SIEĆ NERDHEIM:

Recenzja filmu Wszystkowidząca

1

Vivarto to dystrybutor kina niezależnego, którego filmy oglądać można głównie w kinach studyjnych. Od pewnego czasu dystrybuuje również skandynawskie filmy familijne. W tym roku w jego portfolio znalazła się również Wszystkowidząca, duńska produkcja fantasy zrealizowana na podstawie pierwszego tomu cyklu powieściowego autorstwa Lene Kaaberbøl, którą dystrybutor reklamuje jako „Grę o tron dla najmłodszych”. Taki slogan jest jednak trochę kłamliwy, a wprowadzenie filmu na ekrany kin rodzi pytanie: po co, skoro i tak prawie nikt go nie obejrzy?

Dina Tonnerre jest córką wszystkowiedzącej – wiedźmy potrafiącej dzięki kontaktowi wzrokowemu spojrzeć w duszę każdej osoby, znaleźć w niej rzeczy, z których nie jest dumna i zawstydzić ją. Z tego też powodu czasem bywa wzywana jako „sędzia”, żeby w trudnych przypadkach rozstrzygnąć o winie lub niewinności oskarżonych. Kiedy giną władca, jego brzemienna żona i ich czteroletni syn, a starszy potomek – Nicodemus – zostaje odnaleziony z zakrwawionym nożem, Dina, również posiadająca moce wszystkowidzącej, i jej matka zostają wezwane, żeby rozsądzić, czy chłopak rzeczywiście jest winny. Odnajdują w nim wiele pożałowania godnych zachowań, ale nie doszukują się wśród nich dokonania morderstwa. Nie jest to w smak królobójcy, który chce wykorzystać Dinę, żeby jeszcze bardziej pogrążyć Nicodemusa. Jego plan jednak zawodzi, a Dina i Nicodemus uciekają. Ich zadaniem będzie oczyścić chłopaka z zarzutów i zachowanie przy tym życia.

Trudno mi powiedzieć, jak film ma się do powieści Kaaberbøl, ponieważ nie została ona wydana w Polsce, wobec czego nie miałem z nią kontaktu. Częściowo można jednak zgodzić się z tagline’em, który wspomina o Grze o tron. Obie produkcje osadzone są w podobnych fantastycznych realiach, mamy tutaj smoki, niesprawiedliwość, żądnych władzy intrygantów-królobójców itd., tak więc tę część hasła reklamowego można uznać za zasadną, nawet jeśli podobieństwo wynika nie tyle z inspirowania się serialem HBO i twórczością George’a R.R. Martina, co ze stosowania popularnych motywów. Nie ulega jednak wątpliwości, że bohaterowie są dość sztampowi, a scenariusz oferuje tyle nieprzewidzianych zwrotów akcji, co Pasja Mela Gibsona. Szczytem wszystkiego jest zakończenie, będące chyba najgorszą furtką do stworzenia kontynuacji, jaką w życiu widziałem. Dacie wiarę, że [Pokaż spojler][Ukryj spojler] Nicodemus przez cały film miał dowieść swojej niewinności, zająć należne mu miejsce na tronie i pomścić rodzinę, ale koniec końców nie zabija królobójcy, a ucieka wraz z Diną i resztą paczki z miasta, zostawiając je przy okazji w rękach tyrana, mówiąc, że może zabije go przy następnej okazji? No litości…

2

Druga część sloganu twierdzi, że jest to film dla najmłodszych i z tym już trudno mi się zgodzić. Co prawda jest nieporównywalnie mniej brutalny niż sztandarowa produkcja HBO, tym niemniej w rodzimej Danii film otrzymał ograniczenie wiekowe „od 11 lat”, które jest jak najbardziej usprawiedliwione. Mimo łagodniejszego tonu, twórcy nie omieszkują pokazywać krwi, a poziom przemocy jest, jak na mój gust, bardziej dosłowny niż chociażby w Marvel Cinematic Universe, którego poszczególne części w rodzimych Stanach Zjednoczonych dozwolone są od lat trzynastu. Postaci dźgają się tutaj nożami czy przebijają włóczniami, czego naturalną konsekwencją jest pokazywanie upadających osób, a potem ich ciał. Poruszane bywają też tematy, o których część rodziców prawdopodobnie wolałaby nie rozmawiać jeszcze ze swoimi małymi dziećmi. Ot, przykładowo w jednej ze scen bez owijania w bawełnę stwierdza się, władca „dość ochoczo dzielił sypialnię” z kochanką. Zdecydowanie nie zabrałbym na ten film do kina „najmłodszego”, bo mógłby okazać się on dla niego zbyt mroczny i brutalny.

2

Mimo schematycznego scenariusza i wtórnych bohaterów, Wszystkowidząca może się spodobać ze względu na stronę techniczną. Skoro sam dystrybutor narzucił porównanie z Grą o tron… Spora część rzeczonego serialu realizowana jest w Europie, ale po nakręceniu zdjęć w ruch idą komputery i wszystko jest retuszowane tak, żeby miało bardziej unikatowy klimat i charakter. Tutaj zaś mamy oryginalne europejskie zamki, architekturę i wsie, co w połączeniu z realiami tworzy wrażenie podkolorowanego średniowiecza. Twórcy chętnie uciekają się do pokazywania urokliwych europejskich plenerów, lawirują tak, żeby przygnębienie i mrok równoważone były przez sceny bardziej kolorowe, ale nie jaskrawe. Nieźle sprawdzają się aktorzy, przyzwoite są muzyka i kostiumy. Z oprawy audiowizualnej najbardziej zawodzą smoki, które wyglądają jak przerośnięte warany. Pewnym minusem jest fakt, że dystrybutor tak uparcie promował film jako widowisko dla dzieci, że zdecydował się na jego zdubbingowanie, nie dając możliwości obejrzenia go wersji z napisami. Polska wersja co prawda nie jest gorsza od tej do Batman v Superman, ale w najlepszym razie są to górne stany średnie, a największą bolączką jest niestety Dina, grana przez trzynastoletnią Rebeccę Emilie Sattrup, a dubbingowana przez trzydziestosześcioletnią Joannę Pach-Żbikowską. Pach co prawda ma głos, przez który często dubbinguje dziewczynki, w słuchowiskach na podstawie Sagi o wiedźminie fenomenalnie wciela się w Ciri, tutaj jednak pasowała jak pięść do nosa. Nie licząc jednak Pach i Ewy Serwy-Galii, dubbing jest znośny w swej przeciętności i stoi w sumie na podobnym poziomie co sam film.

2

Wszystkowidząca ładnie wygląda i brzmi, a przedstawiony w niej świat jest na swój sposób ciekawy, chociaż zarysowano go bardzo ogólnie. Scenariusz i postaci są jednak szyte tak grubymi nićmi, że trudno jest mi go z czystym sercem polecić bardziej wymagającym widzom. Ze względu na pewną dozę brutalności i mroku jest to produkcja skierowana do dwunastolatków, ale mam wrażenie, że ci jednak bardziej zainteresowani są rżnięciem z torrentów Gry o tron, niż oglądaniem jej ugrzecznionej wersji. Film trafia więc w targetową próżnię i trudno mi zrozumieć, czemu Vivarto zdecydowało się wyłożyć pieniądze na jego zakup i zdubbingowanie, skoro prawdopodobnie tylko na tym straciło. Tym niemniej rozpatruję Wszystkowidzącą w kategorii typowego guilty pleasure – jeśli lubicie fantasy i dworskie intrygi, nie macie szczególnie wygórowanych oczekiwań, a przy okazji dysponujecie wolnymi dziewięćdziesięcioma kilkoma minutami, to możecie zaryzykować seans.

Ocena: 5/10

Plusy
– scenerie
– wizualia i dźwięk
– interesujący świat, ale bardzo podstawowo zarysowany

Minusy
– schematyczny scenariusz
– mało wyraziści bohaterowie
– najidiotyczniejsza w historii furka do stworzenia kontynuacji
– wbrew reklamom: nie dla najmłodszych

Autor: Pottero

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Jacek „Pottero” Stankiewicz
Jacek „Pottero” Stankiewiczhttps://swiatthedas.wordpress.com/
Jak przystało na reprezentanta rocznika 1987, jestem zgrzybiałym dziadziusiem, który doskonale pamięta szczękopady, jakie wywoływały pierwsze kontakty z „Doomem”, a potem z „Quakiem” i „Unreal Tournament”. Zapalony gracz z ponaddwudziestopięcioletnim doświadczeniem, z uwielbieniem pochłaniający przede wszystkim gry akcji, shootery i niektóre RPG. Namiętny oglądacz filmów i seriali, miłośnik Tarantina, Moodyssona i Tromy, w wolnej chwili pochłaniacz książek i słuchowisk, interesujący się wszystkim, co wyda mu się warte uwagi. Dla rozrywki publikujący gdzie się da, w tym m.in. czy w czasopismach branżowych. Administrator Dragon Age Polskiej Wiki.
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki