SIEĆ NERDHEIM:

Tylko raz na sto lat? Recenzja gry planszowej Wiedźmia Skała

Jeśli nadal czekacie na list z Hogwartu, to… hej, witajcie w klubie! Wciąż uważam, że moja sowa po prostu list pożarła i uznała, że za marne knuty pracować nie będzie i woli polecieć w Bieszczady. Tak w zasadzie to wcale jej się nie dziwię. Nie znaczy to jednak, że porzuciłam marzenia o tym, by zostać najlepszą czarownicą wszech czasów. Z odsieczą przyszła mi Wiedźmia Skała – gra planszowa, która pozwala wypuścić na światło dzienne – drzemiącą w każdym z nas – magię.

Tym razem wydawnictwo Rebel zaprasza nas do świata, który aż pęka w szwach od wypełniającej go magii, czarów i echa zaklęć rzucanych przez najpotężniejszych magów ostatniego wieku. Tak się bowiem składa, że tytułowa Wiedźmia Skała jest miejscem owianym tajemnicą, w którym – raz na sto lat – spotykają się najwybitniejsi z władających mocą, by odnowić sieć energetyczną wytwarzaną przez tę lokację. Na podstawie tego opisu można wysnuć wniosek, że omawiany tytuł będzie grą kooperacyjną, prawda? Nic bardziej mylnego – czeka nas zażarta walka o Punkty Zwycięstwa, które pozwolą wskazać najpotężniejszego z magów. Ten, który zwycięży, okryje chwałą nie tylko siebie, ale także swoją gildię… przynajmniej do czasu, gdy trzeba będzie powtórzyć rytuały.

To co widać na pierwszy rzut oka

Wszyscy wiemy, że nie należy oceniać książki po okładce, pozostaje mi więc cieszyć się, że tym razem nie recenzuję żadnej powieści i z czystym sumieniem mogę skupić się na wyglądzie i jakości wykonania Wiedźmiej Skały. Grafika, która zdobi średniej wielkości karton, na pierwszy rzut oka podsuwa skojarzenie, że będziemy mieć do czynienia z grą familijną – barwy są żywe i intensywne, odrobinę kontrastujące (co nie każdemu przypadnie do gustu, jednak mnie osobiście się podoba). Wrażenie, że jest to pozycja dla całej rodziny okazuje się jednak mylne, bo omawiany tytuł przeznaczony jest dla graczy od dwunastego roku życia, a jego zasady wcale nie są takie proste.

W środku znajdziemy wypraskę oraz wszystkie potrzebne nam do gry elementy – w tym: żetony, znaczniki, figurki, płytki, zasłonki, kryształy – wykonane z porządnych i trwałych materiałów. Jedynie plansza do gry napawa mnie pewną obawą, że miejsca, w których się składa, w przyszłości mogą okazać się problematyczne. Jest to zapewne zmartwienie, jakim przyjdzie mi się zająć po znacznie większej liczbie rozgrywek, na tym etapie bowiem spełnia swoje zadanie w stu procentach i nie mam większych zastrzeżeń do jakości jej wykonania. Tym bardziej, że całość jest – mimo zatrzęsienia kolorów – całkowicie czytelna, co też zaliczam w poczet niemałych plusów.

Wszystkie elementy gry zostały wykonane ze starannością | źródło: rebel.pl

W skład zestawu wchodzą:

  • plansza do gry,
  • 40 kart zwojów,
  • 4 duże figurki wiedźm (po 1 w każdym kolorze gracza),
  • 4 znaczniki zwierząt (po 1 na gracza),
  • 44 małe figurki wiedźm (po 11 w każdym kolorze gracza),
  • 4 zasłonki (po 1 w każdym kolorze gracza),
  • 60 płytek akcji (po 15 w każdym kolorze gracza),
  • 4 kociołki (po 1 w każdym kolorze gracza),
  • 4 arkusze pomocy z licznikiem akcji (po 1 na gracza),
  • 80 ładunków energii (po 20 w każdym kolorze gracza),
  • 28 kryształów (po 6 w kolorze gracza i 4 czarne),
  • 4 znaczniki pozycji (po 1 w każdym kolorze gracza),
  • 12 pionków (po 3 w każdym kolorze gracza),
  • 15 specjalnych płytek akcji,
  • 10 żetonów sów,
  • instrukcja gry.

Już po tej liście elementów widać, że Wiedźmia Skała nie jest tytułem, który spełniałby wszystkie z przesłanek, by zasłużyć na określenie „prosty, łatwy i przyjemny”, o ile jest bowiem bardzo ciekawą i dającą dużo frajdy pozycją, o tyle przyswojenie zasad to już odrobinę większe wyzwanie.

Słów kilka o zasadach

Instrukcja gry nie jest co prawda tomiszczem tak grubym, że gdyby spadła komuś na głowę, to mogłoby to grozić śmiercią, kalectwem lub uszczerbkiem na zdrowiu powyżej siedmiu dni, ale nie mieści się też na jednej czy dwóch kartkach. Na szczęście wszystkie zasady opisane są w sposób całkiem przystępny, dodatkowo są też ilustrowane przykładami, które pozwalają łatwiej zrozumieć to, co autor miał na myśli i o co dokładnie w danej rozgrywce chodzi. A – jakżeby inaczej – idzie o to, aby pokonać rywali i zdobyć jak najwięcej Punktów Zwycięstwa, trzeba więc trochę pogłówkować, by osiągnąć ten cel. Zwłaszcza, że czas jest ograniczony do jedenastu tur i ani ruchu więcej.

Pierwsza zasada grania w planszówki mówi, że każdą grę należy rozpocząć od rozłożenia wszystkich jej elementów na swoim miejscu. Nie inaczej jest również w przypadku Wiedźmiej Skały – to, co ma przypaść graczom, należy im rozdać, a to, co po wymieszaniu lub przetasowaniu ma być w zasięgu ręki, musi znaleźć się na stole. Cały proces nie jest zbyt skomplikowany, może jednak zająć nieco czasu (zwłaszcza na początku, gdy jeszcze nie pamiętamy co, komu i dlaczego). Wymaga też miejsca, bo plansza do gry zajmuje spory kawałek stołu.

A jak się gra? W telegraficznym skrócie wygląda to tak, że każdy z graczy wykorzystuje własny zestaw płytek akcji, które umieszcza w swoim kociołku (uważając na wszystko, co już pływa w jego wywarze z oczu traszek i ogonów nietoperzy), a później wykonuje czynności związane z zagranymi symbolami (im więcej takich samych znaków znajdzie się koło siebie, tym lepiej dla naszego potężnego maga).

Wciel się w jednego z najpotężniejszych czarodziejów. | źródło: rebel.pl

W Wiedźmiej Skale mamy do dyspozycji następujące akcje:

  • Akcja energii – daje natychmiastowe Punkty Zwycięstwa poprzez łączenie obszarów na kryształowej kuli za pomocą ładunków energii;
  • Akcja kryształu – służy do przesuwania kryształów znajdujących się w naszych kociołkach, co pozwala odblokować dodatkowe pola i wykonywać dodatkowe akcje;
  • Akcja wiedźmy – pozwala na wystawianie i wysyłanie naszych wiedźm na obszary kryształowej kuli, dzięki czemu otrzymujemy punkty i spełniamy przepowiednie;
  • Akcja pentagramu – umożliwia poruszanie się pionkami po pentagramie, który pozwala uzyskać wartościowe żetony i dodatkowe płytki, które mogą pomóc w realizowaniu przyjętej strategii;
  • Akcja zwoju – umożliwia zdobywanie cennych kart: zaklęć, które wzmacniają efekty naszych akcji, oraz przepowiedni, czyli wysoko punktowanych celów sprawdzanych pod koniec gry.

Zdobyte Punkty Zwycięstwa podliczamy zarówno w trakcie rozgrywki, przesuwając znacznik po przygotowanym do tego liczniku, ale także na koniec zabawy – gdy jedenasta tura dobiegnie końca. Może się zatem okazać, że losy rozgrywki w ostatniej chwili diametralnie się zmienią, a chwała i zaszczyty przypadną komuś innemu niż dotychczasowemu liderowi.

A jak się grało?

Przyznaję, że pierwsze partie były raczej zapoznawcze – służyły do tego, aby połapać się w zasadach, przyswoić je sobie porządnie i ostatecznie pamiętać o wszystkich niuansach, które mogą się w trakcie gry pojawić. Nie było to szczególnie trudne, bo rozgrywka w Wiedźmią Skałę nie wymaga od uczestników doktoratu z fizyki kwantowej lub astronomii, plasując się raczej na średnim poziomie skomplikowania. W efekcie już trzecia partia szła w miarę płynnie i przyjemnie, a zerkanie do instrukcji zostało ograniczone do absolutnego minimum, raczej dla upewnienia się niż z faktycznej konieczności. Wszystko za sprawą tego, że twórcy gry nie bawili się w wymyślania koła na nowo i proponowane przez nich rozwiązania można kojarzyć z innych planszówek, co zdecydowanie ułatwia zabawę.

Wiedźmia Skała jest tytułem dającym całkiem sporo możliwości i pozwalającym nam na kombinowanie. Z jednej strony daje możliwość obmyślenia sobie taktyki, z drugiej jednak często weryfikuje nasze plany, wymagając od nas elastyczności i dostosowania się do tego, co dzieje się na planszy. Tak, jak wspomniałam już wcześniej – Punkty Zwycięstwa dostajemy zarówno w trakcie rozgrywki, jak i na sam jej koniec, co wymusza na nas strategiczne myślenie i sprawia, że po jedenastej turze może okazać się, że losy gry wywróciły się do góry nogami, po drodze wywijając salto i dwa piruety. Tylko od nas zależy, jaką akcję wykonamy najpierw, jaki symbol będziemy zbierać oraz jak rozłożymy nasze kafle akcji i czy przyblokujemy się, sami sobie rzucając kłody pod nogi. Możliwości jest dużo, co pozytywnie wpływa na regrywalność tytułu, choć niewykluczone, że w pewnym momencie może wkraść się monotonia.

Tym, czego brakowało mi w Wiedźmiej Skale, była bezpośrednia interakcja z innymi graczami i możliwość utrudniania im życia w sposób bardzo… dosadny. Na szczęście rekompensowała to interakcja pośrednia i wpływanie własnymi działaniami na możliwości, jakie miał drugi gracz. W końcu niewiele jest bardziej satysfakcjonujących rzeczy niż sposobność wejścia komuś w paradę i zepsucia planów. Wielkim plusem jest to, że gra jest równie interesująca zarówno w przypadku grania w minimalnym, dwuosobowym składzie, jak i w większą liczbę osób. W pierwszym przypadku jest po prostu odrobinę więcej miejsca na planszy, co pozwala nam rozwinąć skrzydła… tak długo, aż ktoś nie pokrzyżuje nam planów.

Summa summarum

Czy polecam Wiedźmią Skałę? Zdecydowanie tak. To naprawdę przyjemny tytuł, który – po zapoznaniu się z instrukcją i dwóch (góra trzech) partiach zapoznawczych – pozwala na całkiem przyjemne spędzenie czasu. Dodatkowo dużym plusem tytułu jest jego klimat. Mepelki w kształcie wiedźm i sów, plansze w kształcie kociołków i cała symbolika sprawiają, że czuć w powietrzu magię. Nawet początkujący gracze odnajdą się w zasadach, a choć może zająć im to ciut więcej czasu, to zdecydowanie warto.

SZCZEGÓŁY
Tytuł polski: Wiedźmia Skała
Wydawca: Rebel
Autor: Martino Chiacchiera, Reiner Knizia
Ilustracje: Klemens Franz
Typ: ekonomiczna gra planszowa
Data premiery: 15.02.2022

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Martyna „Idris” Halbiniak
Martyna „Idris” Halbiniak
Geek trzydziestego poziomu. Wyznawca Cthulhu i zasady, że sen jest świetnym substytutem kawy dla ludzi, którzy mają nadmiar wolnego czasu. Kiedyś zginie przywalona książkami, z których zbudowała swój Stos Wstydu™. W czasie wolnym od pochłaniania dzieł popkultury, pracuje i studiuje, dorabiając się już odznaki Wiecznego Studenta™. Znajduje się również w zacnym gronie organizatorów Festiwalu Fantastyki Pyrkon. Absolwentka psychokryminalistyki i studentka psychologii, nałogowo przetwarzająca kawę na literki.
Jeśli nadal czekacie na list z Hogwartu, to… hej, witajcie w klubie! Wciąż uważam, że moja sowa po prostu list pożarła i uznała, że za marne knuty pracować nie będzie i woli polecieć w Bieszczady. Tak w zasadzie to wcale jej się nie dziwię....Tylko raz na sto lat? Recenzja gry planszowej Wiedźmia Skała
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki