Niezwykłe, że to już dwudziesty trzeci pełnometrażowy film Pokemon. Widząc tak dużą liczbę, ktoś może się zastanowić, czy po pierwsze należy zapoznać się ze wszystkimi, aby czerpać radość z oglądania najnowszych części oraz czy każda z produkcji jest warta spędzenia przed nią czasu. Już śpieszę z odpowiedzią! Znaczącym atutem filmów o przyjacielskich stworkach jest fakt, że w zdecydowanej większości nie trzeba znać ani aktualnie wychodzącej serii, ani poprzednich odsłon. Jedyne, co dobrze jest wiedzieć, to że głównymi bohaterami są Ash i Pikachu, a pokrzyżować ich plany pragnie Zespół R. Jeżeli zaś chodzi o jakość pełnometrażówek: z tym bywa różnie. Począwszy od całkowicie złych (tak, Pokemon: Cel Deoxys, patrzę na ciebie) przez średniaki i na naprawdę bardzo dobrych skończywszy (np. Pokemon: Uwierz w swoją siłę). Gdzie w tym spektrum znajduje się Pokamon: Sekrety dżungli?
Najprościej opisać fabułę filmu jako reinterpretację opowieści o Tarzanie, tyle że w fikcyjnym świecie wywodzącym się z gier wideo. I w zasadzie byłoby w tym dużo racji. Już w pierwszych scenach pojawia się leśny Pokemon Zarud, który odnajduje małego chłopca i postanawia się nim zaopiekować. Wraca z niemowlęciem do swojego plemienia, lecz zostaje mu postawione ultimatum. Albo pozbędzie się dziecka, albo będzie zmuszony opuścić stado. Papi – bo tak nazwany zostanie później stwór – decyduje się odejść i wychować Koko jak własnego syna. Później dostajemy kilka scen ukazujących codzienne życie w dżungli, aż wreszcie na ekranie pojawiają się Ash i Pikachu wraz z nieodłącznym Zespołem R.
Zaledwie po kilku pierwszych minutach widz może domyślić się, jakie wartości produkcja spróbuje nam przekazać: potrzebę solidarności, opowieść o mistycznej sile przyjaźni czy też podkreślenie znaczenia szacunku do natury i każdej żywej istoty. To ostatnie od samego początku wydaje się dosyć zabawne, zważywszy, że świat Pokemonów opiera się na walkach schwytanych stworzeń, ale rozumiem, że jest to kwestia pierwotnie zaczerpnięta z gier i raczej nikt nie przewidywał, że filmowe adaptacje tak mocno postawią na treści ekologiczne. Jednakże, co zaskoczyło mnie pozytywnie, jeden z motywów wybrzmiewa tutaj niezwykle wyraźnie. Chodzi o rodzicielską postawę Papi względem Koko. Chociaż obaj są przedstawicielami różnych gatunków, złączyło ich uczucie możliwe między ojcem i synem. Niezwykłe, jak twórcom udało się przedstawić ową relację do tego stopnia, że w pewnym momencie rozczula ona i wywołuje wzruszenie. Wow, nie sądziłem, że jestem jeszcze w stanie uronić łezkę na filmie o Pokemonach.
Bardzo dobrze sprawdza się również zastosowany pomysł z komunikacją między poszczególnymi bohaterami. Z racji tego, że Koko wychowywał z dala od ludzi, nie zna ich języka, lecz potrafi się płynnie komunikować ze stworzeniami zamieszkującymi dżunglę. Jednakże zdubbingowano wyłącznie dialogi między nim a Papi oraz innymi Zarudami. Jednocześnie rozmowy naszego pseudo Tarzana z Ashem wyglądają tak, że ten drugi posługuje się znaną nam mową, a pierwszy z nich albo duka pojedyncze słowa, nauczone od głównego bohatera, albo wypowiada nic nieznaczące dla nas dźwięki.
Przyznaję, że Pokemon: Sekrety dżungli oglądałem z naszym rodzimym dubbingiem. I wcale tego nie żałuję. Polscy aktorzy głosowi zasługują tutaj na dużą pochwałę, gdyż ani razu nie miałem wrażenia, że któryś głos nie pasuje do postaci lub jakaś kwestia została wypowiedziana w nietrafiony sposób. Troszkę gorzej prezentuje się za to oprawa muzyczna. Poza Always Safe w niezwykle przyjemnym wykonaniu Sylwii Banasik-Smulskiej reszta piosenek pojawia się i nie pozostaje w naszej pamięci ani na chwilę.
Ogromnym plusem filmu jest również poziom animacji. Ta, chociaż nie wyznacza nowego standardu w tego typu produkcjach, jest bardzo dobra. Ruchy postaci są płynne, a jakość efektów może zrobić wrażenie – w szczególności podczas kilku walk i w jednej z końcowych scen. Niezwykle wygląda też tytułowa dżungla, w której odbywa się lwia część fabuły. Może nie jest ona przedstawiona w sposób realistyczny, ale nie można odmówić jej budowania klimatu letniej przygody. Jedynie projekty postaci nie robią wrażenia. Zachowane są one w duchu wszystkich poprzednich odsłon Pokemonów i aż chciałoby się zobaczyć chociaż kilku bohaterów, których wygląd został zaprojektowany całkiem inaczej.
Napisać, że jestem pozytywnie zaskoczony Pokemon: Sekrety dżungli, to jak nic nie napisać. Zabierając się za oglądanie filmu, nie sądziłem, że otrzymam tak dobry tytuł, mogący spokojnie konkurować pod względem jakości nie tylko z innymi odsłonami serii, ale również generalnie z animacjami. Dlatego też nie pozostaje mi nic innego, jak polecić seans najnowszej odsłony przygód o niesamowitych stworzeniach. Dla fanów marki wydaje się to produkcją obowiązkową, a dla pozostałych może okazać się przyjemnym doświadczeniem.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Pokemon: Sekrety dżungli
Produkcja: OLM
Reżyseria: Tetsuo Yajima
Scenariusz: Tetsuo Yajima, Atsuhiro Tomioka
Platforma: Netflix
Gatunek: Anime
Data premiery: 25.12.2020
Czas trwania: 100 minut