SIEĆ NERDHEIM:

Recenzja komiksu Rebels Volume 1: A Well-Regulated Militia

1

Komiks historyczny nie powinien być koturnową, ilustrowaną czytanką czy podręcznikiem wspartym bogatą dokumentacją. Powinien natomiast (a nawet musi) zawierać przede wszystkim ciekawą historię. Jak w Rebels.

Wydany niedawno przez Dark Horse Rebels Volume 1: A Well-Regulated Militia (Rebelianci: Dobrze zorganizowana milicja) to zbiór dziesięciu pierwszych numerów serii Rebels, która ukazywała się od kwietnia 2015 roku do stycznia 2016. Autorem scenariuszy do wszystkich odcinków jest Brian Wood (Northlanders, DMZ, The Massive, Star Wars, Conan, Aliens: Defiance), zaś za ilustracje odpowiada przede wszystkim Andrea Mutti (Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet, Rage), z gościnnymi występami Matthew Woodsona, Arieli Kristantiny i Tristana Jonesa. Kolory wszędzie położył Jordie Bellaire. Okładkę do każdej z części stworzyła niezrównana Tula Lotay – jej styl jest jednocześnie malarski i komiksowy, nowoczesny i klasyczny, przez co w pełni oddaje ducha tego komiksu.

2

Seria Rebels jest historyczną opowieścią we współczesnej formie; bohaterami są uczestnicy amerykańskiej wojny o niepodległość (1775-1783). Połowa zbioru opowiada o wojennych losach Setha Abbota, kolonisty z Vermont (wówczas jeszcze New Hampshire Grants), który daje się porwać nurtowi historii i przystępuje do Green Mountain Boys – obywatelskiej milicji w kolonii. Podczas rewolucji Seth, mimo że sam postacią historyczną nie jest, spotyka wielu bohaterów masowej wyobraźni, z generałem Waszyngtonem na czele. I okazuje się, że są to często nadęte, elitystyczne bubki, lekceważące małomównego trapera z pogranicza. Seth może wzbudzać sympatię – przeszedł w dzieciństwie prawdziwą szkołę przetrwania, dzięki czemu w krytycznych sytuacjach wykazuje się trzeźwością umysłu i szybkością działania, a czasem ciętym językiem. Poświęca się całkowicie sprawie wojny o niepodległość (po części ze względu na pamięć o zmarłym ojcu, po części z żądzy przygody), ale zaniedbuje swoją – równie młodą jak on sam – żonę, pozostawiając ją w chacie pośród lasu: niech radzi sobie sama. Na szczęście Mercy Abbot też jest córką pogranicza i nie da sobie w kaszę dmuchać jakimś niedźwiedziom, Indianom czy bandytom. Po powrocie z wojny Seth zastaje w domu niezupełnie to, czego się spodziewał…

3

Następne rozdziały Rebels to krótkie epizody prezentujące różne aspekty wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych, w czym przypominają nasze rodzime zbiory z cyklu Powstanie ‘44. Bohaterką jednej z opowieści jest markietanka – żona artylerzysty, która towarzyszy armii powstańczej, pierze, gotuje i dzieli trudy walki (łącznie z czynnym udziałem w bitwie!), natomiast po wojnie nie może liczyć na sprawiedliwą rekompensatę i status weterana. Następny rozdział przybliża dysydencką działalność propagandową w zbuntowanych koloniach, przedstawiając losy aktywistki drukującej i rozprowadzającej rewolucyjne ulotki. Potem w krótkim, kilkustronicowym epizodzie przewija się problem udziału czarnoskórych niewolników w wojnie, po stronie Imperium Brytyjskiego. Kolejna opowieść cofa nas w czasie do wojny francusko-indiańskiej – narratorem jest młody Szaunis pomagający przy budowie kolonialnego fortu. W ostatnim rozdziale Rebels widzimy rewolucję amerykańską oczami żołnierza siłą wcielonego do armii brytyjskiej. Wieloaspektowość opowiadanych historii, różnorodność punktów widzenia oraz pełnokrwiści, niejednoznaczni bohaterowie sprawiają, że komiks nie jest suchym wykładem historycznym, ale żywą, kolorową opowieścią osnutą wokół prawdziwych wydarzeń. W jednym z wywiadów Brian Wood wspomina zresztą w jednym z wywiadów, że jeśli ma wybierać między faktami historycznymi a opowieścią, to zawsze wybiera opowieść.

4

Książka powstała z myślą o rynku amerykańskim i brak szerszej wiedzy na temat historii USA może utrudnić jej odbiór (szczególnie jeśli chodzi o pierwszą część). Każdy wie, kim był Waszyngton, jednak takie wydarzenia jak masakra bostońska, bitwa o Bunker Hill, zdobycie fortu Ticonderoga czy ekspedycja Knoxa (Noble train of artillery) nie są w Polsce powszechnie znane. A już na pewno mało kto u nas rozumie o co chodzi z tymi nadaniami New Hampshire, o które wykłócają się osadnicy – późniejsi partyzanci z Vermont. Niemniej jednak Rebels są pozycją tak dobrze napisaną i narysowaną, że zachęcają raczej do pogłębiania wiedzy, niż od tego odwodzą.

Ocena: 8/10

Plusy
+ pełnokrwiste, wyraziste postacie
+ świetne okładki
+ prezentacja różnorodnych aspektów i epizodów z czasów wojny

Minusy
– żołnierze brytyjscy są zbytnio odczłowieczeni
– lektura wymaga znajomości historii Stanów Zjednoczonych

Autor: Martinez

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Marcin „Martinez” Turkot
Marcin „Martinez” Turkot
Jestem geekiem trzydziestego któregoś poziomu, a także niepoprawnym fanboyem Supermana. W magisterce pisałem o związkach komiksu superbohaterskiego z mitami. W życiu zajmowałem się redagowaniem czasopisma o grach fabularnych i planszowych, tłumaczeniami gier, moderowaniem forów, pisaniem tekstów dla największego polskiego portalu internetowego oraz do "Tygodnika Powszechnego". Obecnie pracuję w reklamie. Uwielbiam komiks, w szczególności frankofoński, oraz animacje wszelakiego rodzaju (może poza anime, na którym się nie znam). Od ponad 20 lat gram w erpegi. Na gry komputerowe nie starcza mi już czasu...
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki