
Jeśli nenufary, i to we Francji, to na pewno chodzi o Moneta. Faktycznie, akcja kryminału Michela Bussiego toczy się w samym head quarters impresjonizmu – Giverny, gdzie wciąż można zwiedzać słynny ogród z japońskim mostkiem i wodnymi liliami. Zahaczy nawet o Rouen, którego katedrę Claude Monet uwieczniał o różnych porach dnia, żeby zrozumieć naturę światła. Malarz i jego spuścizna, przemożny wpływ, który wywarł na miasteczko, będą jednym z głównych tematów Czarnych nenufarów.
Giverny to pomnik. Jak zatopione w bursztynie, stanowi rodzaj skansenu dla turystów z całego świata. Przyjeżdżają oni odwiedzać ogród Moneta, ale wychodząc z niego, także nie mają ochoty patrzeć na współczesność, na jakiekolwiek inne nurty niż impresjonizm. A przynajmniej większość mieszkańców tak to rozumie. Dlatego ucieczka z tego przepięknego miejsca wydaje im się trudna, właściwie niemożliwa. Ich życie koncentruje się wokół stawu z liliami, swoistego centrum grawitacji wszechświata Moneta. Didier Cassegrain, rysownik komiksowej adaptacji kryminału Bussiego, nie dał się do końca uwięzić w tym ciasnym horyzoncie. Jego kadry niewątpliwie grają z kolorami i kompozycjami wielkiego impresjonisty, ale poza tym zrywają z jego stylem. Cassegrain stawia na płynne, ale mocne linie. I gdy opowieści bohaterów każą czytelnikowi myśleć o malarstwie, komiks stara się jak najwyraźniej pokazać ludzi z ich emocjami i głębokim, żywym pięknem, zdarzającym się nam tylko w bardzo wyjątkowych momentach otwartości na los i zmianę.
Figurą, od której zaczynają się Czarne nenufary (przynajmniej w wersji komiksowej, niestety nie znam oryginału) jest trójkąt. A dokładniej, naładowana symbolicznym znaczeniem grupa trzech kobiet. To klasyczny motyw – trzy Gracje, Parki czy Maryja samotrzeć. Tworzące go osoby mogą się nawzajem wspierać albo ze sobą konkurować. Stanowić dla siebie kontrast lub uzupełniać się. Zawsze wiąże je silna relacja, w trójkącie obojętność może być jedynie pozorem. Czego pragną bohaterki Bussiego? Wolności, miłości, wreszcie prawdy. W pewnym sensie ucieleśniają samo Giverny czekające na powiew świeżego wiatru, uwięzione w pozornie lekkich, ale zdumiewająco wytrzymałych ramach przeszłości.

Nie chcę pisać zbyt wiele o akcji tego kryminału, żeby ani jednym słowem nie zdradzić przemyślanego konceptu Bussiego. Z blurba dowiecie się, że całość zamyka się w trzynastu dniach, a z pierwszych stron, że dochodzenie dotyczy morderstwa. Będzie je prowadził dociekliwy i przystojny inspektor, sama klasyka francuskiego noir. W książce wydanej w 2011 roku trzymanie się motywów i rozwiązań charakterystycznych dla literatury czy kina lat 60. i okolic może oznaczać kilka rzeczy: grę z konwencją, podlizywanie się odbiorcom, zwykłą stylizację. Czytając oryginał albo komiks, zastanówcie się, o którą z nich może chodzić. Podpowiem tylko, że żadna nie musi być pójściem na łatwiznę, bo czasem trzeba także oczarować czytelnika, żeby potem opowiedzieć mu coś nieoczekiwanego i wytrącić z równowagi albo zachwycić.
Czarne nenufary to wyjątkowo sprawna adaptacja dobrego kryminału. Książka Bussiego została we Francji przyjęta bardzo ciepło, między innymi dlatego, że jest świetnie napisana i ma głęboko przemyślaną strukturę. Sam komiks może funkcjonować zupełnie niezależnie od pierwowzoru, zaskakuje fabułą i cieszy oko. Niewykluczone, że byłby bardziej interesujący, gdyby rysunki trochę oderwały się od realizmu. Jak wspomniał Kajetan Kusina w swojej instagramowej recenzji – mimo obrazkowego medium to nie one zaskakują i przyciągają. Być może zamiarem twórców było po prostu oddać pole przewrotnej narracji Bussiego. Jeśli tak, ten zabieg udał się znakomicie.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Czarne nenufary
Data premiery: czerwiec 2020
Autorzy: Fred Duval, Michel Bussi, Didier Cassegrain
Tłumaczenie: Krzysztof Umiński
Typ: komiks
Gatunek: kryminał