SIEĆ NERDHEIM:

Spora wpadka – recenzja filmu Bociany

Bociany

Bociany zajmowały się przynoszeniem dzieci od zarania dziejów – było to niezwykle niewdzięczne zadanie, pełne wyrzeczeń i niedogodności w postaci obcowania z wrzeszczącymi maluchami, które równie chętnie wkładały palce do bocianich oczu, co próbowały wypaść z nosidełek. Słońce czy deszcz, wichura czy sielska bryza – nieważne, jaka panowała pogoda, przesyłka musiała zostać dostarczona. Jak nic kwalifikuje to tę pracę jako trudną i niebezpieczną. Chyba nikogo nie powinno więc dziwić, że w chwili, gdy ludzie wynaleźli ciążę i poród, ci uskrzydleni kurierzy zmienili nieco profil swojej działalności. Zamiast przynosić w ramiona utęsknionych rodziców ślicznego, pachnącego bobasa… dostarczają nam produkty zakupione w internetowym sklepie Cornerstore.com. Śliczny podniebny zamek, dotychczasowa siedziba firmy, zastąpiony został przez brzydki i bezosobowy kontener, w którym pakowane są paczki z laptopami, smartfonami i innymi nowinkami technologicznymi. Idealne biuro dla prężnie rozwijającej się korporacji, tworzącej korpo-bociany marzące tylko o zrealizowaniu celów, uznaniu szefa i awansie. Pracownicy gotowi są na wiele, by dostarczyć kolejną paczkę w ręce wytęsknionego zamawiającego, już niemal nie pamiętając czasów, gdy przesyłka pachniała zasypką dla niemowląt. Taki jest właśnie Junior – najlepszy pracownik, niesamowicie oddany swojej pracy, prawie idealny kandydat na nowego szefa… gdyby tylko był w stanie pozbyć się z firmy istoty będącej zaprzeczeniem całego korporacyjnego ładu i porządku, sieroty Tulip.

Bociany

Fabuła biegnie dwutorowo, opowiadając jednocześnie dwie historie, połączone ze sobą za sprawą przypadku. Z jednej strony mamy rodzinę, w której zapracowani rodzice nie mają czasu dla swojego dziecka, zbyt pogrążeni w pracy i karierze, by zauważyć, że są potrzebni synowi. Chcący towarzystwa chłopiec pisze do bocianów list, podając się za swoich rodziców, zamawia dla siebie rodzeństwo. Z drugiej strony możemy obserwować, jak zbyt miękki Junior nie potrafi zwolnić z pracy sieroty Tulip i zamiast tego umieszcza ją w dziale sortowania listów, zamiatając problem jej zatrudnienia pod dywan i zapominając o nim. Przynajmniej na tak długo, aż dziewczyna przypadkowo uruchamia maszynę do produkcji dzieci i powołuje do życia słodką dzidzię, rzekomo zamówioną przez zapracowanych rodziców. Ten niefortunny zbieg okoliczności może zaważyć na przyszłości Juniora – nie dość bowiem, że nie był w stanie zwolnić pracownika, to jeszcze przyczynił się do stworzenia niemowlaka. Co za wpadka! Gdyby to wszystko wyszło na jaw, mógłby się żegnać ze swoją karierą i stanowiskiem prezesa. Nic dziwnego, że w desperacji postanawia dostarczyć dziecko do zamawiającej go rodziny, w ten sposób rozwiązując swój problem zanim ktokolwiek się o nim dowie. W niebezpiecznej misji postanawia mu pomóc Tulip, nie chcąc dopuścić do tego, by niemowlak wychowywał się bez rodziców. Dziewczyna jest jedynym dzieckiem, którego bocianom nie udało się dostarczyć pod wskazany adres. Przykry los sieroty jest jej zatem znany z doświadczenia.

Bociany

Sama bajka jest zabawna i na swój sposób urocza; znacznie bardziej bawić będzie jednak dorosłych, a nie przychodzące z nimi dzieci. Bociany to całkiem udana satyra na korporacyjne życie i absurdy z nim związane, dostrzegą to jednak nieco starsi, już obeznani z mechanizmami rynku pracy widzowie. Dokładnie ten sam zarzut można postawić wątkowi zapracowanych rodziców – niepoświęcających swojemu synowi odpowiednio dużo czasu, skupiając się na karierze. Jest to delikatny pstryczek w nos dla tych, którzy w natłoku obowiązków zapominają o życiu rodzinnym, co chwila odkładając je na dalszy plan i wciąż uważając, że mają jeszcze dużo czasu, by pograć z pociechą w piłkę. Pozostaje jednak pytanie, czy tacy rodzice mają w swoim grafiku w ogóle czas na to, by pójść z dzieckiem do kina? Osobiście wątpię, pstryczek więc niekoniecznie trafia tam, gdzie został wymierzony i pozostaje mieć jedynie nadzieję na to, że jednak da niektórym do myślenia. W filmie znajdziemy też kilka całkiem zabawnych scen i przekomarzanek dotyczących nie tylko nieplanowanego rodzicielstwa, które przydarza się dwóm obcym sobie osobom, ale również żartów dotyczących wszystkich obowiązków związanych z posiadaniem i wychowywaniem dziecka. Jak sami więc widzicie, większość zabawniejszych momentów związana jest z czymś, co niekoniecznie bawić będzie najmłodszego widza. Co więc zostaje dla naszych pociech? Slapstickowy humor, kilka niewyszukanych gagów i nieco wzruszających momentów, niewiele więcej… i to właśnie sprawia, że Bociany nie do końca sprawdzają się jako animacja dla dzieci.

Bociany

Może to moje czepialstwo, ale miło by też było, gdyby bohaterzy filmu o bocianach wyglądali właśnie jak te konkretne ptaki, a nie skrzyżowanie mewy z orłem bielikiem na nieco dłuższych nogach. Muszę przyznać, że oddanie cech fizycznych boćków jest dość niefortunne. Nie wiem jednak, co gorsze – ta niedoróbka czy pominięcie tak istotnej kwestii jak źrenice u pingwinów, które przez ten brak wyglądają bardzo, ale to bardzo niepokojąco, a ich widok przyprawił mnie o gęsią skórkę. Poza tymi dwiema wpadkami animacja jest jednak przyzwoita i całkiem miła dla oka, nie zmienia to jednak tego, że fabuła Bocianów zdaje się być mocno naciągana, miejscami wręcz ocierająca się o brak logiki, nie mówiąc już o tym, że przedstawiona jest ona w sposób chaotyczny i mało spójny. Podobne zarzuty można podnieść pod adresem bohaterów, których motywacje często wydają się niejasne. Film ma też nierówny poziom – o ile na początku zapowiada się dość przyzwoicie, o tyle im dalej między bociany, tym więcej utartych schematów znajdujemy w produkcji, ostatecznie kończącej się w sposób chyba najbardziej szablonowy ze wszystkich możliwych. O dziwo, Bociany są dość poprawna politycznie, więc w scenie końcowej możemy podziwiać pokaz zdjęć szczęśliwych rodzin z dziećmi – wśród nich wprawne oko może dostrzec kilka homoseksualnych par. Odwagi na taką otwartość starczyło jednak ledwie na tyle, by te scenki pojawiły się na mgnienie oka – będąc raczej czymś, co większości dzieci umknie. Jako animacja dla dzieci Bociany zdecydowanie nie są najlepszym, co mogło trafić do kin.

Bociany

Nasza ocena
4/10

Podsumowanie

Plusy:
+ kilka zabawnych momentów dla dorosłego widza
+ przyzwoita animacja

Minusy:
– humor nieadekwatny do bajki dla dzieci
– niedoróbki w animacji
– chaotyczna i nielogiczna fabuła
– niejasna motywacja postaci
– szablonowe zakończenie

Sending
User Review
4.33 (3 votes)

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Martyna „Idris” Halbiniak
Martyna „Idris” Halbiniak
Geek trzydziestego poziomu. Wyznawca Cthulhu i zasady, że sen jest świetnym substytutem kawy dla ludzi, którzy mają nadmiar wolnego czasu. Kiedyś zginie przywalona książkami, z których zbudowała swój Stos Wstydu™. W czasie wolnym od pochłaniania dzieł popkultury, pracuje i studiuje, dorabiając się już odznaki Wiecznego Studenta™. Znajduje się również w zacnym gronie organizatorów Festiwalu Fantastyki Pyrkon. Absolwentka psychokryminalistyki i studentka psychologii, nałogowo przetwarzająca kawę na literki.
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki