SIEĆ NERDHEIM:

Teorie spiskowe, Illuminati, pandemia wywołana tajemniczym wirusem, nadużycia władzy, kosmici. Recenzja gry Deus Ex

Logo witające gracza w głównym menu gry
Logo witające gracza w głównym menu gry

Deus Ex jest rzekomo jedną z tych gier (do tego wąskiego grona należy też Vampire: The Masquerade – Bloodlines), która jak zostanie gdzieś wspomniana w towarzystwie, to ktoś właśnie dokonuje instalacji (aby przejść ponownie bądź też po raz pierwszy). Nie da się ukryć, że produkt ekipy Ion Storm jest do dziś – słusznie moim zdaniem – uważany za kamień milowy elektronicznej rozrywki. Co takiego ma w sobie ten tytuł i czym zasłużył sobie na taką renomę?

Ekran tworzenia postaci
Ekran tworzenia postaci

Pierwszy argument to świat Deus Ex. Autorzy rysują przed nami dystopię przyszłości, mocno kojarzącą się z nurtem cyberpunkowym. Jest rok 2050, na świecie panuje epidemia Szarej Śmierci, na którą istnieje szczepionka, ale ze względu na jej limitowaną liczbę dostępna jest ona tylko dla rządzących oraz szefów największych korporacji. Zdesperowani zwykli obywatele organizują ruch oporu, chcąc zyskać dostęp do medykamentu. Wcieliłem się w postać agenta służb UNATCO (Koalicja Antyterrorystyczna Organizacji Narodów Zjednoczonych) – JC Dentona. To człowiek z prototypowymi, cybernetycznymi wszczepami. Ich zadaniem jest wzmacnianie działania zmysłów i zwiększanie możliwości bojowych. Testem tych ostatnich zwłaszcza staje się pierwsza przydzielona mi samodzielna misja, która dzieje się na Wyspie Wolności ze słynną statuą.

Brnąc przez fabułę, która nie szczędziła mi teorii spiskowych skupionych wokół organizacji takiej jak Iluminati, ich odseparowanej grupy zwanej Majestatyczną Dwunastką czy też Triady (mafia operująca na terenie Chin, tu konkretnie Hongkongu), można się nauczyć paru rzeczy. Jak chociażby fakt istnienia takiego „zbiornika myśli” jak Komisja Trójstronna z wieloma prezydentami Stanów Zjednoczonych w swej historii (np. Billem Clintonem), ale wśród jego członków znajdziemy również postacie ze świata sportu (np. Thomasa Forleya) czy przedstawiciela Polski (np. redaktora naczelnego „Polityki”, Jerzego Brzezińskiego). Drugą nowością dla mnie – podaną już w pierwszej misji – były stawki podatków płacone przez firmy na początku XX wieku i jak to wpłynęło na rozkład sił w USA. Przykłady tego typu można mnożyć i w większości rozmów z różnymi postaciami trafimy na jakąś interesującą myśl. W trakcie gry dowiedziałem się, kto tak naprawdę trzyma władzę w świecie Deus Ex. Wątpliwości – komu ufać, jaką decyzję podjąć – towarzyszyły mi nieustannie. Wielokrotnie mnie zdradzano, polowano na mnie wytrwale. To sprawiło, że w żadnym momencie gry nie miałem poczucia nudy.

Jeden z wielu faktów przytaczanych przez rozmówców w grze.
Jeden z wielu faktów przytaczanych przez rozmówców w grze.

Tropiąc ślady wspomnianej Dwunastki, zwiedziłem wiele ciekawych miejsc. Poza Hongkongiem tudzież Wyspą Wolności zobaczyłem także Paryż, gdzie panuje godzina policyjna. Odkrywałem tajne bazy rozlokowane w różnorakich podziemiach, siedzibę UNATCO, a nawet średniowieczny kościół i wiele, wiele innych. Każda z nich ma przyjemne dla oka widoki. Nie ma poczucia monotonii w tym wszystkim. Zawsze towarzyszyło mi uczucie ciekawości i chęć eksploracji wraz z JC Dentonem. W miastach toczy się życie. Mieszkańcy krążą po dzielnicach, załatwiając swoje sprawy, widać także policyjne patrole dbające o porządek. Duże wrażenie zrobił na mnie zwłaszcza Hongkong z kawiarnią, neonami, dzielnicą handlową, klubem nocnym i wieloma innymi atrakcjami. Stolica Francji z kolei była za skromna jak na mój gust i spodziewałbym się po niej więcej. Minusem jest to, że dostępne mapy są dość ogólne i łatwo się mimo wszystko pogubić.

Widok na jedną z ulic Hong Kongu
Widok na jedną z ulic Hong Kongu

Jeżeli chciałbym przypisać konkretne gatunki do dzieła Ion Stormu to mamy tu do czynienia z mieszanką FPS-a i RPG. Wszystko obserwujemy z perspektywy pierwszoosobowej. Mając taki kaprys, zawsze możemy wyciągnąć broń i rozwiązać sytuację siłowo, wparować niczym Rambo i rozwalać wszystko, co stwarza jakieś zagrożenie. Często jednak takie podejście kończy się gwałtowną śmiercią. Ja wybierałem wyjścia pokojowe, o ile gra oferowała mi taką możliwość, a występuje ona często. Można przejść całą grę, zabijając tylko jedną osobę. Wyeliminowałem ich znacznie więcej po pewnym odkryciu fabularnym. Kolejną opcją jest skradanie się niczym agent służb specjalnych, hakowanie komputerów, systemów ochronnych, otwieranie drzwi wytrychem itp. Te podejścia mogą być mieszane ze sobą w różnych proporcjach. Gra oferowała mi naprawdę dużo swobody w kwestii sposobu dotarcia do danego celu i to jest jej niewątpliwa zaleta.

Podczas rozgrywki możemy rozwijać JC Dentona na dwa sposoby niezależne od siebie. Jeden z nich to wszczepy, które mogłem znaleźć na danej mapie bądź też były nagrodą za wykonanie zadania. Jest kilka miejsc, gdzie może powędrować wzmocnienie organizmu bohatera. Przy każdym z nich mamy dwie możliwości do wyboru. Trzeba pamiętać o tym, że raz podjęte decyzje w tej sprawie są permanentne, ale nie ma tutaj złych opcji. Jednym z przykładów mogą być nogi, gdzie dostępne jest ciche poruszanie się bądź szybkie, albo czaszka, gdzie mamy obronę przed pociskami lub drona szpiegowskiego. Wszystkie te wszczepy można ulepszyć, aby efekty ich działań były silniejsze, dłuższe itd. do maksymalnie czwartego poziomu. Oprócz tego mamy też umiejętności takie jak pływanie, hakowanie, leczenie, posługiwanie się wytrychami czy konkretnym rodzajem broni. Zwiększa się ich efektywność, wydajność poprzez wydawanie punktów, które dostajemy za wykonanie zadań czy też odnajdowanie skrytek z ekwipunkiem. Gra promuje w ten sposób zaglądanie w każdy kąt pomieszczenia, przestrzeni.

Postać z zajętymi wszystkimi "miejscami" na wszczepy
Postać z zajętymi wszystkimi „miejscami” na wszczepy

Oddzielny akapit należy się broni jako takiej i gadżetom. Są one zróżnicowane i oprócz standardów występujących w każdej grze FPS (jak jakaś forma pistoletu, strzelby, karabinu szturmowego czy rakietnicy) znalazłem tu takie ciekawostki jak kusza strzelająca różnego rodzaju bełtami (usypiającymi, podpalającymi itd.), elektryczny miecz, miotacz ognia czy działo plazmowe. Do tego można dołożyć także trzy rodzaje granatów (wyłączający elektronikę, powodujący trującą chmurę gazową czy niszczący boty), paralizator, gaz pieprzowy. Jak widać – różnych opcji nie brakuje i każdy znajdzie coś dla siebie, jak będzie chciał coś rozstrzygnąć walką.

Potężny miecz, który uzyskałem mniej więcej w połowie gry
Potężny miecz, który uzyskałem mniej więcej w połowie gry

Podczas rozgrywki towarzyszyły mi dźwięki przede wszystkim elektroniczne. Każda lokacja miała dopasowany utwór, który zmieniał się w bardziej dynamiczny, jeżeli akcja gry przyspieszała. Trzeba przyznać, że soundtrack rzeczywiście oddawał naturę miejsca, w którym akurat się znajdowałem. Moi faworyci to kawałek z siedziby UNATCO, kościoła czy centrum dowodzenia jednej z korporacji. Odgłosy broni, wybuchy brzmią solidnie i nie ranią uszu. Dialogi i aktorstwo głosowe stoją na dobrym poziomie. Daleko im do wybitnego, chociaż parę postaci na pewno można wyróżnić (Joseph Manderley – nasz szef, Walter Simmons). Często oskarża się protagonistę o wypowiedzi zupełnie wyprane z emocji, ale można to łatwo wytłumaczyć wpływem wszczepów i też większym poczuciem immersji, gdyż samemu mogłem mu „nadać” te odczucia w wypowiedziach. Sama treść dialogów to często mistrzostwo świata, część z ripost JC Dentona trafiła do grona kultowych w historii branży elektronicznej rozrywki.

Ekran umiejętności rozwiniętej już postaci
Ekran umiejętności rozwiniętej już postaci

W świat przedstawiony w grze jest łatwo uwierzyć. Mogłem zagadać właściwie z każdym i wiele NPC-ów miało coś więcej do powiedzenia niż kilka standardowych wypowiedzi typu żebranie o kasę czy pytanie o jedzenie. Do tego wiele obiektów mogłem podnieść, przenieść, rzucić (pograłem nawet w koszykówkę na boisku), uruchomić (jak kran) czy też po prostu rozwalić. Ta interaktywność otoczenia to kolejna, niewątpliwa zaleta Deus Ex.

Graficznie produkt Ion Storm się postarzał i może ranić co wrażliwsze oczy (zwłaszcza modele postaci i ich animacje), ale są mody, które poprawiają sytuację. Polecam pod tym względem wersję gry z platformy GOG Galaxy, gdzie odpowiednie modyfikacje są już zainstalowane. Osobiście po cichu liczę, że gra otrzyma jakiś remaster graficzny, a może nawet remake z nowymi animacjami i innymi poprawkami. Otoczenie, lokacje same w sobie są bogate w szczegóły i starannie zrobione (chociaż pod tym względem duża tu zasługa fanów poprawiających grę). Zdarzało się nawet, że zatrzymywałem się i podziwiałem widoki – jak, chociażby panoramę Nowego Jorku widoczną ze Statuy Wolności. Ogólnie wizualnie gra jest do przełknięcia, ale nie jest to obecnie jej mocna strona.

Jeden z najbardziej rozpoznawalnych widoków w grze. Panorama Nowego Yorku
Jeden z najbardziej rozpoznawalnych widoków w grze. Panorama Nowego Yorku

Tym, co ewidentnie wymagałoby wręcz wymiany przy poprawianiu tytułu, jest interfejs. Zakładki są nieintuicyjne, niewygodne w użyciu. Chcąc dotrzeć do konkretnej informacji, musiałem grzebać długo i namiętnie w zapiskach dziennika, gdyż są one uporządkowane tylko chronologicznie, bez kategorii. Zapisy dialogów też wołają o pomstę do nieba i trzeba się doszukiwać. Ekrany ekwipunku, umiejętności czy wzmocnień nie zasługują na taką krytykę, ale też mogłyby być czytelniejsze. Sterowanie potrafi być kłopotliwe, zwłaszcza jak się jest przyzwyczajonym do dzisiejszych standardów, ale to kwestia wprawy.

Podgląd celów i notatek
Podgląd celów i notatek

Podsumowując, Deus Ex to gra oferująca naprawdę wiele (wciągającą opowieść o walce o władzę, działaniach zakulisowych itp., niesamowitą swobodę w rozwiązywaniu problemów, dużo interakcji, świetne dialogi, wiarygodny świat, bogactwo broni), mająca przy tym niewiele wad (interfejs, wizualne przestarzenie, drobne niedogodności w sterowaniu, dość słabe mapy). Właśnie ta wolność i fabuła przede wszystkim zagwarantowały jej wysoką pozycję w rankingach najlepszych produkcji wszech czasów. Myślę, że żaden gracz lubiący klimaty cyberpunkowe tudzież gry RPG nie może przejść obok dzieła Ion Storm obojętnie.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł polski: Deus Ex
Tytuł oryginalny: Deus Ex
Wydawca: Square Enix
Producent: Ion Storm
Platformy: PC, PS2
Data premiery: 22.06.2000
Recenzowany egzemplarz: PC

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Krzysztof "Kazio_Wihura" Bęczkowski
Krzysztof "Kazio_Wihura" Bęczkowski
Niepoprawny optymista, do tego maniak fantastyki. Czyta i kupuje kompulsywnie wiele książek. Gra we wszelakie tytuły (przede wszystkim RPG, strategie, można tu też wymienić parę innych gatunków). Nie patrzy na datę wydania danego dzieła i pochłania wszystko, co ma na swej drodze. Przekroczył magiczną trzydziestkę. Po cichu liczy, że go ominie kryzys wieku średniego.
Deus Ex jest rzekomo jedną z tych gier (do tego wąskiego grona należy też Vampire: The Masquerade – Bloodlines), która jak zostanie gdzieś wspomniana w towarzystwie, to ktoś właśnie dokonuje instalacji (aby przejść ponownie bądź też po raz pierwszy). Nie da się ukryć, że...Teorie spiskowe, Illuminati, pandemia wywołana tajemniczym wirusem, nadużycia władzy, kosmici. Recenzja gry Deus Ex
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki