Komiks jako medium rozliczeniowe udowodnił już nie raz, jaką ma moc. Siła wyrazu Mausa czy Persepolis (nie przypadkiem przytaczanych tak na okładce Araba…) do dziś oddziałuje nie tylko na każdego, kto miał z owymi tytułami kontakt, ale przede wszystkim na (pop)kulturę. Czasem trzeba szoku w postaci zderzenia brutalnej prawdy z cartoonowym nieraz wyrazem, by trafić do serca. Akcentu, jak ostatnia scena Walca z Baszirem. I takim właśnie zderzeniem i akcentem jest pierwszy tom Araba przyszłości.
Riad Sattouf w swoim autobiograficznym komiksie zabiera nas na Bliski Wschód przełomu lat 70. i 80., by opowiedzieć o sobie i swojej rodzinie. Jego matka i ojciec poznali się we Francji i to tylko dlatego, że ojciec usilnie chciał poderwać ją i jej koleżankę, a one za nic w świecie nie chciały się na to złapać. Desperacja młodego mężczyzny sprawiła, że z żalu jego przyszła żona zgodziła się na spotkanie. „Jedna kawa, nic więcej”. Na jednej kawie się oczywiście nie skończyło. I nie skończyło się we Francji. Oboje doczekali się potomka, pojechali do Libii i… I to jego oczami poznajemy świat, w jakim przyszło żyć bohaterom.
Mały Riad, ze swoim własnym sposobem na radzenie sobie w codzienności, otoczony barwnymi ludźmi i światem – tak barwnym, jak szarym – staje się naszym przewodnikiem po arabskiej kulturze i życiu. W pełnym humoru stylu przedstawia losy swojej rodziny i specyficzny klimat miejsca, w którym przyszło mu się wychować. Pomimo dyktatur, jakie rządziły w czasach jego dzieciństwa, autor udowadnia nam, że nawet trudne warunki nie zabijają poczucia humoru. I chociaż jest to humor czarny, nadal potrafi wywołać uśmiech. Rozbawić. Pocieszyć. Do czasu? W pewnym sensie i owszem. W końcu ten moment musi nadejść. Ta chwila, kiedy gorzka prawda ściska za gardło i uświadamia nam, że narysowany świat nie jest tylko kreskami na kartkach, plamami tuszu i kolorowych cieni, a każda z prosto przedstawionych postaci to człowiek z krwi i kości, który czuje i którego można zranić.
Graficznie Arab przyszłości to rzecz kojarząca się z humorystycznymi komiksami europejskimi, czasami ocierająca się o cartoonową kreskę niby-kultowych The Simpsons. A jednak prostota ta, jakże udana i klimatyczna, ma wielką siłę wymowy. Doskonale współgra także z humorem całości, potrafiąc przy tym wywołać całą falę emocji, kiedy tylko zajdzie taka potrzeba.
W dzisiejszych czasach – czasach, kiedy o Bliskim Wchodzie jest głośno, głos Riada to nie tylko ważny głos, ale także ten, który z tłumu krzyczących gardeł warto usłyszeć. Głos pokazujący, że Bliski Wchód wcale nie jest nam daleki. Choć to inna kultura i inne tradycje, istnieją rzeczy uniwersalne. Rzeczy ponad podziałami. Warto je zgłębić i zrozumieć. Trzeba. I warto czytać komiksy takie jak ten – komiksy udowadniające, na jak wysoką półkę trafić może to medium. Polecam gorąco.
A wydawnictwu Kultura Gniewu składam podziękowania za udostępnienie mi egzemplarza do recenzji.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Arab przyszłości tom 1em>
Data premiery: 2016
Scenariusz i rysunki: Riad Sattouf
Typ: komiks
Gatunek: autobiografia