SIEĆ NERDHEIM:

O trzech braciach i nie tylko – recenzja książki Baśne barda Beedle’a

Baśnie barda Beedle'a

Gdy świat obiegła wieść o rozpoczęciu nowej serii filmów opartych na uniwersum Harry’ego Pottera, czarodzieje i mugole ze wszystkich stron nie posiadali się z radości. Wraz z sukcesem pierwszego filmu z serii Fantastyczne Zwierzęta i jak je znaleźć, na polskim rynku pojawiła się informacja o ponownym wydaniu książek znanych nam dobrze z siedmioksiągu o przygodach Chłopca, który przeżył. Mowa tu oczywiście o trzech tytułach – Baśniach barda Beedla, Fantastycznych Zwierzętach, oraz Quidditchu przez wieki, które to można było zamawiać już od 15 marca tego roku. Tym pozytywnym akcentem zacznijmy więc recenzję książki, na którą czekała zapewne większość potteromaniaków – Baśni barda Beedla.

Warto wpierw wspomnieć, że wymieniona książka nie jest towarem całkowicie nowym. Co ciekawe, początkowo Baśnie miały zostać wydane jedynie w siedmiu egzemplarzach, oprawionych w skórę zdobioną srebrnymi okuciami oraz kamieniami półszlachetnymi. Sześć z nich miało trafić w podzięce do osób, które najmocniej wpłynęły na proces twórczy serii o Harrym Potterze, siódme zaś na aukcję. Pieniądze z aukcji przekazano fundacji charytatywnej The Children’s Voice. Pierwsze masowe wydania Baśni dostępne były w oryginale w roku 2007, a następnie zostały przetłumaczone na inne języki, w tym polski, w 2008. Lecz, jak to w życiu bywa, rozeszły się prędko, a późniejsze próby dokonania zakupu, po wykończeniu nakładu, mogły skończyć się srogim uszczupleniem zasobów portfela (ponad 250 zł za sto dwanaście stron to jednak lekka przesada). Na szczęście doczekaliśmy się ponownego wznowienia nakładu w odświeżonej wersji.

Baśnie barda Beedle'a

Nie ukrywam, gdy doszły do mnie słuchy, że Media Rodzina postanowiło przetłumaczyć i wydać tę perełkę, od razu przelałam pieniądze na konto wydawnictwa i wyczekiwałam przesyłki z niecierpliwością. Który fan Pottera nie marzył o tym, by dorwać w swe ręce słynne baśnie, tak wyryte w pamięci Rona Weasleya i tak istotne dla losów bohaterów siedmioksiągu? Zdjęcia na stronie wydawnictwa wyglądały wyjątkowo obiecująco, a oprawa graficzna, choć minimalistyczna, mile pieściła oko, kusząc skrytą pod okładką magiczną przygodą. Gdy paczka doszła, okazało się, iż owszem, wizualnie prezentuje się dokładnie tak jak powinna. Problemem była grubość książek. Podobno kamera i aparat dodają kilka kilo, ale czemu musiały dodawać też akurat w tym przypadku?

Jak wielki zawód odczułam, ujrzawszy nędzne sto czterdzieści stron w połowie zajętych przez grafiki, tego nie opiszą najpłodniejsi (w swym rzemiośle) poeci z całego świata. Cudnie, że znajdujemy w środku upragnione baśnie wzbogacone obszernymi komentarzami Albusa Dumbledore’a, ale serce mi pękało, gdy zobaczyłam, że jest ich tylko pięć! To oszustwo na skalę paczek czipsów (które swoją drogą mogłyby robić za butle tlenowe dla płetwonurków)! Odłóżmy jednak na bok żale, gdyż samemu wnętrzu Baśni nie można niczego zarzucić. Zarówno okładka zaprojektowana przez Olly Moss, jak i okraszające treść ilustracje autorstwa chorwackiego artysty Tomislava Tomić’a bezbłędnie oddają ducha magii zaklętego w Baśniach barda Beedla. Całość ilustracji została wykonana przy pomocy tuszu indyjskiego i piórek.

Baśnie barda Beedle'a

Wiadomo jednak, iż nie samymi ilustracjami książka żyje. Najważniejsza jest jej esencja, czyli treść. Pisanie baśni to niełatwa rzecz, gdyż zarówno styl, jak i użyty język są dość specyficzne. Na szczęście, J.K.Rowling nie trzeba uczyć, jak się pisze. W ten oto sposób otrzymaliśmy pięć mądrych i wzruszających baśni, każda zapisana lekko, przystępnie i ciekawie. Wśród nich znajduje się oczywiście najsłynniejsza – Opowieść o trzech braciach, przedstawiająca historię trzech czarodziejów, którym udało się oszukać samą Śmierć. Trzeba jednak przyznać, iż pozostałe cztery też nie ustępują tej baśni zbytnio jakością. Pierwsza w kolejności – Czarodziej i skaczący garnek, opowiada o dobrodusznym czarodzieju, który używał swej mocy, by bezinteresownie pomagać mieszkańcom swej mieściny. Niestety, po jego śmierci, syn owego maga nie miał zamiaru kontynuować poczynań staruszka. Druga, Fontanna Szczęśliwego Losu, skupia się na losach trzech wiedźm, które spotkawszy się pod murem broniącym dostępu do magicznej fontanny dającej szczęście, dzielą się ze sobą swoimi troskami. We Włochatym Sercu Czarodzieja poznajemy historię potężnego i bogatego czarodzieja; uznawszy miłość za słabość, postanowił nigdy się jej nie poddać. By osiągnąć swój cel, zwraca się ku czarnej magii, lecz konsekwencje tego postępku okazują się wyjątkowo przykre. Piąta i ostatnia, Czara Mara i jej gdaczący pieniek, jest doskonałym przykładem tego, jak destruktywne są chciwość i głupota ludzka. Pewien głupi król ogłasza, iż nikt poza nim nie ma prawda władać magią. Rozpoczynają się polowania na czarodziejów i czarownice, a na domiar złego w pałacu pojawia się oszust, który pragnie zająć się magiczną edukacją godnego pożałowania władcy.

Baśnie barda Beedle'a

Komentarze Albusa Dumbledore’a dopełniają całości kompozycji. Możemy się dowiedzieć chociażby o „historycznych” podłożach niechęci niektórych czarodziejów do mugoli, jak i o tym, dlaczego próbowano ukryć istnienie magii. Przewiną się więc takie nazwiska jak Malfoy, a także poznamy pochodzenie ciekawych związków frazeologicznych, chociażby „mieć włochate serce”. Na końcu książki autorka umieściła także Przesłanie od Georgette Mulheir, dyrektor generalnej Lumos, w którym zapisano, iż dochód ze sprzedaży tego wydania zostanie przekazany wspomnianej fundacji, zajmującej się wspieraniem dzieci i młodzieży w trudnej sytuacji życiowej. Bardzo pozytywna inicjatywa, zasługująca na najwyższą pochwałę.

W wielkim skrócie, Baśnie barda Beedle’a są tytułem jak najbardziej godnym polecenia. Książka trzyma poziom zarówno pod względem treści jak i oprawy graficznej. Baśnie w sposób płynny łączą się z ciekawymi komentarzami Albusa Dumbledore’a, stopniowo budując napięcie i zwiększając apetyt na kolejne opowieści. Nawet sama cena jest całkiem przyzwoita, a informacja o tym, że dochód z książek ma trafić do potrzebujących, dodatkowo zachęca do dokonania zakupu. Jedynym minusem jest ilość treści – wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Nie obraziłabym się zatem, gdyby do tych pięciu baśni dodano jeszcze kilka…

SZCZEGÓŁY:

Tytuł: The Tales of Beedle the Bard (angielski), Baśnie barda Beedle’a (polski)
Wydawnictwo: Bloomsbury Childrens(wydanie angielskie), Media Rodzina (wydanie polskie)
Autor: Joanne Kathleen Rowling
Tłumacz: Media Rodzina (drugie wydanie polskie)
Typ: książka
Gatunek: literatura piękna
Data premiery: 2007 (pierwsze wydanie angielskie), 2017 (drugie wydanie polskie)
Liczba stron: 141

NASZA OCENA
9/10

Podsumowanie

Plusy:
+ śliczna oprawa graficzna
+ wysoki poziom tekstu i przyjemny styl
+ ciekawe komentarze Dumbledore’a, ujawniające małe co nieco z historii czarodziejów
+ akcja fundacji Lumos
+ ponowne rozbudzenie wspomnień z przygód Harry’ego Pottera

Minusy:
– za mało tych baśni jak na mój wilczy apetyt

Sending
User Review
0 (0 votes)

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
1 Komentarz
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Edyta Kowalska
Edyta Kowalska
6 lat temu

Mmm ciekawe..
Ale jak dla mnie większą uwagę zwróciłam na ilustracje, wyglądają jak akwaforta 🙂
http://ja-godzianka.blogspot.com/

Julia „Angi” Świerczyńska
Julia „Angi” Świerczyńska
Z wykształcenia filolog, z fachu SEM, a prywatnie pingwin z chrapką na władzę nad światem. Chciałam zostać tłumaczem, ale po drodze urodziło się milion innych pomysłów i wyszło jak wyszło. Spektrum moich zainteresowań zdaje się nie mieć końca. Uwielbiam pisać opowiadania i poezję, czytać, grać w gry komputerowe. Fascynuje mnie mitologia, szeroko rozumiana metafizyka, sny i inne zjawiska niewytłumaczalne. Muzyki słucham dobrej; moja ścieżka dźwiękowa jest bardzo zróżnicowana i często skaczę z jednej melodycznej skrajności w drugą. Podobnie w życiu. Jestem albo paskudną, złośliwą bestią, albo uchylę nieba, lecz to zależy od humoru, temperatury, ciśnienia, nagromadzenia poszczególnych zjawisk atmosferycznych i meteorologicznych. W skrócie, nigdy nie wiesz, czy dostaniesz kwiatka, czy może kwiatkiem.
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki