SIEĆ NERDHEIM:

Ugnij się pod ciężarem pixelowej korony. Recenzja gry Yes, Your Grace!

Kiedy byłem mały, podczas zabaw zawsze kłóciliśmy się z kolegami o to, kto będzie królem. Korona, władza i możliwość posiadania własnych rycerzy brzmiały jak raj na Ziemi. Gdybym wtedy zagrał w Yes, Your Grace!, wolałbym zdecydowanie wcielać się w konserwę z mieczem w ręce. Tytuł od samego początku rzuca nas na głęboką wodę moralnych dylematów, obdzierając wizję królowania ze wszelkiej świętości.

Odwieczny dylemat każdego króla: zabić czy nie zabić?

Wyobraź sobie, że jesteś władcą niewielkiego królestwa, które nie rozkwita tak, jakbyś tego chciał. Na dodatek nie doczekałeś się męskiego potomka, a także Twoja linia dziedziczenia jest zagrożona. Jakby tego było mało, o rękę twojej pierworodnej upomina się górski watażka, któremu złożyłeś obietnicę wiele lat temu. Nad włościami zaczyna rozciągać się widmo wojny, więc jesteś zmuszony wydać córkę za mąż w zamian za sojusz z sąsiadem. Niestety, wesele kończy się trucicielską aferą i zerwanymi traktatami. Chyba nikt nie chciałbym wylądować w butach takiego władyki, a to dopiero wstęp do opowieści.

Mam wrażenie, że gdzieś już widziałem ten zamek…

Od momentu zobaczenia pierwszej zapowiedzi byłem ciekawy, czym właściwie jest Yes, Your Grace!. Można powiedzieć, że to symulator zarządzania królestwem, ale niewiele to wyjaśnia, podobnie jak krótkie zwiastuny czy zrzuty ekranu. Ciężko doświadczyć, czym jest ten tytuł bez zagrania w niego osobiście lub obejrzenia jakiegoś porządnego gameplaya. Całość mechaniki opiera się na kilku interakcjach: rozmowach, wysyłaniu agentów ze zleceniami, wykonywaniu zadań oraz przyjmowania poddanych w sali tronowej. Nie brzmi porywająco, ale wciąga. Wszystko wykonuje się bardzo szybko, tak że nie uświadczymy tutaj przestojów.

Moja sala tronowa jest moją wizytówką. Chyba nienajlepszą.

Najsilniejszą stroną tytułu jest fabuła. Twórcy przyłożyli się do tego, żeby nawet proste decyzje okazywały się o wiele bardziej złożone w konsekwencjach. Jak już było można wywnioskować ze wstępu, gracz nie dostaje tutaj różowych okularów. Jest brudno, ciężko i nieprzyjemnie. Na przestrzeni opowieści będziemy obcować z przemocą oraz decydować o tym kogo zabić lub ocalić. Znajdziemy tutaj także wiele zwrotów akcji potrafiących wbić w fotel. Wszystko to brzmi jak potencjał do dużej regrywalności. I tak też myślałem, jednak przy drugim podejściu czar zaczął pryskać. Niektóre wydarzenia są niezależne od naszych decyzji, choć gra zdawała się przekonywać, że wszystko leży w naszych rękach.

Za Narnie! I za Bociana!

Oprawa audiowizualna została zrealizowana wzorcowo. Pixelartowa grafika nadaje grze unikalnego klimatu, a przy tym nie trąci badziewiem. Widać tutaj także silne inspiracje polską kulturą. Studio Brave at Night jest brytyjskie, jednak kluczową rolę przy realizacji odgrywała dwójka Polaków: Rafał Bryks oraz Alina Cebula. Dlatego herbem naszego rodu jest bocian, a wygląd zamku nie może skojarzyć się z niczym innym jak z Malborkiem. No i jeszcze polska piosenka w menu, która atakuje słuchawki z zaskoczenia. Jest swojsko!

Każde kliknięcie na kota pozwoliło mi przedłużyć zabawę o dobrą minutę.

Poza iluzorycznym wpływem niektórych decyzji na przebieg fabuły, zarzuty można mieć jeszcze co do długości rozgrywki. Czytając każdy dialog i wykonując każde zadanie bez pośpiechu, udało mi się zobaczyć napisy końcowe po niecałych sześciu godzinach. Chciałoby się więcej, po wszystkim czuć pewien niedosyt. Trochę więcej dodatkowych zadań albo rozwinięcie niektórych wątków zrobiłoby robotę. Gra jest tak przyjemna, że nawet dodatkowa godzinka zrobiłaby różnicę.

Bączku mój, Ty Kartofelku!

Nie mamy tutaj do czynienia z produktem bez wad. Jest ździebko krótko, a niektóre wydarzenia tworzą tylko iluzję tego, że mamy na nie wpływ. Jednak genialna historia, którą zaserwowali nam twórcy, rekompensuje to w stu procentach. Pętla rozgrywki także została dobrze zaprojektowana, a to w elektronicznej rozrywce najważniejsze. Warto zatem włożyć królewską koronę, nawet jeśli przy drugim założeniu będzie już nieco uwierała.

SZCZEGÓŁY
Tytuł: Yes, Your Grace!
Wydawca: No More Robots
Producent: Brave At Night
Platformy: Xbox Series X/S, Xbox One, Nintendo Switch, PC
Gatunek: Komputerowa gra fabularna
Data Premiery: 06.03.2020
Recenzowany egzemplarz: PC

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Jan "Kocilla" Walaszek
Jan "Kocilla" Walaszek
Miłośnik psów, strzelnicy i sportów walki. Oddany fan Blizzard Entertainment oraz uniwersum Warcraft. Gdyby mógł wybrać najlepsze miejsce na planecie, zdecydowanie byłyby to rodzime góry. Kieruje się w życiu prostą zasadą: "Wszystkich zwierząt na święcie nie pogłaszczesz, ale próbować warto".
Kiedy byłem mały, podczas zabaw zawsze kłóciliśmy się z kolegami o to, kto będzie królem. Korona, władza i możliwość posiadania własnych rycerzy brzmiały jak raj na Ziemi. Gdybym wtedy zagrał w Yes, Your Grace!, wolałbym zdecydowanie wcielać się w konserwę z mieczem w ręce....Ugnij się pod ciężarem pixelowej korony. Recenzja gry Yes, Your Grace!
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki