SIEĆ NERDHEIM:

Watching (over) you – recenzja gry Orwell

Orwell

Zapewne niemal każdy z was posiada konto na jakimś popularnym serwisie społecznościowym, jak Facebook, Instagram czy Twitter. Ale czy zastanawialiście się kiedyś, jak wiele mówią o was zamieszczone tam dane? Ile informacji można wyciągnąć z waszego profilu i jak mogą zostać one później wykorzystane? Na te i podobne pytania może odpowiedzieć wam Orwell – gra, która z grzebania po sieci uczyniła swoją mechanikę, pokazując jak wiele może dla kogoś znaczyć kilka niepozornych słów, które nieopatrznie rzuciliśmy w komentarzu pod zdjęciem znajomego.

Dobrze prosperujące, demokratyczne państwo zwane Nacją, wprowadza nową ustawę o bezpieczeństwie. Na jej mocy w kraju zaczyna funkcjonować Orwell – system pozwalający na zbieranie informacji o jednostkach, które potencjalnie mogą okazać się groźne. Wszystko może okazać się ważne: od daty urodzenia, przez stan zdrowia, po poglądy na temat rządu. Z początku jednak często znamy tylko nazwisko podejrzanego i dopiero idąc po nitce do kłębka, możemy natrafić na ciekawsze informacje – przeszukując serwisy społecznościowe możemy w prosty sposób wejść w posiadanie zdjęcia danej osoby, a przejrzenie jej profilu na stronie firmy, w której pracuje, pozwoli nam na zdobycie numeru telefonu. Na tym jednak nie kończy się nasze śledztwo – od tej chwili bowiem Orwell zapewni nam wgląd w każdą rozmowę, jaka zostanie przeprowadzona za pośrednictwem tego urządzenia. Trafiliśmy na adres e-mail? Zaraz będziemy mogli swobodnie przeglądać maile. Żadna informacja się nie ukryje – taka władza to jednak wielka odpowiedzialność, i w celu zagwarantowania bezstronności przy doborze danych, selekcją informacji zajmują się ludzie spoza Nacji, których nic nie łączy z podejrzanymi. Jednym z nich jesteś właśnie ty.

Zawiła fabuła Orwella jest zdecydowanie jego mocnym punktem. Pomimo, iż sam sposób jej przedstawienia nie jest szczególnie dynamiczny, wciągająca historia potrafi doskonale nadrobić te braki. Uczucie to dodatkowo wzmacnia niewielki dystans między graczem a jego awatarem; Orwell został zaprojektowany w ten sposób, by grający nie miał poczucia, że wciela się w jakąś rolę – zamiast tego wzmacniane jest u nas wrażenie, że to my sami, a nie wykreowana przez nas postać, pracujemy na zlecenie Nacji. Bardzo pozytywnie wpływa to na odbiór historii i sprawia, że mocniej angażujemy się w próbę rozwiązania konfliktów.

W grze bardzo spodobało mi się również to, że wszystko tam pozostaje moralnie nieoczywiste. W historii o Wielkim Bracie łatwo przechylić szalę i uczynić jedną lub drugą stronę jednoznacznie złą, co tu jednak nie następuje. Zaczynając, oczywiście wiemy, że my sami jesteśmy tymi dobrymi – stoimy po stronie prawa i wykorzystujemy daną nam władzę, by ścigać tych, którzy zagrażają społeczeństwu. Jednak im dalej się posuwamy, tym więcej nieoczekiwanych konsekwencji potrafią mieć nasze działania. Popełnianie błędów słono kosztuje, ale i prawidłowe wypełnianie obowiązków może kończyć się nieprzyjemnie. Fabuła nie podaje nam na tacy jednoznacznej oceny, ale zmusza nas do wyciągnięcia własnych wniosków po ukazaniu nam wszystkich „za” i „przeciw”.

Fanów George’a Orwella z pewnością zadowolą liczne nawiązania do twórczości pisarza, a wielu z pewnością dostrzeże też odniesienia do świata polityki. Na szczęście prawie nie zdarza się, by jakiekolwiek sytuacje były odwzorowane tam w stu procentach, dlatego znajomość Roku 1984 lub obecnej sytuacji na arenie międzynarodowej nie jest wystarczająca, by gracz mógł zacząć podejrzewać, co wydarzy się za chwilę. Podobnie brak znajomości tych dwóch elementów nie powinien w żaden sposób negatywnie wpłynąć na nasz odbiór całości.

Główną zabawą w Orwellu jest zdobywanie i selekcjonowanie informacji. Gdy wchodzimy na poszczególne strony, system zaznacza nam fragmenty tekstu, które jego zdaniem wydają się podejrzane, ale to do nas – do człowieka – należy ostateczne zdecydowanie o tym, co ma trafić do bazy danych, a co nie. I tu pojawiają nam się dwa różne rodzaje zaznaczeń – pierwsze to podświetlenie na niebiesko, które oznacza, że informacja może potencjalnie być istotna, ale nie musi. Musimy więc wybrać, czy chcemy ładować do bazy danych takie dane jak ulubiony kolor oraz inne – pozornie – nieistotne szczegóły. Drugi rodzaj oznaczenia to podświetlenie na żółto, oznaczające, że ta konkretna informacja stoi w sprzeczności z jakąś inną. Zmusza nas to do zadecydowania, któremu źródłu wolimy zaufać, często zdając się na to, czego systemowi tak bardzo brakuje – na intuicję. Po najechaniu kursorem na podkreślony kawałek tekstu, wyświetla nam się wynikający z niego wniosek, który możemy dodać do bazy danych.

System ten jest prosty, ale bardzo dobrze się spisuje i sporo ułatwia, zwłaszcza tym, którzy mimo tego, że Orwell jest w całości oparty na tekście, nie chcą zbyt wiele czytać. Gra oferuje bowiem bardzo wiele tekstów, które jednak nie zawsze bezpośrednio wnoszą coś do fabuły. Czasem rozwijają one świat przedstawiony, a czasem służą wyłącznie ozdobie. Dzięki podświetleniom możemy bardzo szybko przeskanować tekst w poszukiwaniu potencjalnie użytecznych informacji, bez czytania wszystkiego po kolei. Oczywiście większość tekstów w grze przeczytać warto, by lepiej zrozumieć w jakim środowisku działamy, ale przydaje się to na przykład w sytuacjach, gdy z bardzo długiej listy niemal identycznych elementów musimy wybrać tylko jeden. Wtedy, dzięki podświetlaniu, zaledwie kilka sekund wystarczy, by dotrzeć do poszukiwanej informacji.

Orwell nie ustrzegł się jednak przed kilkoma niewielkimi problemami z interfejsem. Najbardziej denerwujące jest śledzenie rozmów (zwłaszcza telefonicznych) – jeśli w ich trakcie pojawi się jakieś podejrzane zdanie, to tak naprawdę często ciężko jest się nawet zastanowić, czy powinniśmy ładować je do bazy danych, ponieważ rozmowa toczy się dalej i informacja szybko znika z pola widzenia. Oczywiście nie oczekuję, żeby zatrzymywała się ona przy każdym słowie, ale byłoby wygodniej, gdyby przewinięta w dół konwersacja nie wracała automatycznie na samą górę, gdy tylko pojawi się nowa wiadomość. W obecnym systemie często łatwiej jest odpuścić jakiekolwiek próby selekcji, aż dana rozmowa nie dobiegnie końca. Inne drobne kłopoty to np. powrót do pulpitu zamiast do folderu przy przeglądaniu plików i tym podobne małe potknięcia. Raz zdarzyło mi się także, że pewną informację musiałam dodać do bazy danych wyłącznie dlatego, że przycisk, pozwalający mi ją zignorować, pokazywał się poza ekranem, przez co nie dało się w niego kliknąć. Niby nic wielkiego i żaden z tych błędów nie wpływa znacząco na jakość gry, ale wszystkie razem czynią ją odrobinę mniej przyjemną.

Orwell to interesujące spojrzenie na niezwykle popularny ostatnimi czasy temat. Zamiast jednak skupiać się na negatywnych aspektach ciągłej inwigilacji, sadza nas na miejscu Wielkiego Brata i każe samemu zdecydować, co będzie najlepsze dla nas i dla ludzi, którym w teorii mamy służyć. Jeśli nie odstraszają was wielkie ilości tekstu, zdecydowanie jest to gra godna polecenia.  Nie musicie jednak wierzyć mi na słowo – dzięki uprzejmości twórców, pierwszy odcinek jest dostępny zupełnie za darmo. Warto go wypróbować przed zakupieniem pełnej wersji – jeśli wam się spodoba, to możecie być niemal pewni, że cała reszta również przypadnie wam do gustu.

[POBIERZ ZA DARMO – STEAM]

Tytuł oryginalny: Orwell
Platformy: PC
Gatunek: przygodówka, symulacja
Producent: Osmotic Studios
Data premiery: 20 października 2016

Za egzemplarz do recenzji dziękujemy Osmotic Studios
 

NASZA OCENA
8.5/10

Podsumowanie

Plusy:
+ ciekawy pomysł
+ interesująca fabuła
+ nieliniowość
+ minimalistyczny, dobrze zaprojektowany gameplay
+ pierwszy odcinek dostępny za darmo

Minusy:
– interfejs bywa niewygodny
– drobne błędy

Sending
User Review
0 (0 votes)

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
2 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Micronus
7 lat temu

Grałem w ten darmowy epizod. Przyjemna gierka, kupię na jakiejś wyprzedaży;)

Libelo
Libelo
Reply to  Micronus
7 lat temu

Polecam 🙂 Sama mechanika w kolejnych epizodach już się drastycznie nie zmienia, ale za to fabuła oferuje kilka nagłych zwrotów akcji.

Barbara „Libelo”
Barbara „Libelo”
Z wykształcenia programista, w praktyce człowiek-orkiestra. W sztuce ponad wszystko cenię sobie oryginalność oraz nowatorskie rozwiązania. Interesuje się grami, zwłaszcza tymi kładącymi nacisk na fabułę i ciekawe wykorzystanie możliwości, jakie daje interaktywność. Chętnie sięgam też po produkcje w jakiś sposób nietypowe – im dziwniejsze, tym lepsze. W wolnych chwilach lubię roleplayować, poznawać nowe rzeczy i przeczesywać Internet w poszukiwaniu ofert sprzedaży starych konsol.
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki