości w obliczu apokalipsy zombie! Internety od dawna prześmiewczo wytykają absurdalność fantazji nerdów, którzy uważając się za najlepiej przygotowanych do inwazji gnijących spacerowiczów, najpewniej pierwsi zostaliby powodem radosnego mlaskania. No nic, przynajmniej możemy nadal wyobrażać sobie, jak w takiej sytuacji...Zmiałkowacenie. Recenzja komiksu DCEased – Niezniszczalni
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki