SIEĆ NERDHEIM:

Recenzja książki Rekiny wojny

Rekiny wojny NTG1

„Niech żyje wojna! Muzyczka marsza rżnie. Wojna! Pieniążki sypią się… Wroga bij w imię Boga, za cudzą kieszeń oddaj młode życie swe.” – w tym krótkim refrenie udało się Lucjanowi Szenwaldowi zawrzeć całą kwintesencję wojny i ducha historii spisanej przez Guy'a Lawsona w książce Rekiny wojny, prezencie dla Nie Tylko Gry od wydawnictwa Znak Literanova. Choć do kin dopiero co, bo 19 sierpnia, zawitała ekranizacja, to właśnie wydana zaledwie szesnaście dni wcześniej książka zasługuje na większą uwagę. Zatem choć na chwilę odłóżmy obraz na bok i zagłębmy się w morzu liter, by dokładniej poznać autentyczną historię trzech cwaniaczków z Miami Beach, którzy omal nie oskubali Pentagonu na 300 milionów dolarów. Trzymajcie się foteli, będzie filozoficznie.

Rekiny wojny NTG2

Handel bronią to świetna zabawa – albo tak można przypuszczać, patrząc na okładkę książki i entuzjazm dwóch panów na niej. Jak jednak wygląda sytuacja w rzeczywistości? Handel jest brutalny, nieprzewidywalny, pełen kantów, łapówek, gróźb, manipulacji prawem i wzajemnego wpuszczania się w maliny. Do handlu bronią trzeba mieć „jaja ze stali i moralność bezkręgowca”. Giną przy tym ludzie? A cholera z nimi! To przecież tylko kolejny rodzaj towaru, który należy sprzedać, by potem żyć jak król. Łatwo jest więc zbagatelizować problem i zrobić komedię o wiecznie naćpanych dzieciakach, które zarabiają kasę na sprzedaży broni, robiąc przy okazji Pentagon w balona. To jednak nie sprawia, że ten problem znika. W przeciwieństwie do filmu, książka na niecałych 331 stronach rozbiera cały ten brudny świat warstwa po warstwie. Bo tu nie chodzi jedynie o trójkę ćpunów z Miami Beach, którzy postanowili zarobić na sprzedawaniu tworzącej się naprędce w Iraku armii amerykańskiej przestarzałej, często felernej postkomunistycznej broni. Nie chodzi też o sam półświatek i zatargi pomiędzy sprzedawcami, dostawcami i zleceniodawcami. Największym problemem, jaki naświetla nam Lawson, jest robienie z wojny i śmierci świetnego źródła dochodu. Co nas przecież obchodzi Afganistan i fakt, iż amerykański rząd wtrąca się w porachunki na drugim końcu ziemi, czego skutki mogą promieniować w przyszłości aż po krańce Europy, a nawet dalej? Jako biznesmeni, siedzący wygodnie w swoich willach w USA, w razie kryzysu możemy umyć ręce i zrzucić winę na handlarzy. Namieszajmy, zabawmy się, a przy okazji zaróbmy na tym, może nikt nie zauważy.

Rekiny wojny NTG3

Gdy na początku 1998 roku Sojusz Północnoatlantycki zainterweniował w Afganistanie, spuszczając pociski Tomahawk na obozy przebywającego wówczas w kraju Osamy bin Ladena, rozpoczęła się trwająca po dziś dzień jedna z najdłuższych wojen od czasów wojny wietnamskiej (1957-75). Po zamachu terrorystycznym w 2001 roku, dokonanym przez terrorystów z Al'Kaida na terytorium USA, NATO uznało spełnienie warunków artykułu 5 traktatu waszyngtońskiego, co zaowocowało masową mobilizacją militarną poszczególnych państw członkowskich Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jednak wojna, jak to wojna, jest brutalna i pełna ofiar. Nieprzemyślana i krótkowzroczna interwencja Stanów Zjednoczonych w sytuację rozbitych i pogrążonych w chaosie społeczeństw muzułmańskich mogła zakończyć się jedynie katastrofą. Wybuchające powstania owocowały kolejnymi atakami terrorystycznymi, które mnożyły się, dziesiątkując wojska amerykańskie i pozbawiając życia niewinnych cywili. Ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych, George Bush, naprędce dosłał dodatkowe kilka tysięcy żołnierzy. Powstał jednak problem – brakowało wyposażenia. I tu właśnie Stany Zjednoczone, niemalże z nożem na gardle, zmuszone były wprowadzić nową politykę zamówień publicznych na dostawy uzbrojenia – zwiększyć zamówienia na dostawy broni i dopuścić do internetowych przetargów mniejsze firmy. I tu zaczyna się historia trzech panów, którzy postanowili pobawić się w wojnę.

Rekiny wojny NTG4

Po tej bardzo ogólnej notce historycznej nadszedł czas, by przedstawić losy głównych bohaterów Rekinów wojny. Trzej panowie – Efraim Diveroli, David Packouz i Alex Podrizki – byli dobrymi kumplami już za czasów szkoły. Wszyscy pochodzili z ortodoksyjnych żydowskich rodzin i regularnie zrywali się z zajęć, by popalać trawkę i pozować na grunge'owych punków. Należy jednak od razu zaznaczyć, iż nie byli to wcale chłopcy głupi. Każdy z nich był utalentowany na swój własny sposób. Najlepszym tego przykładem jest postać Diveroliego, który choć zakończył edukację na pierwszej klasie liceum, był urodzonym sprzedawcą broni i mózgiem całej maleńkiej firmy AEY, która konkurowała z najgrubszymi rybami w wielkim i cholernie niebezpiecznym oceanie handlu uzbrojeniem. Panowie, ledwie dwudziestoparoletni, mimo swego braku doświadczenia zdobywali po kolei coraz to atrakcyjniejsze oferty wystawiane przez Pentagon na stronie internetowej Federal Business Opportunities, zarabiając przy tym miliony dolarów. Jednakże jakim cudem doszło do tego, że trzech chłopaków – masażysta, dealer marihuany i absolwent ośmiu klas szkoły podstawowej – w 2007 roku wygrało oficjalny przetarg o wartości prawie 300 milionów dolarów, ogłoszony przez Departament Obrony USA na dostawę broni dla afgańskiej armii, od której zależały losy toczonej wojny? Rekiny wojny odpowiadają na to pytanie szczegółowo i bez jakichkolwiek ugrzecznień.

Rekiny wojny NTG5

Guy Lawson operuje dosadnymi określeniami, nie szczędzi surowych, często okrutnych faktów, nie wybiela bohaterów, nie zostawia ostatecznie suchej nitki na rządzie amerykańskim, który posługując się chciwością chłopaków, wykorzystał ich jako kozły ofiarne. Jak na reportera przystało, autor wyłuszcza wszelkie procedury i zawiłe powiązania, jakimi posługiwał się rząd USA za pośrednictwem Pentagonu, by dopiąć swoje interesy. Lawson niezwykle precyzyjnie, ale i ciekawie przedstawia m.in. różnice pomiędzy przemytnikiem a handlarzem, ukazuje zasady funkcjonowania w środowisku handlarzy bronią, przedstawia wielowarstwowość poszczególnych etapów sprzedaży i wiele innych. Brzmi to jak suchy raport? Nie moglibyście się bardziej mylić. Pomimo nagromadzenia informacji Rekiny czyta się szybko, przyjemnie i z zaostrzającą się ciekawością. Czasem aż nazbyt łatwo zapomnieć, iż książka przedstawia smutną rzeczywistość, w której nawet ludzkie życia mają swoją cenę, a śmierć jest jedynie suchym raportem w wiadomościach i zaiste perfekcyjną okazją do zarobienia grubych milionów. Jak więc rzekł Efraim Diveroli: „Czy uważam, że George Bush zrobił coś dobrego dla naszego kraju, najeżdżając Irak? Nie. Ale czy jestem z tego zadowolony? Nie wiecie nawet, kurwa, jak. Mam wielką nadzieję, że Bush przeprowadzi inwazję na kolejne państwa, ponieważ jest to korzystne dla moich interesów.”. Bowiem wojna to tylko jeden z ruchów cynicznych biznesmenów w grze o fortunę.

Tytuł: Rekiny wojny
Autor: Guy Lawson
Wydawnictwo: Znak Literanova
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 331

NASZA OCENA
7/10

Podsumowanie

Plusy
+ ciekawe i niezwykle szczegółowe zobrazowanie historii
+ zero cenzury i brutalne fakty
+ brak stronniczości ze strony reportera
+ przyjemny język…

Minusy
– … który jednak momentami męczy wulgarnością i nagromadzeniem kolokwializmów
– regulacje prawne i nadmierna szczegółowość też działają niekiedy usypiająco

Sending
User Review
0 (0 votes)

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Julia „Angi” Świerczyńska
Julia „Angi” Świerczyńska
Z wykształcenia filolog, z fachu SEM, a prywatnie pingwin z chrapką na władzę nad światem. Chciałam zostać tłumaczem, ale po drodze urodziło się milion innych pomysłów i wyszło jak wyszło. Spektrum moich zainteresowań zdaje się nie mieć końca. Uwielbiam pisać opowiadania i poezję, czytać, grać w gry komputerowe. Fascynuje mnie mitologia, szeroko rozumiana metafizyka, sny i inne zjawiska niewytłumaczalne. Muzyki słucham dobrej; moja ścieżka dźwiękowa jest bardzo zróżnicowana i często skaczę z jednej melodycznej skrajności w drugą. Podobnie w życiu. Jestem albo paskudną, złośliwą bestią, albo uchylę nieba, lecz to zależy od humoru, temperatury, ciśnienia, nagromadzenia poszczególnych zjawisk atmosferycznych i meteorologicznych. W skrócie, nigdy nie wiesz, czy dostaniesz kwiatka, czy może kwiatkiem.
spot_img
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki