SIEĆ NERDHEIM:

Horror małżeński. Recenzja filmu Co widać i słychać

KorektaJustin
Co widać i słychać - kadr z filmu
Co widać i słychać – kadr z filmu

Lubię horrory, które starają się poruszyć któryś z problemów społecznych. W tego typu produkcjach często pod płaszczykiem nadnaturalnych wydarzeń autor skrywa rzeczywiste poruszane zagadnienie. Takowy środek wymaga od odbiorcy skupienia oraz umiejętności interpretacji oglądanego obrazu – w szczególności jeżeli zastosowane symbole i motywy nie są jednoznaczne, a przez to otwarte na różne odczytanie. Czasem bywa jednak, że pomimo szczerych chęci reżysera elementy paranormalne szkodzą jego dziełu i aż chciałoby się, żeby pozostało ono pozbawioną fantastyki opowieścią o ludziach. Jak łatwo się domyślić, Co widać i słychać zalicza się właśnie do tej grupy.

Film rozpoczyna się sceną powrotu George’a do przytulnego domu. Wjeżdza on do garażu, zostawiając za sobą przybierającą na sile śnieżycę. Gasi silnik samochodu, żeby po chwili dostrzec kapiące z sufitu krople krwi. Przerażony biegnie na piętro, gdzie zastaje swoją córkę. Potem widzimy rodzica i dziewczynę biegnących przez pole. Sekwencja dochodzi do końca i przenosimy się w czasie o kilka tygodni. Poznajemy tam Catherine, żonę mężczyzny. Dowiadujemy się, że małżeństwo planuje wyprowadzkę z Manhattanu do małej miejscowości gdzieś w Ameryce. Powodem jest zatrudnienie George’a na tamtejszym uniwersytecie. Przenoszą się do przytulnego, ale wymagającego remontu domu, który – jak przystało na horror – skrywa swoje sekrety.

Co widać i słychać - kadr z filmu
Co widać i słychać – kadr z filmu

Zapoznając się z powyższym opisem fabuły, łatwo się domyślić, że głównym wątkiem horrorowym będzie motyw nawiedzonego domostwa, w którym to duchy minionych lat nie mogą lub nie chcą opuścić tego świata. Muszę jednak przyznać, że pomimo dość oklepanego początku temat zjaw został rozwinięty z jednej strony w ciekawy i może nie odkrywczy, ale z pewnością rzadziej eksploatowany sposób, lecz z drugiej sprawia wrażenie moralnie wątpliwego. Już tłumaczę, o co mi chodzi. Małżeństwo George’a i Catheriny jest toksyczne. Kobieta rezygnuje z własnej kariery w mieście na rzecz męża, jej zdanie jest ewidentnie ignorowane, nie ma wsparcia i zrozumienia w kwestii zaburzeń odżywiania, na które cierpi. Na domiar złego szybko okazuje się, że nowo upieczony wykładowca zdradza swoją partnerkę. Już sam wątek rozpadającego się związku, w którym to mężczyzna staje się z każdym kolejnym dniem coraz większym łajdakiem, wystarczyłby, żeby opowiedzieć pełną grozy historię. W przypadku tego filmu wykorzystanie duchów i możliwego opętania sprawiało wrażenie, jakby twórcy chcieli pokazać, że to nie bohater jest zły sam z siebie – chociaż ewidentnie jest – tylko kontrolowały go nadprzyrodzone siły. Przyznaję jednak, że to wyłącznie moje wrażenie osoby dość wyczulonej w temacie toksycznych relacji, więc możliwe, że ktoś inny odbierze ów wątek zupełnie inaczej.

Co widać i słychać - kadr z filmu
Co widać i słychać – kadr z filmu

Oprócz powyższego mankamentu mógłbym jako rozczarowanie wskazać również samo zakończenie. Pozbawione jest ono odczucia satysfakcji, którego spodziewamy się od finału. Zostało zbyt rozciągnięte i przeładowane drobnymi elementami, mającymi dopowiedzieć wszystkie – już i tak wyjaśnione – wątki.

Mimo wszystko Co widać i słychać oglądałem z ogromnym zainteresowaniem. Spowodowane było to między innymi bardzo dobrą grą aktorską. W szczególności pochwalić należy Amandę Seyfried, która niezwykle autentycznie zagrała sceny przerażenia, bezradności, zmagania się z własną psychiką oraz mężem. Cieszy mnie, że aktorka po swojej fenomenalnej roli w Manku udowadnia, że stać ją jeszcze na dużo. Czymże byłby jednak dramat małżeński bez dobrze zagranego męża? James Norton jako George sprawdza się równie dobrze, jak jego filmowa partnerka. Przy tej dwójce reszta obsady stanowi przyjemne, ale jednak wyłącznie tło.

Co widać i słychać - kadr z filmu
Co widać i słychać – kadr z filmu

Oprócz aktorstwa głównej pary na duży plus zasługuje wykreowana przez autorów atmosfera. Częste zbliżenia na twarze czy też ustawienie aktorów w kątach pomieszczeń budują wrażenie klaustrofobii, a ścieżka kamery, ukazując przestronny dom, potęguje wyalienowanie Catheriny. Poza tym cały film jest najzwyczajniej ładny, począwszy od kwestii oświetlenia scen, po scenografię czy też przyjemne pejzaże.

Co widać i słychać jest filmem dobrym, ale niekoniecznie kompetentnym horrorem. Zalety w postaci aktorstwa i pracy kamery sprawdziłyby się również w przypadku dramatu małżeńskiego pozbawionego wątków nadnaturalnych – i wydaje mi się, że takim ta produkcja powinna być. Oczywiście można powiedzieć, że jest to ekranizacja książki, ale to, co sprawdza się w przypadku literatury, niekoniecznie da taki sam efekt po przeniesieniu na ekran. Mimo wszystko polecam ten dwugodzinny seans.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Co widać i słychać
Reżyseria: Shari Springer Berman i Robert Pulcini
Scenariusz: Shari Springer Berman i Robert Pulcini
Platforma: Netflix
Gatunek: horror
Data premiery: 29 kwietnia 2021
Czas trwania: 119 minut
Obsada: Amanda Seyfried, James Norton, Natalia Dyer, Rhea Seehorn, Alex Neustaedter, F. Murray Abraham i inni.

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Adam "Sumo" Loraj
Adam "Sumo" Loraj
Rocznik '98. Student historii. Sięga w równej mierze po anime, filmy, gry wideo, komiksy i książki. Fan twórczości Hideo Kojimy, Guillerma del Toro i Makoto Shinkaia. Od najmłodszych lat w jego sercu pierwsze miejsce zajmują Pokemony, a zaraz potem Księżniczka Mononoke. Prowadzi i gra w papierowe RPGi, w szczególności w Zew Cthulhu i Warhammera. Za najlepszego światowego muzyka uważa Eltona Johna, a polskiego Jacka Kaczmarskiego. Swoje opowiadania publikował w m.in. magazynach: Biały Kruk, Histeria, Szortal na Wynos lub w antologii Słowiański Horror.
Lubię horrory, które starają się poruszyć któryś z problemów społecznych. W tego typu produkcjach często pod płaszczykiem nadnaturalnych wydarzeń autor skrywa rzeczywiste poruszane zagadnienie. Takowy środek wymaga od odbiorcy skupienia oraz umiejętności interpretacji oglądanego obrazu – w szczególności jeżeli zastosowane symbole i motywy nie...Horror małżeński. Recenzja filmu Co widać i słychać
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki