SIEĆ NERDHEIM:

Recenzja książki Stone Sky (Pęknięta Ziemia 3)

Stone Sky

W wakacje pierwszy raz w życiu wspięłam się na wulkan. Żyjąca góra, nieporośnięta prawie niczym, dymiąca, cała w zupełnie kosmicznych czerwieniach lub żółciach to coś, co naprawdę zostaje w głowie. I do czego chce się wracać mimo niebezpieczeństwa. Dlatego też traktuję Pękniętą Ziemię jako mały prezencik od losu (od SQN, od Legimi…) – fantasy dziejące się na nadaktywnej sejsmicznie planecie – właśnie tego potrzebowałam.

Pisałam już, że pierwszy tom tej trylogii, Piąta pora roku, zrobił na mnie duże wrażenie swoim naukowym tonem i epicką konstrukcją skomplikowanego społecznie i geotermicznie świata. Kolejny, Wrota obelisków, był już raczej postapokaliptyczną historią o przetrwaniu i tworzeniu wspólnoty w obliczu katastrofy. Finałowe Stone Sky (Kamienne niebo) kontynuuje ten ton, i chociaż spora część powieści jest poświęcona dawnej cywilizacji, obecnej od samego początku Pękniętej Ziemi jako imponujące ruiny, Jemisin nie wraca do snucia fantastyki naukowej. Jak powiedziała, pisząc Stone Sky wyobrażała sobie „społeczeństwo preppersów, których paranoja i obsesje są uzasadnione (…) Chciałam pobawić się myślą, że być może jesteśmy w stanie przygotować się na nadejście kataklizmu” („a society of preppers whose paranoia and obsessiveness is actually justified (…) I wanted to mess with that notion—that you can ever truly prepare for disaster. ”). Jednocześnie zależało jej na nieupraszczaniu wszystkiego do stwierdzenia, że „przetrwają najsilniejsi”.

Stone Sky cytat

We Wrotach zobaczyliśmy, jak wyglądają społeczności „preppersów” z Bezruchu, jak dobierają sobie mieszkańców tak, by zmaksymalizować samowystarczalność każdej osady, jak duży nacisk kładą na kastowe i etniczne podziały. W Stone Sky dowiemy się, że ten utylitaryzm i apartheid nie wzięły się znikąd, co oczywiście jeszcze nie znaczy, że są słuszne. Raczej że łatwo je uzasadnić bieżącymi potrzebami, bo umożliwiają kontrolę społeczeństwa i inżynierię ludzkich dusz. O ile w drugim tomie Pękniętej Ziemi to wszystko zostało czytelnikowi zasugerowane, w Niebie pojawia się po prostu opis i ocena cywilizacji opartej na wyzysku różnych żywych istot, w tym osób. Cywilizacji, w której „życie jest święte” i nikt nie może zginąć. Książka Jemisin jest epicka, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że została ostatecznie sprowadzona do kilku banalnych idei. Cała Ziemia jest żywą istotą, krąg życia umożliwia magię, Zła Ziemia nie jest jedynie metaforą… Takie pomysły sprawdzały się w Pocahontas, mniej w Avatarze, a tym razem trochę mnie zawiodły, bo pierwszy tom trylogii obiecywał rozbuchaną i zupełnie nie naiwną wizję rzeczywistości.

Jeśli czytacie sporo książek czy komiksów o superbohaterach, nie zaskoczy was wiele zabiegów fabularnych wieńczących Pękniętą Ziemię. Przez całą trylogię śledzimy losy matki i córki, Essun i Nassum, stopniowo oddalających się od siebie emocjonalnie i pod względem umiejętności. Wiemy, że każda z nich może być tą wybraną, która zmieni losy ludzkości na lepsze lub gorsze. Wykorzystują to walczący ze sobą zjadacze kamieni, jedyne istoty naprawdę rozumiejące, co się dzieje. Nieuchronnie prowadzi to do finałowego starcia między bohaterkami. Książka unika łzawego kiczu, ale jest wciąż nieco przewidywalna. A do tego, o dziwo, jakby optymistyczna. Poza tym Jemisin bardzo dużo pisze w tym tomie o miłości, przyjaźni, „trzymaniu się razem”, proponując czytelnikowi mocno ograną, a co gorsza bardzo prosto pokazaną receptę na poprawianie świata.

Stone Sky cytat

Stone Sky czyta się dobrze, sporo się w nim dzieje. Wyjaśnia się, jak doszło do upadku dawnej, wysoko rozwiniętej cywilizacji i rozregulowania aktywności sejsmicznej planety. Narrator, bardzo ludzki nie-człowiek, tłumaczy nam i Essun historię Złej Ziemi, górotwórstwa, magii. Ujawnia przy tym swoją własna naiwność, opisuje okrucieństwo technologii nastawionej na eksplorację zasobów naturalnych (tak, trylogia ma także ekologiczne przesłanie) oraz polityki skupionej na starej rzymskiej zasadzie „dziel i rządź”, czyli szczuciu na siebie obywateli. Wszystkie te wątki były już obecne w Piątej porze roku, w Niebie zostają rozwinięte i trochę uproszczone. Jemisin napisała niezłą trylogię, ale gdyby utrzymała poważny, nieoczywisty ton pierwszego tomu do końca, dostalibyśmy wybitne książki.

Szczegóły:

Tytuł: Stone Sky
Autorka: N. K. Jemisin
Gatunek: Fantasy, speculative fiction
Wydawnictwo: Orbit
Liczba stron: 413
ISBN: 0356508684

Stone Sky cytat

7/10

Podsumowanie

Plusy:
+ epickie zwieńczenie serii
+ pokazanie kontekstu i przyczyn katastrofalnego rozregulowania Ziemi
+ wiarygodne fantasy postapo

Minusy:
– znane z gatunku superhero zabiegi fabularne
– nagły optymizm na końcu
– nieco naiwny ton

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Agnieszka „Fushikoma” Czoska
Agnieszka „Fushikoma” Czoska
Mól książkowy, wielbicielka wilków i wilczurów. Interesuje się europejskim komiksem i mangą. Jej ulubione pozycje to na przykład Ghost in the Shell Masamune Shirow, Watchmen (Strażnicy) Alana Moora czy Fun Home Alison Bechdel, jest też fanem Inio Asano. Poza komiksami poleca wszystkim Depeche Mode Serhija Żadana z jego absurdalnymi dialogami i garowaniem nad koniakiem. Czasem chodzi do kina na smutne filmy, kiedy indziej spod koca ogląda Star Treka (w tym ma ogromne zaległości). Pisze także dla Arytmii (arytmia.eu).
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki