Artefakty to seria wydawnicza od wydawnictwa Mag. Najczęściej znajdziemy w niej książki science fiction, które nigdy wcześniej nie były wydawane w Polsce. Są one zazwyczaj starszej daty, co czyni je swojego rodzaju białymi krukami na naszym rynku. Możemy również trafić tu na wznowienia pozycji, ale to rzadsze przypadki. Jedną z powieści wydanych w ramach Artefaktów jest Odwrócony Świat Christophera Priesta. To książka, która próbuje wciągnąć czytelnika w swoją wizję. Niestety to wizjonerstwo jest skazane na porażkę. Nie jest w stanie samodzielnie się wybronić. Do tego niezbędni byliby odpowiedni bohaterowie. A tak się niestety składa, że pisanie interesujących postaci nie należy do atutów tego autora. Wbrew pozorom, błędem byłoby jednak pominięcie tej pozycji. Historia nie jest tu co prawda tak dobra, jak mogłaby być, ale porażki Odwróconego Świata nie uznałbym za ostateczną. Wręcz przeciwnie – pomimo wad uważam tę książkę za bardzo dobrą.
Omówienie tej niezbyt obszernej opowieści zacznę od jej pozytywnej strony. Znajdujemy się w około XIX-wiecznej epoce z paroma modyfikacjami. Mamy do czynienia z bardzo nietypowym miastem, bo ruchomym. Porusza się ono na torach, jadąc tylko do przodu. Jest ono w dużej mierze samowystarczalne, ale do przemieszczania się potrzebuje pomocy robotników pochodzących z okolicznych wiosek. Ruch jest niezbędny do egzystencji miasta. Zatrzymanie się na dłuższy okres oznacza anihilację całej żyjącej tam społeczności. Dokona tego „ściągające” aglomerację pole grawitacyjne. Przerwy na chwilę są dopuszczalne, ale mimo wszystko ryzykowne. Celem tego ruchu jest osiągnięcie pewnego idealnego optimum, które zapewni mieszkańcom warunki do rozwoju i przetrwania, jednocześnie rezerwując czas na odpoczynek. Oczywiście nie wszystko przebiega różowo i miasto nie pędzi sobie wesoło przez sielankowe krajobrazy, spokojnie zmierzając do celu. Zamiast tego non stop napotyka wymagające interwencji mieszkańców przeszkody w postaci trudnego terenu czy problemów z pracownikami, którzy są niezbędni do kładzenia szyn. Cały ten opis brzmi już dla mnie niezwykle ciekawie i rzeczywistość związana z tym miastem stanowiła główny powód, dla którego brnąłem przez kolejne strony. Ta ruchoma cywilizacja to zdecydowanie najmocniejszy punkt powieści Priesta.
Wszystko zaś poznajemy z perspektywy młodego chłopaka. Wpierw obserwujemy jego szkolenie w różnych przybytkach. Uczy się tam zarówno przedmiotów, jakie są wymagane w każdej normalnej szkole, jak i nabywa umiejętności i wiedzę z zakresu funkcjonowania nietypowego miejsca zamieszkania. Niestety nasz protagonista nie wyróżnia się niczym szczególnym. Przeżywa pewne miłostki, które jednak niespecjalnie potrafią zainteresować czytelnika. Nie jest też jakoś nadzwyczajnie inteligentny. Służy on tu wyłącznie do zaprezentowania szerszej wizji przedstawionego świata. Tyle, że to się nie sprawdza. Nie potrafię się przejąć losem głównego bohatera. Poznajemy również innych mieszkańców miasta wraz z ich strukturą władzy opartą na systemie cechowym i potrzebami. Kobiety to tutaj właściwie kury domowe otoczone szczególną ochroną, gdyż z niewiadomych przyczyn w społeczeństwie występuje znacząca przewaga mężczyzn. Właściwie nie ma ani jednego bohatera w całej książce, który zostałby ze mną po jej przeczytaniu. I to jest moim zdaniem główna wada. Nie ma tu kogoś, kto skradłby dla siebie scenę. Kogoś z charyzmą, kto pociągnąłby ciężar opowieści za sobą.
Świat na zewnątrz miasta z rzadka wypełniony jest ludźmi. Nie poznajemy żadnych innych aglomeracji. Pokazują się nam pojedyncze wioski, które w sumie też w większości omijamy. Mamy za to dużo rzek, lasów, wzgórz, wąwozów itd. Naprawdę interesująco robi się, gdy nasz bohater zostaje wysłany na pewną wyprawę i oddala się znacząco od swej siedziby. Te sceny stanowią wreszcie o jakości tej książki i są jej najjaśniejszym punktem. Ale cel tej eskapady i jej skutki zostawiam wam do samodzielnego poznania.
Zakończenie jest w pewien sposób przewidywalne, ale i tak byłem w jakimś stopniu zaskoczony tym, co wymyślił autor. Jest ono ostateczne i nie daje szans na kontynuację. Nie brakuje w nim logiki i zdecydowanie nie jest dziełem przypadku. Nie mogę na nie narzekać. Wyjaśnia wszystko od początku do końca i nie zostawia białych plam, które potrafią niezwykle irytować.
Stylistycznie jest w porządku, ale bez fajerwerków. Odnotowałem pojedyncze literówki, ale nie psują one odbioru całości. Sam styl jest dość wyszukany i ugrzeczniony, bo ostatecznie mamy przecież do czynienia z młodym chłopakiem, który odebrał solidne wykształcenie w różnych dziedzinach. Priest stara się to odzwierciedlić w słownictwie i kulturze wypowiedzi bohatera, co bardzo zgrabnie mu wychodzi. Generalnie bardzo solidna robota autora pod tym względem.
Fabuła sama w sobie jest opisem dziejów miasta i potrafi zainteresować. W żadnym momencie książki nie czułem nudy ani zniechęcenia jakimiś nielogicznościami. To solidnie napisana rzecz, choć bez jakiegoś szczególnie szybkiego tempa. Oczywiście są tu momenty dramatyczne, gdzie napięcie osiąga wysoki poziom. Nie będziemy jednak gnali na złamanie karku przez karty powieści. Jeśli już się to zdarzy, to naprawdę sporadycznie.
Podsumowując, Odwrócony Świat to solidna pozycja, która przyciąga przede wszystkim światem przedstawionym. Jest on niezwykle intrygujący i aż chce się go poznawać razem z bohaterami. Niestety, to właśnie postacie stanowią piętę achillesową powieści. W książce Priesta interesujący ludzie okazują się być niezbędni, tymczasem ich brakuje. Ale niech to was nie zniechęci do lektury. Myślę, że chociaż ciężko określić ten tytuł jako literaturę wybitną i może na wyrost nazywana jest artefaktem, to nie będzie to strata czasu ani nie będziecie musieli zmuszać się do czytania.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Odwrócony Świat
Wydawnictwo: Mag
Autor: Christopher Priest
Data Premiery: 03.02.2016
Gatunek: science – fiction
Liczba Stron: 288
ISBN: 978-83-7480-632-9