Polacy udowodnili, że potrafią tworzyć cyberpunki. Na tle trójki kuzynów (Cyberpunk 2077, Ghostrunner i nadchodzący Gamedec) dzieło Bloober Team wyróżnia się bez wysiłku, zarówno oryginalną estetyką, jak i wyborem gatunkowym – Observer: System Redux to kameralny, detektywistyczny horror psychologiczny. Gra pierwotnie ukazała się w roku 2017, a wydana teraz wersja jest remasterem stworzonym z myślą o najnowszej generacji sprzętu do grania. Oprócz rewolucji graficznej dodano trzy nowe zadania poboczne i kilka smaczków takich jak nowy model postaci dozorcy czy scena honorująca głównego aktora, który niestety nie doczekał się ponownej premiery.
Mamy rok 2084, miejsce akcji: Kraków. Daniel Lazarski, w tej roli kultowy Rutger Hauer, jest tytułowym Obserwatorem, detektywem na usługach korporacji Chiron, wyposażonym w umiejętność zaglądania we wspomnienia ludzi poprzez ustrojstwo w głowie zwane Pożeraczem Snów. Do kamienicy w najbiedniejszej części miasta przyciągnie go wiadomość od dawno niewidzianego syna, a nagły lockdown zmusi do pozostania na miejscu i rozwikłania jego tajemnicy. Gameplay jest banalnie prosty – grę można określić jako „symulator chodzenia”, którego reprezentantem są m.in. horrory z serii Amnezja. To interaktywna historia opowiedziana z perspektywy pierwszej osoby, urozmaicana łamigłówkami, rozmowami z lokatorami oraz badaniem poszlak. Sprawdzamy je przy użyciu wszczepów bohatera, umożliwiających elektroniczny i biologiczny skan śladów. Jest jeszcze opcja uruchomienia noktowizji, ale ta, jak to w horrorach, służy bardziej do straszenia gracza niż do pomocy w mroku (co używane jest należycie). Mamy też możliwość zabawy w hakowanie, nowość w remasterze. Zbędna, ponieważ nie wpływa na zbyt wiele, a nawet drażni – zdecydowanie za często wyskakuje komunikat mówiący, że coś zakłóca nam połączenie, co zmusza nas do normalnego szukania kodów (których zdobycie momentami nie jest trudne). Tę mechanikę możemy wyłączyć w opcjach gry i pozostaje pytanie, po co w ogóle ją dodano?
Fabuła jest liniowa, nie znajdziemy tutaj rozgałęzień śledztwa na alternatywne tory jak w Detroit: Become Human bądź w Gamedec, ale możemy w dowolnej kolejności podejmować się wątków pobocznych i odkrywać kamienicę we własnym tempie. Dodatkowe sprawy są zaprezentowane wciągająco, tylko czasem pozostawiają niedosyt lakonicznym zakończeniem, zwykle w postaci krótkiego komentarza od głównego bohatera. Szczęśliwie, nowe zadania są wolne od tego mankamentu. Na komputerach Dan może pograć w minigrę With Fire and Sword. Wesolutki czasoumilacz, ale przy pierwszym podejściu nie polecam spędzać przy nim za dużo czasu, aby nie wypaść z klimatu. Chyba że potrzebujecie odpocząć od gęstej atmosfery.
Osobiście zwykle jestem odporny na typowe sztuczki horrorów. Odliczam sekundy do momentów jump scare’ów (szczęśliwie, ich poziom w Observerze jest znośny), potworki oglądam z chorobliwą fascynacją, ziewam z nudów na duchy i opętańcze bełkotanie. To, czego potrzebuję, to solidny klimat, oddziałowująca na wyobraźnię atmosfera i kilka niuansów, które pobudzają czujność – Observer: System Redux dostarcza tego wszystkiego i więcej. Technologia z 2084 roku jest brudna i zawodna, estetyką przywodzi na myśl brutalizm (od francuskiego „brut”, czyli surowy) PRL-u. Mieszkania i korytarze wyglądają jak wyjęte z polskiej rzeczywistości, ale jednocześnie są pozbawione komfortu współczesnych rozwiązań. Jest swojsko, ale i obco, nie brak też kreatywnego wykorzystania cyberpunkowych tropek nakazujących kwestionować mi to, co przeżywa bohater (sprawdzajcie okładki znajdywanych książek, warto). Twórcom udało się przywrócić mi wrażenia z wczesnego dzieciństwa, gdy mieszkając w PRL-owskim blokowisku bałem się starej windy oraz piwnicy z kiepskim oświetleniem i tajemniczymi, drewnianymi drzwiami zabitymi na krzyż.
Gra celnie wpasowuje się w obecną narrację pandemiczną, która w wielu z nas budzi uzasadnione lęki i troski, po czym podnosi to do potęgi n-tej i podlewa koszmarami z sci-fi.. W świecie Observera szaleje nanofagium, choróbsko sprawiające, że nanity podtrzymujące wszczepy buntują się przeciw użytkownikowi. NPC, z którymi Dan rozmawia głównie przez domofony, łączą w swoich historiach motywy technologicznej grozy z bardzo ludzkimi problemami w czasie lockdown’u, jak szaleństwo wynikające z izolacji czy przemoc domowa. W tych dialogach są podobieństwa do COVID-owej rzeczywistości i w pewnych chwilach byłem wdzięczny za dodatkową groteskę cyberpunka – inaczej byłoby zbyt blisko codzienności.
Lwią część atmosfery dreszczowca dźwiga niesamowite udźwiękowienie. Korytarze budynku nawiedzają odgłosy starej maszynerii, huk deszczu i burzy, echo krzyków sąsiadów czy tajemniczych zwierząt. Audio trzyma gracza w napięciu na każdym kroku, ożywiając obraz wypaczonego Krakowa. Dopełnieniem wrażeń słuchowych jest muzyka. Kompozycje pasują do nastroju gry i choć może nie zachęciły do ponownego odsłuchania po zakończeniu zabawy, jedna z nich jest naprawdę wyjątkowa. W kilku scenach pojawia się utwór wykorzystujący coś w stylu kościelnych chórów skrzyżowanych z ludowym zaśpiewem – motyw znany z min. Ghost in the Shell, ale wykorzystany na tyle dobrze, że wywołał we mnie wstrząsający efekt obcowania z czymś niezwykłym, taki sam jak w przywołanym przed chwilą klasyku.
Aktorom głosowym nie mam nic do zarzucenia, a gwiazda produkcji, Rutger Hauer, lśni – cyberpunkowa ikona znana z Blade Runnera wykreowała pełną głębi postać. Lazarski nie jest ani noirowym spryciarzem, ani twardzielem rzucającym wyzwanie korpo, wręcz przeciwnie – to styrany życiem człowiek przed emeryturą, wykonujący rzetelnie swoją pracę. Chociaż Dan nie mówi wprost o swojej przeszłości, po samym tonie głosu poznajemy, jakim jest człowiekiem, co go drażni, czego nie toleruje, a kiedy potrafi być zaskakująco opiekuńczy. Na sam koniec wszystko pięknie klika w spójną całość i łączy się niebanalnie z główną fabułą. Jeśli inne elementy do was nie przemawiają, dla tego występu aktora (niestety, jednego z jego ostatnich) warto zapoznać się z Observerem.
Kluczowym atutem w tym pokazie grozy i emocji są sekwencje przy użyciu Pożeracza Snów. Podłączanie się do umysłów ofiar przestępstw tworzy surrealistyczne, oniryczne doświadczenia, gdzie nie obowiązują żadne znane prawa. Bloober Team oferują nam niebagatelne, kreatywne i niepokojące podróże przez wizje. Każda sesja straszy na inny sposób, budząc adrenalinę i chorą fascynację. Mi było się trudno oderwać. Emocje udzielają się też samemu Lazarskiemu i nie tylko one, po kilku podłączeniach zauważymy już, jak umysł bohatera odczuwa obciążenie urządzeniem, wstrząśnięty równie mocno, co my – widzowie. A wtedy robi się jeszcze ciekawiej. Potencjał zawarty w postaci Obserwatora oraz w możliwościach graficznych nowej generacji konsol nie został zmarnowany.
Nie mogę powiedzieć tego samego o spotykanym od święta potworze. Przy grze opartej o atmosferę i pobudzanie wyobraźni, nagły wyskok monstrum nie służy niczemu – tym bardziej że brak tutaj mechanik powiązanych ze skradaniem, jak chociażby chowanie się w szafach znane ze wspominanej już Amnezji. Za pierwszym razem po prostu w bydle wbiegłem, bo sądziłem, że jest częścią onirycznej psychodeli seansu Pożeracza. Kiedy potem zobaczyłem smutny napis i propozycje wczytania gry, urok na moment pękł i został zastąpiony nużącą sekwencją przekradania się w kuckach. Wygląd bestii, dźwięki i doskok do ofiary mogą spłoszyć, ale nawet to siadło, gdy pojawiły się błędy (raz maszkara komicznie zatrzymała się przed ścianą i tkwiła tam bez celu) i dostrzegłem sznurki skryptów. Finał fabuły, szczęśliwie, rehabilituje potwora i w satysfakcjonujący sposób uzasadnia jego obecność, ale do tej chwili wszystkie etapy z nim witałem jękiem „o nie” i bynajmniej nie z powodu lęku.
Na dodatek samo kucanie jest niewygodne w sterowaniu. Przycupnięty detektyw zaczyna się dziwnie bujać i pojawiają się problemy z kolizją obiektów. Czuję się też w obowiązku wspomnieć o momentach, kiedy gra uznaje, że pewne przedmioty możemy zeskanować albo podnieść tylko pod określonym kątem. Miałem również problem z ręcznym przesuwaniem drzwi i szuflad, przez co przełączyłem tę opcję na rzecz banalnego klikania – a i tak potrafiły one się dla mnie zaciąć i wymagały przeklikania aż do skutku.
Nawet jeśli coś powodowało, że wywracałem oczami, dawno nie spotkałem tak wciągającego horroru, jak Observer: System Redux. Niepokojący nastrój, fascynujące historie i występ Hauera trzymały mnie twardo w objęciach tajemniczej kamienicy, przenicowanej bezlitośnie jedną z najbrudniejszych i najbardziej świeżych wizji cyberpunku na rynku. Wyśmienicie wpisuje się ona dodatkowo w bliskie nam lęki powiązane z pandemią. Największym komplementem, jaki mogę dać produkcji, jest to, że pomimo poznania pełnego obrazu fabuły, wciąż mam ochotę powrócić do Krakowa roku 2084 i przeżyć jeszcze raz te same, fantastycznie wyreżyserowane sceny.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Observer: System Redux
Wydawca: Bloober Team, Aspyr Media
Producent: Bloober Team, Anshar Studios
Data premiery: Listopad 2020
Platformy: PC, PS5, XSX|S
Recenzowany egzemplarz: PC