SIEĆ NERDHEIM:

Recenzja filmu Łowca i Królowa Lodu

1

Po film Łowca i Królowa Lodu sięgnęłam z powodu zwiastuna, którego obejrzenie sprawiło, że poczułam się skołowana chronologią do tego stopnia, że postanowiłam rozjaśnić swoje wątpliwości i przyjrzeć się produkcji dokładniej. Założyłam przy tym, że skoro w tej części nie uświadczymy Kristen Stewart, to nie powinno być przecież aż tak źle. Było to bardzo życzeniowe myślenie – film był niewiele lepszy od Królewny Śnieżki i Łowcy. Nie będę ukrywać, że ilość rzeczy, które próbowano upchnąć w tym jednym, niespełna dwugodzinnym filmie, nie ułatwia mi napisania tej recenzji, bo nie wiem od czego mam zacząć, by była ona mniej chaotyczna od opisywanej produkcji. W gruncie rzeczy nie może to być jednak aż takie trudne. Żeby było ciekawiej, skusiłam się na wersję z dubbingiem, co w żaden sposób nie pomogło w odbiorze tego filmu – znacznie łatwiej byłoby wytrzymać cały film, słysząc głos Charlize Therone.

2

Po pierwsze – film opisywany w zwiastunie jako historia dziejąca się przed opowieścią o Śnieżce jest nią jedynie połowicznie. Nie jest to ani prequel, ani sequel – pierwsza połowa filmu faktycznie opowiada co działo się wcześniej, druga natomiast nawiązuje do czasów już po wydarzeniach z Królewny Śnieżki i Łowcy. Twórcom nie przeszkadza to jednak w podjęciu prób połączenia nie tylko obu tych połów w spójny film, ale również obu produkcji w uporządkowaną historię. W efekcie czego na obu płaszczyznach powstają potworki, które zszyte są zbyt grubymi nićmi, by mogło to umknąć widzowi przywiązującemu chociaż odrobinę uwagi do tego, co dzieje się na ekranie.

3

Na tym jednak tworzenie zlepków się nie kończy – fabuła jest połączeniem melodramatu o zakazanej miłości z baśnią posiadającą elementy filmu akcji. Nie brakuje tu również aspektów psychologicznych, które mają tłumaczyć zachowania bohaterów i uprawdopodabniać je, wszystko zaś doprawione jest obficie intrygą i okazjonalnymi wstawkami komediowymi (za które odpowiadają głównie karły). Wynik końcowy woła o pomstę do nieba. O uczuciach głównie się mówi, gorzej idzie z ich przedstawieniem widzowi, psychologiczna wiarygodność i głębia postaci leżą, prosząc o to, by je dobić, a natężenie intryg sprawia, że ostatecznie nie zaskakują one tak bardzo, jak zamierzyli to sobie twórcy. Skutkuje to tym, że ledwie kilka słów sprawia, że w niepamięć idzie pielęgnowana przez lata uraza do małżonka, a krótka przemowa wystarczy, by skłonić do walki po stronie dobra tych, którym od dziecka zabraniano kochać. Wątek zazdrości i konfliktu pomiędzy dwiema siostrami został spłycony do tego stopnia, że stracił cały potencjał, który można było z niego wyciągnąć. Jedyne zaś, co zasługuje na pochwałę, to widowiskowe efekty specjalne, dynamiczne sceny walki i kostiumy, głównie te noszone przez obie królowe – stroje, które ma na sobie Charlize Therone zapierają dech w piersiach i przykuwają wzrok. To wszystko sprowadza się jednak to do tego, że na tacy dostajemy ładne opakowanie, w którym trudno jest znaleźć zbyt wiele treści, która byłaby godna uwagi.

4

Co zaś tyczy się samego opisu fabuły, to należy go rozbić na dwie części – pierwsza opowiada o tym, jak to się stało, że Freya, młodsza siostra Ravenny, zyskała swoją moc, stając się tytułową Królową Lodu, dlaczego jej serce stało się nieczułe na miłość, a ona postanowiła wychować sobie armię szkolonych od dziecka wojowników i zakazuje kochać. To w tej części poznajemy historię kończącej się tragicznie miłości Łowcy i jego żony. Druga część to historia niedopuszczenia do tego, by w ręce władczyni chcącej skuć lodem cały świat wpadło potężne lustro jej siostry – to samo, które karmiło próżność Ravenny, upewniając ją w tym, że wciąż jest najpiękniejszą kobietą na świecie, będąc jednocześnie źródłem jej magii i siły, a które jakimś cudem zniknęło w drodze do Sanktuarium, gdzie miało zostać oczyszczone z czającego się w nim zła. Po jego zdobyciu Freya stałaby się niezniszczalna i miałaby dość potęgi, by podbić resztę świata, skuwając go lodem. To właśnie ten potężny artefakt jest spoiwem pomiędzy obydwoma filmami i elementem łączącym baśń braci Grimm o Śnieżce z baśnią Andersena o Królowej Lodu.

5

Wspominałam o nieścisłościach, a zatem brakiem konsekwencji byłoby, gdybym przeszła nad nimi do porządku dziennego, zupełnie je pomijając w swojej recenzji. Pierwszym, co rzuca się w oczy jest pomieszanie kwestii rodzeństwa Ravenny – według najnowszego filmu ma ona młodszą siostrę, która stoi wiernie u jej boku, do czasu aż nie usamodzielnia się na tyle, by podbić własną połowę świata, podczas gdy w Królewnie Śnieżce i Łowcy jej głównym pomagierem jest brat, Finn, a o siostrze nie ma nawet najmniejszej wzmianki. Kolejnym brakiem spójności jest kwestia żony Łowcy – Sary, która, jak można wnioskować ze słów Finna, zginęła z jego ręki, sam Łowca zaś wyznaje, gdy Śnieżka spoczywa na marach po zjedzeniu zatrutego jabłka, że jego żona zginęła, gdy spuścił ją na chwilę z oczu. W Łowcy i Królowej Lodu widzimy natomiast scenę, w której Sara ginie na oczach swojego męża, zabita przez jednego z towarzyszy broni. Paradoksalnie, w najnowszej produkcji Łowca również co rusz deklaruje miłość i przywiązanie do swojej zmarłej małżonki, a przecież to jego pocałunek wybudził Śnieżkę ze snu. Te i inne nieścisłości wywołują zgrzyt, który trudno zagłuszyć.

6

Aktorzy robią co mogą, by z płytkich i mało wiarygodnych postaci wydobyć jakąś głębię, jest to jednak zadanie trudne i niewdzięczne. Podporą poprzedniej części była niesamowita Charlize Therone, jednak teraz, wbrew temu, co sugeruje zwiastun, występuje zdecydowanie zbyt rzadko, by stać się filarem ratującym produkcję. Hemsworth, Chastain i Emily Blunt grają przyzwoicie, nie oszałamiają jednak – tak, jak nie oszałamia sam film. Twórcy nie zdecydowali się też na zamknięcie sobie drogi do nakręcenia kolejnej części – słowa narratora sugerują możliwą kontynuację, braną zapewne pod uwagę, jeśli film przyniesienie spodziewane zyski. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że nie stanie się to kolejnym, nieforemnym potworkiem.

Ocena: 4.5/10

Plusy
+ brak Kristen Stewart
+ dynamiczne walki i widowiskowe efekty specjalne
+ przykuwające wzrok kostiumy

Minusy
– nieścisłości w fabule
– płytkie, mało wiarygodne postacie
– wprowadzenie zamieszania w fabule
– brak zdecydowania twórców w kwestii tego, czy film ma być prequelem, czy sequelem
– przeciętna gra aktorska

Autor: Idris

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Martyna „Idris” Halbiniak
Martyna „Idris” Halbiniak
Geek trzydziestego poziomu. Wyznawca Cthulhu i zasady, że sen jest świetnym substytutem kawy dla ludzi, którzy mają nadmiar wolnego czasu. Kiedyś zginie przywalona książkami, z których zbudowała swój Stos Wstydu™. W czasie wolnym od pochłaniania dzieł popkultury, pracuje i studiuje, dorabiając się już odznaki Wiecznego Studenta™. Znajduje się również w zacnym gronie organizatorów Festiwalu Fantastyki Pyrkon. Absolwentka psychokryminalistyki i studentka psychologii, nałogowo przetwarzająca kawę na literki.
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki