SIEĆ NERDHEIM:

Roguelike wymagający setek powtórzeń i hektolitrów krwi. Recenzja gry ScourgeBringer

Korektayaiez
ScourgeBringer

Pierwsze spojrzenie na ScourgeBringer może wywołać w osobie nieznającej gier z gatunku roguelike mieszane uczucia i szereg pytań. Jaki jest sens poświęcać swój czas na tytuł, w którym co chwilę tracimy prawie cały dotychczasowy postęp, warstwa fabularna praktycznie nie istnieje, a długimi godzinami zmuszeni jesteśmy do walki z tymi samymi, powtarzającymi się przeciwnikami? Odpowiedzią na to pytanie jest przeważnie chęć podjęcia się niezwykle trudnego wyzwania oraz sprawdzenia swoich umiejętności. Cykl kolejnego błędu, śmierci i rozpoczęcia wszystkiego od nowa działa uzależniająco. Zmuszając do tego, by ponownie rozpocząć grę i tym razem dać z siebie jeszcze więcej. ScourgeBringer nie jest z pewnością produkcją dla każdego, lecz tym, którym się spodoba, gwarantuje bezpowrotną utratę kilkunastu godzin z życia.

ScourgeBringer – screen z gry
ScourgeBringer – screen z gry

Mimo że historia nie jest w tym tytule najważniejsza, to stanowi przyjemny element odpowiedzialny w dużej mierze za interesujący klimat. Wcielamy się w postać wojowniczki imieniem Kyhra. Wybranej przez swoje plemię do zadania polegającego na powstrzymaniu tajemniczego monolitu. Przybył on niegdyś z kosmosu przynosząc śmierć, zniszczenie i upadek praktycznie całej cywilizacji. Żadnej z dotychczasowych ekspedycji, mimo wejścia do jego środka, nie udało się go opuścić, ani też zatrzymać jego niszczycielskich działań. Kyhra na swojej drodze spotka kilka interesujących postaci oraz zapiski pozostawione przez poprzednich śmiałków chcących dokonać niemożliwego. Tym, co mnie pozytywnie zaskoczyło podczas tej przygody, jest jej zakończenie. Twórcy nie przygotowali dla graczy jednego, prostego rozwiązania, a to, w jaki sposób zamknie się historia wojowniczki, będzie zależeć od podjętej przez nas decyzji.

Struktura ScourgeBringer prezentuje się następująco. Po krótkim wstępie, gdzie wytłumaczone są mechaniki gry, trafiamy do pierwszej lokacji. Wypełniona jest ona różnego rodzaju przeciwnikami umieszczonymi w kilkunastu różnych pokojach. Naszym główny celem jest odnalezienie i pokonanie Strażnika, co pozwoli odblokować przejście do następnego poziomu, w którym schemat ten będziemy musieli powtórzyć. Pomiędzy kolejnymi etapami na naszej drodze będzie czekać jeszcze jedno wyzwanie – Sędziowie. Należą oni do grupy najtrudniejszych przeciwników, a pokonanie ich jest niezbędne do przejścia dalej. Porażka w jakimkolwiek momencie podróży wiąże się z utratą całego zebranego w czasie przygody ekwipunku oraz krwi, odgrywającej w ScourgeBringer rolę waluty. Ponowne wkroczenie do pierwszej lokacji powoduje powstanie zupełnie nowej siatki pomieszczeń. Mam pewne zastrzeżenie odnoszące się do tego systemu. Przez kilkanaście pierwszych podejść nie udało mi się przejść nawet pierwszego Sędziego, co spowodowało, że skazany byłem na oglądanie plansz stworzonych z tych samych, powtarzających się elementów. To samo tyczy się następnych kilku godzin rozgrywki. W grze mamy tylko pięć różnych etapów i choć układy ich pomieszczeń są losowe, to kolejność występowania jest stała. Wolałbym, aby twórcy zastosowali ich zmienny rozkład oraz stopniowanie poziomu przeciwników w nich występujących. W ten sposób gracze nie oglądaliby przez większość czasu tylko dwóch pierwszych, początkowych lokacji.

ScourgeBringer – screen z gry
ScourgeBringer – screen z gry

Wchodząc do każdego nowego pomieszczenia trzeba być gotowym na to, że przeciągu kilku najbliższych sekund nastąpi atak skierowany bezpośrednio w stronę naszej bohaterki. Najważniejsza jest zatem szybkość i zdolność do atakowania przeciwników chwilę po zapoznaniu się z sytuacją na ekranie. Oczyszczenie całego pokoju nie trwa zazwyczaj dłużej niż kilkanaście sekund. Rozgrywka toczy się w zawrotnym tempie i jest to z pewnością najlepszy element tej produkcji. Od gracza wymagana jest niezwykła precyzja oraz szybkość ruchów. Kyhra w walce posługuje się głównie mieczem, co rodzi  potrzebę znalezienia się bezpośrednio przy przeciwniku, a jednocześnie zwiększa ryzyko otrzymania bezpośredniego ataku z jego strony. Podczas potyczek możemy używać również broni palnej. Jest jej w grze kilka rodzajów, jednak nie odgrywa ona w mojej opinii tak dużej roli, jak prawidłowa walka ostrzem miecza. 

Twórcy ScourgeBringer przygotowali kilka interesujących mechanik, mających na celu jeszcze większe urozmaicenie rozgrywki. Zryw umożliwia błyskawiczne przeskoczenie do przeciwnika znajdującego się niedaleko, a Walnięcie pozwala na ogłuszenie rywala, co staje się niezwykle ważne w momencie, w którym chcemy przerwać jego atak. Zdolności te da się rozwijać w Drzewku Umiejętności za surowiec uzyskiwany w momencie zabicia Strażnika lub Sędziego, czyli Krew Sędziów. Takie ulepszenie jest stałe i niezależne od śmierci bohaterki w następnym podejściu. W ten sposób, za pomocą Walnięcia, postać potrafi odbijać pociski z powrotem do wrogów, a Zryw umożliwi wydłużenie czasu ogłuszenia rywala. Co więcej, możemy odblokować kolejne dwie ważne mechaniki, czyli Furię i Combo. Pierwsza z nich jest niezwykle potężnym, niszczycielskim atakiem ładowanym wraz z upływem czasu. Combo zaś odpowiada za mnożnik otrzymywanej ilości kropel krwi, jest on tym wyższy, im dłużej walczymy bez otrzymania obrażeń od przeciwników. Wszystkie te elementy sprawiają, że ScourgeBringer z pozornie prostej platformówki staje się dość mocno rozbudowaną grą pełną akcji i wielu różnych mechanik. 

ScourgeBringer – screen z gry
ScourgeBringer – screen z gry

Podczas przemierzania losowo generowanych labiryntów na swojej drodze napotkamy nie tylko sale wypełnione przeciwnikami. W zależności od naszego szczęścia będziemy mogli natrafić na jeden lub dwa sklepy, w których sprzedawcy oferują nam przedmioty pomocne w dalszej wyprawie. Zazwyczaj jest to proste przywrócenie punktów życia, niszczycielska broń albo premia do ataków mieczem. Kolejnym istotnym elementem są Ołtarze Krwi. Gwarantują one naszej bohaterce zdobycie jednego z kilku Błogosławieństw, może to być np. zmniejszenie punktów życia rywali o 25% lub bonus zapewniający zniżki w sklepie. Elementów losowych można w ScourgeBringer znaleźć jeszcze kilka, powodując, że w rezultacie często odnosiłem wrażenie trafienia niesprawiedliwego poziomu, który uniemożliwiał mi odpowiednie rozwinięcie mojej postaci. Miałem wtedy ochotę zginąć jak najszybciej i zacząć nowe podejście. System ten powinien być bardziej zbalansowany – w taki sposób, by gracz nie miał poczucia bycia pokrzywdzonym przez los.

Na zakończenie muszę wspomnieć trochę o przeciwnikach, z jakimi musimy się mierzyć w tym tytule. Początkowo są to nieskomplikowane nietoperze i robaki nieposiadające żadnych specjalnych umiejętności. Z czasem na drodze bohaterki pojawi się coraz więcej Diablików umiejących strzelać w jej kierunku kulami ognia oraz botów wyposażonych w lasery. W walce z wszystkimi tymi przeciwnikami niezwykle ważna jest odpowiednia koncentracja oraz połączenie szybkości z pewnego rodzaju ostrożnością. Czasami lepiej jest schować się przed atakiem niż w brawurowy sposób stracić punkty życia niezbędne do pojedynków ze Strażnikami lub Sędzią. Szczególnie ci drudzy stanowią duże wyzwanie i pokonanie ich możliwe jest dopiero za którymś podejściem. Najpierw trzeba wyuczyć się kolejności ich ataków, tego jak ich unikać i kiedy samemu najlepiej przystąpić do kontry. Praktyka i doświadczenie dają w ScourgeBringer zauważalny efekt, powodując, że z każdym kolejnym podejściem jesteśmy o krok bliżej do ostatecznego sukcesu.

ScourgeBringer – screen z gry
ScourgeBringer – screen z gry

ScourgeBringer to bardzo udana produkcja, lecz z pewnością daleko jej do ideału. Przebicie się do większej ilości odbiorców może jej również utrudniać fakt istnienia wielu podobnych, lecz w mojej opinii ciekawszych gier. Przykładem niech będzie niedawno recenzowany naszym portalu Hades czy ciesząca się dużą popularnością Noita. Mimo to warto sprawdzić ten tytuł. Zwłaszcza jeśli macie dostęp do abonamentu Game Pass, w którym jest on dostępny za darmo. Przed jednym muszę was jednak ostrzec, bądźcie gotowi na siekanie setek potworów i niezliczone komunikaty mówiące o śmierci waszej bohaterki.

SZCZEGÓŁY:
TytułScourgeBringer
Producent: Flying Oak Games
Wydawca: Dear Village, Plug In Digital
Daty premier: 21.10.2020
Dostępne na platformach: PC, Switch, XONE
Recenzowany egzemplarz: XONE

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Sebastian Gonera
Sebastian Gonera
Na co dzień zajmuję się branżą lotniczą. Prywatnie wielki fan pięściarstwa i dobrej kuchni. Uwielbiam science-fiction oraz marzę o tym, by Elon Musk zabrał mnie kiedyś na Marsa. Kocham światowe kino, polskie fantasy i granie na konsolach. Od głośnych imprez zdecydowanie bardziej wolę spokojny wieczór z książką lub padem.
<p><strong>Plusy:</strong><br /> + szybka i wymagająca rozgrywka<br /> + wiele mechanik urozmaicających potyczki<br /> + niebanalna muzyka i historia<br /></p> <p><strong>Minusy:</strong><br /> – zbyt daleko idąca losowość<br /> – mała różnorodność etapów<br /></p> Roguelike wymagający setek powtórzeń i hektolitrów krwi. Recenzja gry ScourgeBringer
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki