SIEĆ NERDHEIM:

Supernatural wjeżdża na polską wieś i od razu łapie gumę. Recenzja książki Żniwiarz. Pusta Noc.

KorektaSlycho
Żniwiarz. Pusta Noc - okładka książki
Żniwiarz. Pusta Noc – okładka książki

Od czasu sukcesu serii gier o Geralcie z Rivii pośród niedzielnych pasjonatów fantastyki zaczęto coraz częściej przekazywać sobie legendy i podania mówiące o tym, że Wiedźmin słowiańskością stoi i jest nią tak nasycony, że żaden amerykański producent nie ogarnie tego swoim zagranicznym umysłem. Miejska legenda o wiedźmińskiej słowiańskości co prawda ma w sobie ziarno prawdy, jednak ogólne przekonanie można sobie między baśnie braci Grimm włożyć. W międzyczasie jednak niektórzy dostrzegli, że niedobór wiary naszych praojców w literaturze i kulturze jest znaczący i wypadałoby nieco go nadrobić. Żniwiarz. Pusta noc odpowiada na to zapotrzebowanie na podwórku fantastyki młodzieżowej. Robi to jednak tak nieskładnie, jakby nie robił tego wcale. 

Magda jest dwudziestoletnią dziewczyną z małego polskiego miasteczka. Marzyły jej się studia, paczka znajomych oraz w miarę przeciętne życie. Jednak drzewo genealogiczne wykręciło jej niezły numer. Jej wujek – niepozorny Feliks – jest Żniwiarzem. Rozkopuje groby, wykrzykuje egzorcyzmy i odpędza potwory, a w razie nieplanowanego zgonu przeniesie swoją duszę do nowego ciała. O ile od niestandardowego krewnego można jeszcze się odciąć, o tyle zdolność dostrzegania istot z zaświatów już solidnie potrafi utrudnić życie. Magda się jednak nie zniechęca i bierze od losu, co ten daje. Krąży za wujkiem, mamrocze coś o ratowaniu ludzi, polowaniu na potwory i rodzinnym biznesie. Pewnego dnia w spokojnej na ogół okolicy zaczynają dziać się coraz dziwniejsze rzeczy, a zagęszczenie potworów na terenie gminy drastycznie wzrasta. Tajemnicze siły zaczynają polować na niczego nieświadomą Magdę i jej wujka.   

Pierwszy tom Żniwiarza brzmi w założeniach naprawdę interesująco i obiecuje całkiem ciekawy klimat. Małomiasteczkowa Buffy ma nieśmiertelnego wujka po kilku zmartwychwstaniach oraz smykałkę do tropienia straszydeł. Natomiast po okolicznych wioskach, lasach i w sklepach spożywczych pałęta się fantastyczne tałatajstwo czekające na kołek wepchnięty w gardziel lub wiązankę puszczoną w nieużywanym języku. Na dodatek zamiast brokatowych wampirów czy owłosionych buntowników wyjących do księżyca mamy stwory regionalne i swojsko brzmiące. W skrócie: Supernatural wjeżdża na polską wieś na pełnym baku i będzie przepędzało porońce, wodniki, a jak się Żwirek nie uchyli, to też mu się oberwie w szlafmyce. Niestety Pusta noc brzmi dobrze tylko w założeniach. Wykonanie bowiem woła o pomstę do nieba, słowiańskich zaświatów i echem odbija się od ścian Hadesu. 

Żniwiarz. Pusta Noc - okładka książki
Żniwiarz. Pusta Noc – okładka książki

Książka w zasadzie nie ma się czym bronić. Leży na każdym możliwym polu i nawet odniesienie do słowiańskiej mitologii na niewiele się zdają, bo autorka owszem czerpała z dawnych wierzeń, ale chyba za pomocą durszlaka. Pierwszym potworkiem, który straszy nas w Żniwiarzu, są rozmowy prowadzone między bohaterami. Dialogi w książce są toporne, nienaturalne i  wyprane z emocji tak bardzo, że bez większego uszczerbku dla jakości mógłby je po prostu przeczytać syntezator mowy. Do tego poziomu świetnie dostosowują się bohaterowie, którzy w zdecydowanej większości są papierowi lub całkiem pozbawieni najmniejszych nawet cech charakteru – są po prostu uczestnikami kolejnych drętwych i nic niewnoszących rozmów, a zachowują się tak, jakby całą wieś już dawno przejęli Porywacze ciał. Autorce coś tam świtało, że historii przydałoby się kilka poważnych rozmów czy drobna ekspozycja stanów emocjonalnych. Że dobrze byłoby, gdyby poza słowiańskimi demonami postaci prześladowały także demony przeszłości. Niestety obdarzyła ona swoich bohaterów koncentracją na poziomie pieska preriowego – rozmowa na temat utraty bliskich i traumy nagle zamienia się w dyskusję na temat długości trawy skoszonej u sąsiadów. Dialogi, relacje między bohaterami czy przedstawianie świata nie trzymają się kupy. Wszystko jest pourywane, chaotycznie i nijak nie wynika z siebie nawzajem. To w większości zbiór przypadkowych scenek, które przez swoją sztuczność trudno nazwać nawet obyczajowymi. 

W tym momencie jakikolwiek inny element książki w zasadzie nie ma szans wypaść lepiej. Na tym jednak nie kończą się kołki wbijane w potencjalnie fajną historię. Mimo że fabuła jest tu prosta jak kolejny odcinek fantastycznego tasiemca, autorka ma problem z zachowaniem nawet szczątkowej płynności. Książka składa się z pourywanych wątków, którym główny fabularny motyw nie próbuje nawet nadać pozorów spójności. Bohaterowie na zmianę udają się do okolicznych miejscowości i walczą z kolejnymi potworami. Taka luźna konwencja mogłaby być nawet zabawna, gdyby nie fakt, że mamy tu do czynienia z uproszczonymi i powtarzalnymi rozwiązaniami, które ograniczają się do: dotarcia na miejsce, wypowiedzenia egzorcyzmu i powrotu do domu na herbatkę. Brak w tym dynamizmu i przynajmniej odrobiny detektywistycznych ozdobników w postaci zagadki czy niejasnych tropów. Ale nie. Magda szuka informacji w internecie, jedzie do lasu i od razu znajduje potwora. Wciągające jak diabli. Zamiast ciekawego wątku głównego czy zabawy konwencją, która mogłaby śmiało podpatrzeć nieco zagrań od dużo starszych proceduralnych seriali fantastycznych, dostajemy tuzin odklepanych zupełnie na szybko powtarzalnych scenek. 

Żniwiarz. Pusta Noc - okładka książki
Żniwiarz. Pusta Noc – okładka książki

Niedbałe prowadzenie akcji nie tylko słabo wciąga, ale płodzi kolejne idiotyzmy. Jedynie nieliczne osoby mogą zobaczyć istoty pochodzące z zaświatów, ale żadna z napotkanych postaci nie jest zaskoczona, gdy protagoniści zaczynają gadkę o odpędzaniu zmory czy innego martwiejca. Zupełnie nikogo to nie rusza i nie zaskakuje. Pani tylko szybko go odpędzi, bo mi klientów straszy i słoiki tłucze. Autorka tak słabo przykłada się do snucia swojej historii, że zapomina o tym, co napisała zaledwie kilka stron wcześniej. Tym sposobem jeden z bohaterów wspomina, że zaczytywał się podręcznikami do fizyki, ale później Magda musi wyłożyć mu, czym jest entropia, bo nie dzwoni mu w żadnym kościele. Prawdziwą perełką jest natomiast walka ze słowiańskimi demonami za pomocą chrześcijańskich egzorcyzmów. To tyle, jeżeli chodzi o kreatywność i budowanie świata. 

Wisienką na tym książkowym potworku jest ekspozycja świata. A w zasadzie niemal całkowity jej brak. O bohaterach nie wiemy prawie nic. Relacje między nimi ograniczone są do minimum. Natomiast cała mitologiczna hałastra to kilka nazw zaczerpniętych z ludowych wierzeń, o których nie dowiemy się niczego szczególnie interesującego. Cały słowiański „klimat” Żniwiarza to zaledwie kilka porozrzucanych po historii nieatrakcyjnych strzępków informacji. Na dodatek podanych na doczepkę i byle jak. Wśród plusów można by wymienić jedynie koncepcje procesu zmartwychwstania i dwa czy trzy brzydkie potwory. To jednak naprawdę niewiele. Autorce po prostu się nie chciało. Nie chciało się tworzyć bohaterów i ich przedstawiać, nie chciało się opowiedzieć płynnej historii i nie chciało się prezentować elementów świata. W tym momencie naprawdę dziwie się, że po tym wszystkim chciało mi się o tym pisać. 

Autor tekstu prowadzi na Facebooku stronę RuBryka Popkulturalna.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Żniwiarz. Pusta Noc
Cykl: Żniwiarz
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Autor: Paulina Hendel
Data premiery: 10.05.2017
Gatunek: Fantasy, literatura młodzieżowa

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
6 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
ReshiD
Reshi
3 lat temu

Spróbowałem kiedyś przeczytać, ale raz: nie zaciekawiło mnie, a dwa: dialogi mnie nie przekonały. Czyli dobrze zrobiłem, że przerwałem.

Ewa
Ewa
3 lat temu

Chyba czytałiśmy dwie różne książki. Proponuję Ci przeczytać ją raz jeszcze – tym razem ze zrozumieniem, bo piszesz totalne kłamstwa. Wiele rzeczy jest wyjaśnionych w książce, ale najwidoczniej czytałeś co 5 kartkę.

Ola z Muzycznej Listy
3 lat temu

Pomysł wydaje się naprawdę spoko! No, ale chyba na tym się tu kończy. A szkoda…

Wojciech Bryk
Wojciech Bryk
Student dziennikarstwa, który ma w sobie Zagubionego Chłopca. Uwielbia intertekstualność, easter eggi, zabawy skojarzeniami, popkulturowymi tropami oraz wszelkie dwuznaczności. W wolnych chwilach rozmyśla, co stało się z baśniowymi postaciami, oraz regularnie dokarmia rosnącego w nim geeka. Z radością wsiąka w fantastykę każdego rodzaju. Nieustannie pragnie odkrywać nowe rzeczy i dzielić się znaleziskami z innymi... a jeżeli przy tym wywoła u kogoś uśmiech, będzie całkiem spełniony. Stara się dorosnąć do prowadzenia własnego bloga. O horrorach pisze na portalu Mortal, a o popkulturze dla #kulturalnie.
<p><strong>Plusy:</strong></br> + ładna okładka? <br /> + sama koncepcja żniwiarzy oraz pomysł na wykorzystanie mitologii słowiańskiej</p> <p><strong>Minusy:</strong><br /> - sztuczne, drętwe i momentami idiotyczne dialogi <br /> - drewniani bohaterowie<br /> - pourywane wątki <br/> - brak spójności <br /> - powtarzalność scen<br /> - brak ekspozycji świata <br /> - bardzo powierzchowne wykorzystanie mitologii słowiańskiej <br /> - kulawy wątek główny <br /> - skrótowe opisy wydarzeń<br /> - ogólny pośpiech<br /> - ogromna przewidywalność</p>Supernatural wjeżdża na polską wieś i od razu łapie gumę. Recenzja książki Żniwiarz. Pusta Noc.
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki