Spotykając się na wieczór gier często rozpoczynamy zabawę od tzw. fillerka, czyli szybkiego i prostego tytułu, który ma na celu rozruszanie naszych komórek mózgowych i przygotowanie uczestników na wojnę umysłów przy cięższej grze. Jest to bardzo specyficzny segment rynku, w którym nowy tytuł musi nas zaskoczyć innowacyjnością i sporą miodnością, w innym przypadku przepadnie on w natłoku innych gier tego typu. Jak na tym polu minowym radzi sobie Sherlook, który niedawno pojawił się w naszym kraju dzięki wydawnictwu Trefl?
Rzut okiem na zasady
W grze Sherlook wcielamy się w detektywów, którzy muszą dostrzec różnice pomiędzy dwoma zdjęciami miejsca zbrodni. Każda para fotografii jest prawie identyczna, więc musimy się postarać, aby zliczyć drobne rozbieżności.
Na początku każdej rundy losujemy zielony żeton ze stosu i układamy dwie karty w sposób wskazany na żetonie. Wszyscy uczestnicy jednocześnie zaczynają obserwować zdjęcia w celu znalezienia pewnej liczby różnic pomiędzy obrazami. W każdej chwili gracz może złapać tabliczkę z numerem odpowiadającym liczbie rozbieżności, którą odszukał. Runda toczy się do momentu, gdy pozostał ostatni gracz, który nie chwycił tabliczki. Ma on trzy sekundy na decyzję. Następnie można przystąpić do przydzielania żetonów punktów. Odwracamy obie karty na czarno-białą stronę i zliczamy sumę różnic w następujący sposób:
- Zielony żeton otrzymuje gracz, który ma tabliczkę z numerem równym liczbie rozbieżności.
- Czerwony żeton otrzymuje gracz, który ma tabliczkę z numerem wyższym niż liczba różnic i najbardziej do niego zbliżonym.
- Żółty żeton otrzymuje gracz, który ma tabliczkę z numerem niższym niż liczba różnic i najbardziej do niego zbliżonym.
Gra kończy się po 10 rundach i należy podliczyć punkty za zdobyte żetony:
- trzy punkty za każdy zielony żeton,
- dwa punkty za każdy pomarańczowy żeton,
- jeden punkt za każdy czerwony żeton.
Zwycięzcą zostaje gracz z największą ilością punktów.
Wrażenia z rozgrywki
Po otwarciu pudełka witają nas klimatyczne tabliczki i ładne, duże karty, na których znajdziemy sporą liczbę szczegółów. Naprawdę ładnie to wygląda. Co prawda pudełko mogłoby być mniejsze, bo większość miejsca wypełnia wyłącznie powietrze, ale jeśli spojrzymy na cenę, która waha się w okolicach 40-60 zł, to nie mamy prawa do narzekania.
Jak prezentuje się sama rozgrywka? Po pierwszej partii gra nie wzbudziła entuzjazmu. Teoretycznie powinniśmy odczuwać napięcie związane z upływającym czasem i możliwością podebrania interesującej nas tabliczki przez przeciwnika. I rzeczywiście, przez pierwsze 2-3 rundy to uczucie nam towarzyszyło, ale po chwili zabawa zamieniła się w mechaniczne dobieranie tabliczek, a na minach uczestników pojawiło się znużenie. Znużenie! W grze, która potrafi trwać krócej niż 10 minut! Pomyślałem, że to może nie wina gry, może po prostu nie podeszła towarzystwu. Postanowiłem zrobić drugie podejście w innej grupie. Niestety, reakcja była podobna. Gra nie potrafiła wzbudzić w nas żadnych emocji, nie wspominając już o funie, który przy ogrywaniu tak lekkiej gry powinien nam towarzyszyć. Muszę jednak oddać Sherlookowi fakt, że skaluje się on całkiem nieźle, a mechanicznie gra działa bez zarzutów. Po prostu graczom, którzy ograli już kilka tytułów, Sherlook nie ma nic do zaoferowania.
Podsumowanie
Okazało się, że nie jestem targetem Sherlooka. Gra nie przyjęła się w towarzystwie i raczej nie będziemy do niej wracać. Na rozgrzewkę szybciej sięgniemy po Azula, natomiast podczas imprezy dużo lepiej sprawdzą się Tajniacy. Muszę jednak zaznaczyć, że jeśli lubicie gry pamięciowe i nie mieliście wcześniej do czynienia ze współczesnymi grami planszowymi, Sherlook może być niezłym wyborem na start.
Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Trefl za podesłanie egzemplarza gry do recenzji.
SZCZEGÓŁY:
Zawartość pudełka:
40 dwustronnych kart
10 tabliczek z numerami
30 żetonów punktów
instrukcjaInformacje pudełkowe:
Wiek: 8+
Ilość graczy: 2-6
Przewidywany czas gry: 15-30 minut
Wydawca: Trefl
Autorzy: Silvano Sorrentino