SIEĆ NERDHEIM:

Dokumentując to dziwne życie. Recenzja książki Świat Andrzeja Fidyka

Świat Andrzeja Fidyka

Fidyk snuje historie o swoich filmach – jeden rozdział na jeden dokument. Ta książka mogłaby być wywiadem-rzeką, jednak nadano jej formę pierwszoosobowej opowieści. Gdzieś pomiędzy anegdotami z planu, wspomnieniami o krajach i bohaterach uwiecznionych przez reżysera oraz zdradzaniem zawodowych myków wyłania się tu wiele problemów, najczęściej wciąż nierozwiązanych. Reżim północnokoreański wciąż terroryzuje swoich obywateli, AIDS zabija Afrykę, tak samo, jak (na szczęście) Bollywood ma się dobrze a telenowele zarabiają krocie.

Sukces zawodowy Andrzeja Fidyka zaczął się na dobre z Defiladą (1989). Została zrealizowana w sposób prosty i bezwzględny. Bez kombinowania, jak pokonać system totalitarny, polska ekipa nakręciła całą oferowaną jej propagandę – rejestrując w ten sposób wszystkie absurdy i horror systemu. Być może pokazanie ich w takiej formie nie dociera zbyt łatwo do dzisiejszego widza, ale w czasie, gdy w telewizji na co dzień pokazywano triumfalne obchody rozmaitych świąt w licznych wówczas krajach o jedynym słusznym ustroju, musiała robić wrażenie. W Świecie Fidyk opowiada o tym, jak pomysł na taki film powstał właściwie z rozpaczy i frustracji, które udzielały się zwłaszcza jego co bardziej wrażliwym współpracownikom. Po tym dokumencie trafił do BBC, dla którego zrealizował szybko dwa filmy o Rosji: Diabeł w Moskwie i Rosyjski striptiz. Pokazują, zwłaszcza ten drugi, szaleńczą demokratyzację kraju, wyrażającą się głównie w korzystaniu z wreszcie odzyskanej wolności seksualnej. Dokumentalista nie ukazał jej jednak z punktu widzenia usatysfakcjonowanego konsumenta, zwykle bogatego mężczyzny, ale kobiet chcących uczyć się w nowootwartej szkole tytułowego striptizu. W książce opowiada o swoich bohaterkach bez cienia protekcjonalności, z empatią i ciepło.

Tym, co przekonało mnie do Świata jest między innymi ogromna wrażliwość Fidyka na tak zwane kwestie kobiece i jego dojrzałe podejście do bohaterek. Rosjanki starające się o pracę w seksbiznesie nie są według niego „głupie i naiwne”, ale próbują wszelkimi możliwymi środkami zdobyć pieniądze, czyli niezależność i samodzielność. Podobnie zwerbowane do Tańca trzcin cztery nastolatki ze Suazi może i są trzpiotkami, ale także barometrem całego społeczeństwa, w którym gwałt i AIDS są na porządku dziennym. To bardzo mocny film, który początkowo miał być opowieścią o dobrym tyranie, lwie Afryki, a stał się uderzającym głosem o przemocy seksualnej i przekręcaniu naukowych doniesień (marzę o takim potraktowaniu tematu antyszczepionkowców). Jak w przypadku Defilady Fidyk pozwolił swoim bohaterom swobodnie opowiadać o ich wizji świata, komentując ją jedynie przez pokazywanie kontekstu tych opinii, dostępnego im na co dzień i znanego wszystkim. W jego filmach znajdziecie jedynie nieco szersze niż zwykle kadry – a nie komentarz wszechwiedzącego narratora. Fidyk był także jednym z pierwszych europejskich twórców, którzy zajęli się fenomenem japońskiej śmierci z przepracowania, karoshi. Warto o tym poczytać od kiedy coraz więcej znajomych siedzi w biurze od rana do wieczora (zakładam, że skoro to czytacie, musicie mieć nieco bardziej ludzkie godziny pracy).

W twórczości Fidyka nie brakuje także mniej drastycznych tematów. W Świecie jest rozdział na temat Kiniarzy z Kalkuty, pierwszej na świecie „bajki dokumentalnej” o indyjskim kinie objazdowym. Z kolei wcześniejszy dokument tego reżysera, Dojenie wielbłąda, opowiada o tym, jak angielscy specjaliści od oper mydlanych uczyli Kazachskich twórców kręcenia telenowel. Nieźle wpisuje się w nurt postkolonializmu. Jest też nico lżejsze spojrzenie dyktaturę: Białoruski walc, prezentujący walczącego z Łukaszenką artystę i macho Aleksandra Puszkina.

Bardzo dobrze ogląda się dokumenty Fidyka po przeczytaniu Świata, to świetne zaproszenie do jego twórczości. Dokumentalista tłumaczy pochodzenie zrealizowanych pomysłów, wspomina niezrealizowane, opowiada o licznych osobach zaangażowanych w tworzenie filmów, od operatorów po local fixerów – miejscowych koordynatorów pracy. Wypunktowuje także kluczowe sceny i kwestie, dzięki czemu widz staje się nieco bardziej świadomy struktury filmu. Czasami zdradza tajemnice warsztatu, odkrywa małe „kłamstewka” – cięcia, niewielkie inscenizacje lub prowokacje, achronologiczność niektórych sekwencji – co także wzbogaca odbiór filmów. O ile nowsze dokumenty, zwłaszcza Historie z Yodok (o realizacji musicalu na temat północnokoreańskich obozów koncentracyjnych) są zrozumiałe same przez się, starsza Defilada zostałaby przeze mnie zupełnie zignorowana bez takiego wprowadzenia.

Jeśli wziąć pod uwagę wartość Świata jako „wstępu do Fidyka” – wygląda to na książkę kierowaną do osób w okolicach trzydziestki i młodszych, które nie miały za bardzo okazji oglądać jego dokumentów w telewizji. Dla znających twórczość reżysera stanowczo ciekawszy byłby wywiad czy cykl wywiadów. W tekście od czasu do czasu pojawiają się wyróżnione graficznie podpowiedzi lub tłumaczenia terminów, co może sugerować, że książka jest kierowana do młodego czytelnika, prawdopodobnie licealisty (porady są trochę zbyt banalne dla studenta filmoznawstwa czy dokumentalisty-amatora). Te wyskakujące okienka trochę spłycają odbiór całości, zwykle przerywają także ciągłość zdania czy paragrafu, zdarza się, że powtarzają informacje już zawarte w tekście. Zestawione z faktem, że dziennikarka Aleksandra Szarłat zamiast rozmówczynią Fidyka jest kimś w rodzaju jego ghost-writera sprawiają wrażenie niepotrzebnego infantylizowania, uatrakcyjniania przekazu.

Postać Fidyka i historie, które wydarzały się w trakcie realizacji jego dokumentów nie wymagają dodatkowego ulepszania. I choć forma Świata ma pewne niedociągnięcia, to świetnie, że się ukazał – zwłaszcza dla mnie i innych nieobeznanych z twórczością tego reżysera. Sięgnijcie po niego, cieszcie się opowieściami, ignorujcie okienka z podpowiedziami, a potem obejrzyjcie chociaż kilka z opisanych filmów.

Dziękujemy wydawnictwu Znak za recenzentki egzemplarz książki.

SZCZEGÓŁY:

Tytuł: Świat Andrzeja Fidyka
Wydawnictwo: Znak
Autor: Andrzej Fidyk, Aleksandra Szarłat
Typ: książka
Gatunek: biograficzna
Data premiery: 23.01.2017
Liczba stron: 320

7/10

Podsumowanie

Plusy:
+ ocala od zapomnienia filmy Fidyka
+ pokazuje fascynujące konteksty ich powstawania…
+ oraz aktualność wielu tematów
+ wypunktowuje momenty kluczowe każdego z dokumentów
+ daje możliwość poznania wrażliwości reżysera

Minusy:
– forma nieco spłaszcza przekaz
– wzbudza tęsknotę za klasycznym wywiadem

Sending
User Review
0 (0 votes)

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Agnieszka „Fushikoma” Czoska
Agnieszka „Fushikoma” Czoska
Mól książkowy, wielbicielka wilków i wilczurów. Interesuje się europejskim komiksem i mangą. Jej ulubione pozycje to na przykład Ghost in the Shell Masamune Shirow, Watchmen (Strażnicy) Alana Moora czy Fun Home Alison Bechdel, jest też fanem Inio Asano. Poza komiksami poleca wszystkim Depeche Mode Serhija Żadana z jego absurdalnymi dialogami i garowaniem nad koniakiem. Czasem chodzi do kina na smutne filmy, kiedy indziej spod koca ogląda Star Treka (w tym ma ogromne zaległości). Pisze także dla Arytmii (arytmia.eu).
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki