SIEĆ NERDHEIM:

Recenzja słuchowiska Wiedźmin: Dom ze szkła

Wiedźmin: Dom ze szkła - słuchowisko

Wiedźmin: Dom ze szkła, czyli komiksowa adaptacja przygód Geralta stworzona przez Amerykanów jako produkt promujący grę, spadła na fanów uniwersum dość niespodziewanie. Jeśli wziąć pod uwagę pewne czynniki, mniej niespodziewane wydaje się przerobienie komiksu na słuchowisko przez studio dźwiękowe Sound Tropez. Realizowane przez Teatr Polskiego Radia na zlecenie superNowy i Fonopolis adaptacje sagi Sapkowskiego biją rekordy popularności, a Sound Tropez dało się poznać jako mistrzowie adaptowania komiksów na słuchowiska – ich Żywe trupy (The Walking Dead) przyjęły się tak dobrze, że Francuzi zamówili u nich swoją wersję. Nic więc dziwnego, że właśnie to studio postanowiło zrealizować dźwiękową adaptację komiksu, próbując uszczknąć coś dla siebie z tortu wiedźmińskiego hype’u.

Fabuła słuchowiska jest dokładnie taka sama, jak komiksu – podróżujący przez Angren Geralt napotyka myśliwego Jakuba Ornsztyna, którego ratuje przed utopcem. Myśliwy opowiada o swojej żonie, która co prawda zginęła kilka lat wcześniej, ale nadal go nawiedza. Mężczyźni postanawiają udać się razem w podróż, wybierając krótszą drogę przez okryty złą sławą Czarny Las. W jego środku trafiają do domu ze szkła, w którym nic nie jest takie, jak się wydaje.

Specyfika medium, jakim jest słuchowisko, wymusiła na twórcach dokonanie znaczących zmian w warstwie narracyjno-dialogowej. Najbardziej oczywistą różnicą jest dodanie nieobecnego w komiksie narratora. Sound Tropez w przeszłości podchodziło do tego różnie, przykładowo w Kajku i Kokoszu: Szkole latania narrator (znakomity Piotr Fronczewski) towarzyszył słuchaczowi od początku, na bieżąco opisując i komentując, z kolei w Żywych trupach zdecydowano się na ograniczenie roli narratora do minimum, sprowadzając go do przedstawiania niezbędnych opisów, których nie da się oddać dialogiem albo dźwiękiem. Podobnie działa narrator w Domu ze szkła. Przez pierwszych kilkanaście minut jest całkowicie nieobecny, a potem pojawia się z rzadka, dostarczając słuchaczowi opisów. Nie są to jednak suche objaśnienia, scenarzyści starali się je rozbudowywać i naśladować styl narracji Sapkowskiego. Przez większość czasu udaje im się to wcale nieźle, niekiedy opisy są tak bliskie stylowi Sapkowskiego, że gdyby przeczytał je Krzysztof Gosztyła (narrator słuchowisk Polskiego Radia), można by pomyśleć, że to adaptacja dźwiękowa którejś części sagi. Potem jednak narrator rzuca jakimś słowem, którego Sapkowski z całą pewnością by nie użył i cały czar pryska.

Kolejną zmianą w fabule jest rozbudowanie dialogów – postacie rozmawiają ze sobą znacznie więcej niż w komiksie. Scenarzyści słuchowiska – Kamil Śmiałkowski i Michał Szolc – popuścili wodze fantazji, dodając rozmowy, których w oryginale nie było albo rozbudowując te komiksowe, ale na szczęście dodane przez nich dialogi nie sprawiają wrażenia wciśniętych na siłę i zapewne nawet osoby znające wcześniej komiks uznają je za naturalne i pasujące do kontekstu. W zasadzie jedyną wadą warstwy scenariuszowej jest własne tłumaczenie z języka angielskiego, przez co Jakub w słuchowisku ma na nazwisko Ornstine zamiast Ornsztyn, baba cmentarna jest cmentarną wiedźmą, zamiast „na Melitele” jest „na bogów” itd.

W komiksie nie występuje zbyt wiele postaci, tak więc i obsada słuchowiska jest skromna. Ponieważ komiks oparty był nie tyle na twórczości Sapkowskiego, co na grach, Geralt przemawia głosem Jacka Rozenka. Przyznam szczerze, że dla mnie jest to pewien zgrzyt – Rozenek zagrał dokładnie tak jak w grach, gdzie jego głos znakomicie sprawdza się w połączeniu z wizerunkiem Geralta wykreowanym przez CD Projekt RED, ale w adaptacjach dźwiękowych dla mnie tą postacią pozostanie Krzysztof Banaszyk, którego usłyszeć można w wersji Polskiego Radia. Jeszcze większym zawodem niż Rozenek jest Adam Ferency, będący tutaj narratorem – wypadł bardzo przeciętnie, a w porównaniu z Krzysztofem Gosztyłą wręcz słabo. Reszta głosów postaci nie jest już obarczona skojarzeniami z konkretnymi aktorami, słuchało się więc ich bez prób porównywania i w pełni chłonęło świetnie zagrane postacie.

Osobiście bardzo nie lubię w słuchowiskach długich wstawek muzycznych, dlatego Dom ze szkła kilka razy zirytował mnie zbędnymi – przynajmniej moim zdaniem – półtoraminutowymi interludiami. Ścieżka dźwiękowa do słuchowiska w dużej mierze składa się z utworów z Zabójców królów, nie jest to jednak wadą – poza zbędnymi wstawkami, muzyka znakomicie spełnia swoje zadanie, budując klimat i stanowiąc znakomite tło dla dialogów. Udźwiękowienie samo w sobie nie jest jednak idealne – na kwestie Sylwii Nowiczewskiej-Elis, czyli wiedźmy cmentarnej, nałożono filtr modulujący jej głos tak, że wypowiadane przez nią słowa często zamieniały się w niezrozumiały bełkot, w którym rozpoznać dało się co najwyżej pojedyncze sylaby, na podstawie których próbowałem się domyślić, co postać właśnie powiedziała. Co najmniej raz zdarzyło się również, że nagromadzenie efektów dźwiękowych zagłuszało słowa wypowiadane przez bohaterów.

W ogólnym rozrachunku Dom ze szkła jest bardzo dobrym słuchowiskiem. Chociaż zaliczyło kilka potknięć, tak naprawdę spośród wymienionych poniżej minusów jedynym znaczącym jest montaż sprawiający, że czasem nie słuchać, co mówią postacie. Nie licząc tego, jest to znakomicie zrealizowane słuchowisko, którego autorom udało się bardzo zręcznie przenieść fabułę komiksu na medium dźwiękowe, nie tylko dopisując narratora i rozbudowując dialogi, ale dbając o dobrą muzykę i efekty dźwiękowe. Nie obraziłbym się, gdyby Sound Tropez zdecydowało się na dźwiękowe adaptacje kolejnych wiedźmińskich komiksów wydanych przez Dark Horse.

SZCZEGÓŁY:

Tytuł: Wiedźmin: Dom ze szkła
Wydawnictwo: Sound Tropez
Typ: Słuchowisko
Gatunek: Fantasy
Data premiery: 19.05.2015
Scenariusz: Kamil Śmiałkowski, Michał Szolc
Reżyseria: Marcin Kardach
Obsada: Adam Ferency, Jacek Rozenek, Jan Janga-Tomaszewski, Magdalena Różczka, Magdalena Popławska, Sylwia Nowiczewska-Elis

NASZA OCENA
9/10

Podsumowanie

Plusy
+ sensownie rozbudowany na potrzeby słuchowiska scenariusz
+ muzyka
+ efekty dźwiękowe
+ klimat

Minusy
– tłumaczenie niezgodne z komiksem i grami
– parokrotnie niezrozumiałe dialogi
– dla mnie: Rozenek i Ferency to jednak nie Banaszyk i Gosztyła

Sending
User Review
0 (0 votes)

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
2 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Dario
Dario
5 lat temu

Niedawno przesłuchałem i popieram w 100% spostrzeżenia recenzenta. To dziwne bo jak skończyłem słuchać to wiedziałem, że było kilka mankamentów które mi nie pasowały ale nie wiedziałem jakie. Ta recenzja wszystkie je obnażyła, co świadczy o tym że na recenzenta się nie nadaje. Jako wielki fan wiedźmińskiego świata oceniam słuchowisko na plus.

Blublu
Blublu
3 lat temu

Dla mnie zaangażowanie Rozenka nie jest minusem. Głos Banaszyka nie pasuje mi do roli Geralta, czytając opowiadania zawsze wyobrażałam sobie Geralta przemawiającego głosem zbliżonym raczej do Rozenka niż Banaszyka, nieco cieplejszym, choć warkotliwym. Banaszyk ze swoim ultra niskim tembrem przypomina mi raczej typowego koksa.

Jacek „Pottero” Stankiewicz
Jacek „Pottero” Stankiewiczhttps://swiatthedas.wordpress.com/
Jak przystało na reprezentanta rocznika 1987, jestem zgrzybiałym dziadziusiem, który doskonale pamięta szczękopady, jakie wywoływały pierwsze kontakty z „Doomem”, a potem z „Quakiem” i „Unreal Tournament”. Zapalony gracz z ponaddwudziestopięcioletnim doświadczeniem, z uwielbieniem pochłaniający przede wszystkim gry akcji, shootery i niektóre RPG. Namiętny oglądacz filmów i seriali, miłośnik Tarantina, Moodyssona i Tromy, w wolnej chwili pochłaniacz książek i słuchowisk, interesujący się wszystkim, co wyda mu się warte uwagi. Dla rozrywki publikujący gdzie się da, w tym m.in. czy w czasopismach branżowych. Administrator Dragon Age Polskiej Wiki.
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki