Decimus Fate i Rzeźnik z Guile to drugi tom cyklu autorstwa Petera A. Flannery’ego o potężnym czarodzieju, który wyrzekł się magii, i jego towarzyszu łowcy demonów, znanym lepiej jako Opiekun, który podobnie jak Decimus zerwał ze swoją przeszłością.
O pierwszej części Decimus Fate i Talizman Marzeń pisałam wcześniej. Postanowiłam wtedy dać serii szansę, choć nie porwała mnie jakoś bardzo. Teraz poważnie już zastanawiam się, czy sięgnę po kolejną książkę Flannery’ego. Było to ponad trzysta siedemdziesiąt stron, które w większości przemęczyłam w nadziei na coś lepszego niż poprzednio. I chociaż poziom nie jest gorszy, to powiela on pewne schematy z pierwszego tomu, które można było poprawić.
Chociażby postacie, o których wciąż bardzo mało wiemy. Autor skąpi nam informacji o głównych bohaterach. Liczyłam na to, że w końcu dowiem się czegoś więcej, ale się przeliczyłam. Poza tym wiele tematów z przeszłości Fate’a wciąż pozostaje niedopowiedzianych i czasem nie wiadomo, o co chodzi. Zapewne dowiemy się więcej w kolejnym tomie, ale wywołuje to raczej frustrację niż ciekawość, bo powieść staje się bardzo rozwleczona, a nie musiałaby taka być.
Podobnie jak w Talizmanie Marzeń tak i w Rzeźniku z Guile bohaterowie mają misję do wykonania, a żeby tego dokonać, dużo planują i jak zwykle się miotają. Krążą z Czarnego Domu do kanałów, znów do domu i z powrotem. W dalszym ciągu skupiamy się bardziej na magicznych artefaktach, eliksirach i alchemii niż magii samej w sobie. W międzyczasie pojawiają się liczni okrutni przeciwnicy, czy to potrafiący spalić ludzkie serce jeszcze w piersi człowieka, czy demony, złe czarownice albo bestia niczym prosto z piekieł. I tak jak poprzednio otrzymujemy bogaty opis starcia z każdym czarnym charakterem i bestią. A choć tom ten jest brutalniejszy od poprzedniego, to rozczarowujący jest fakt, że książka szybko staje się bardzo przewidywalna. Wnet orientujemy się, iż nieczarujący Fate, Opiekun i staruszka Motina potrafią sobie ze wszystkim poradzić i z każdej opresji wychodzą jedynie z niewielkim uszczerbkiem na zdrowiu. Ta świadomość psuje całą ciekawość i napięcie.
Tytułowy rzeźnik nie jest kluczowym problemem trapiącym miasto Guile. Okazuje się nawet, że to nie on jest największym problemem bohaterów. Ciekawa jest wprawdzie jego historia, choć i tu spodziewałam się czegoś poważniejszego po tym, jak początkowo został on przedstawiony.
Od czasu do czasu przyglądamy się też poczynaniom poznanej wcześniej wojowniczki Siennie, próbującej uwolnić kogoś z więzienia. Jej niedługa przygoda została pocięta na fragmenty i dawkowana jest w małych kawałkach przez całą lekturę.
Na sam finał zupełnie straciłam zainteresowanie, ponieważ byłam dość wymęczona i miałam tylko ochotę dobrnąć do ostatniej strony. Historia pozostaje otwarta i powoli zaczyna nawiązywać do samego początku Talizmanu Marzeń, a już myślałam, że autor zapomniał o tym wątku.
Dużo scen i bohaterów wprawdzie jest ze sobą w jakiś sposób połączonych, ale odniosłam wrażenie, że niekiedy jest to zbędne. A to dlatego, że historia sama w sobie jest już i tak zawiła, a wątki poboczne wprowadzają tylko niepotrzebny chaos. Niestety, zanim trzeci tom zostanie opublikowany, część faktów może już ulecieć z głowy.
W poprzedniej recenzji wspominałam, że liczę na więcej magii, humoru i groźniejszych antagonistów. Dostałam powtórkę z rozrywki i nie czuję się usatysfakcjonowana.
Wspomnę jeszcze o wyglądzie. Twarda oprawa ma bardzo fajną szatę graficzną, w tej samej stylistyce co poprzednia część cyklu. W środku znajdziemy mapkę miasta Guile oraz terenów wokół, co może choć trochę pomóc nam się odnaleźć w licznych miejscach występujących w fabule. Jest też kilka rozkładówek z czarno-białymi ilustracjami autorstwa Pawła Zaręby. Każdy rozdział także ma nad tytułem małą ilustrację i powtarzają się one w zależności na przykład od miejsca akcji. Wydaje mi się, że na jednej z nich widnieje sam Decimus Fate i jeśli się nie mylę, to raczej nie przypomina on maga opisanego w książce jako człowieka o ostrej, jastrzębiej twarzy, bladej cerze i długich, ciemnych włosach.
Podsumowując, z jednej strony czuję nutkę ciekawości, jak dalej rozwinie się ten cykl, z drugiej dwa razy zastanowię się, czy mam ochotę brnąć przez kolejne szczegółowe opisy walk z arcyzłymi antagonistami, których jednak łatwo pokonać, i przewidywalną akcję. Chciałabym raczej więcej Decimusa w Decimusie, a mniej wszystkiego naokoło.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Decimus Fate i Rzeźnik z Guile
Tytuł oryginału: Decimus Fate and the Butcher of Guile
Autor: Peter A. Flannery
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Cykl: Decimus Fate (tom 2)
Ilość stron: 376
Data wydania: 18.11.2022
ISBN: 9788379647736
Tłumaczenie: Maciej Pawlak