SIEĆ NERDHEIM:

To jest dobre! – nawet po odcięciu się od sentymentu. Recenzja komiksu W.I.T.C.H., tom 1

W.I.T.C.H - okładka
W.I.T.C.H – okładka

Przyznam szczerze, że podchodziłem do tego tytułu z lekką obawą. Kiedy go zapowiedziano, widziałem gigantyczną falę optymizmu. Nie mówię, że też tak nie zareagowałem, bynajmniej, od razu wrzuciłem informację o komiksie na media społecznościowe i przekazałem potencjalnym zainteresowanym. Niemniej nie byłem pewien, czego się do końca spodziewać. Mam sentyment do kreskówki, którą zdarzało mi się oglądać (jak każdemu wtedy, choć żaden z kolegów się nie przyznał, bo dziewczyńskie), ale nie wiedziałem, jak ogromną popularnością cieszył się w Polsce komiks – zostało to pięknie wyjaśnione we wstępie autorstwa Agnieszki Wielądek.

W.I.T.C.H - strona z komiksu
W.I.T.C.H – strona z komiksu

W recenzji starałem się odciąć od swoich sympatii i ocenić ten tytuł w jak najbardziej rzetelny sposób. Podkreślić różnice w stosunku do tego, jak tworzyło się kiedyś… w zasadzie niepotrzebnie, bo mimo że w tym roku stuknęło 20 lat od premiery pierwszego (włoskiego) wydania, to wcale tego nie czuć. Jasne, sprzęt używany przez protagonistki czasami jest archaiczny, ale umówmy się – on tu nie odgrywa żadnej roli. Nie jestem w stanie potwierdzić empirycznie tego, co zaraz napiszę (przynajmniej za pomocą legalnych sposobów): komiks wydawnictwa Egmont różni się fabularnie od serialu. Pewne sceny się pokrywają, bo gdy patrzyłem na niektóre ilustracje, coś dzwoniło mi w głowie, zauważyłem jednak i spore zmiany. Mimo to ogólna linia fabularna zdaje się iść w tym samym  kierunku co pierwotnie. Trudno też komentować całość, bo to dopiero pierwszy tom z kilku.

Po przydługim wstępie przychodzi czas na przybliżenie troszkę historii. Ta jest dosyć prosta, ale zarazem zawiera jakieś zwroty akcji. Owe momenty, jak i całość, są lekko infantylne, ale hej, to komiks dla dzieci, a słowa te pisze dorosły. Bez przeciągania: grupa dziewczyn dostaje supermoce, które wykorzystują do samolubnych celów i rozrywki. Oczywiście jedna z bohaterek poszkodowana brakiem zdolności magicznych szybko dostaje się pod wpływ mrocznych sił i staje się antagonistką. Konflikt błyskawicznie eskaluje i okazuje się, że dotyczy kilku światów i ich polityki, a do naszych czarodziejek należy zadanie utrzymania bezpieczeństwa.

W.I.T.C.H - strona z komiksu
W.I.T.C.H – strona z komiksu

Grupa składa się z kilku dziewczyn, ale bez wątpienia protagonistką jest dość beznadziejna Will. Kręci się z grubsza bez celu, nie ma konkretnie określonej mocy (inne mają żywioły, a ona co? – gadających sprzętów nie liczę) i ogólnie to postać trochę na siłę. Jej przeszłość też nie należy do nadmiernie kreatywnych, ot dziewczyna z mamą przybywa do nowego miasta. Szkoda, że nie dostajemy nic więcej poza lekką dramą sprowadzającą się do randek rodzicielki z kimś nowym. Co ciekawe, bohaterkom poświęcono tyle samo miejsca, przynajmniej takie mam wrażenie, bo każda odgrywa jakąś rolę w zespole. Jasne, na tym etapie są to raczej małe rzeczy, ale doceniam, że nie są to papierowe postacie, tylko w pełni zarysowane charaktery. Tak równomierna konstrukcja postaci skłoniła mnie do ogólnych przemyśleń na ten temat w kontekście dzieł popkultury dla młodszych. Otóż bardzo często właśnie jest tak, że protagonista/ka jest w dużej mierze niezdarą i większość problemów rozwiązują drugoplanowi pomocnicy, bo na czymś się znają. Jak Harry dałby sobie radę bez Hermiony i Rona, jak Eragon bez ogromnego grona towarzyszy? Przykłady można mnożyć i mnożyć, aż bardzo możliwe, że wyjdziemy poza zakres kategorii wiekowych.

W.I.T.C.H - strona z komiksu
W.I.T.C.H – strona z komiksu

Bardzo podobała mi się gra zarówno scenariuszem, jak i obrazem. Wspólnie tworzyły piękną kompozycję, która najczęściej była wykorzystywana przy zabiegach komediowych. Miałem jednak zarzucić komiksowi pewną niekonsekwencję w rysunkach, ale okazało się, że przy pracach brali udział różni artyści. Warto to podkreślić, bo mimo uczestnictwa wielu osób całość była zachowana we względnie spójnym stylu, przypominającym mangowy. Ciekawy wybór ze strony włoskich twórców. Wrócę jeszcze do wspomnianych wcześniej scen komediowych –  stoją na bardzo wysokim poziomie. Nie raz się głośno zaśmiałem podczas lektury. Kadry nie są nadmiernie wypakowane. Wszystkie te czynniki sprawiają, że czyta się szybko i przyjemnie.

W.I.T.C.H., tom 1 to bardzo przyjemny powrót do przeszłości. Jestem pod wrażeniem tego, jak dobrze zestarzał się ten komiks. To bezspornie lekka, miła i zabawna lektura. Dla fanów kreskówki pozycja obowiązkowa. Zdecydowanie to tytuł skierowany do młodszego czytelnika, ale moim zdaniem bez problemu może podejść też nastolatkom, a nawet niektórym dorosłym. Cieszę się, że wydawnictwo Egmont zdecydowało się na wydanie tego komiksu w formie tak ładnych zbiorów. Ponadto zapowiedziało już publikację Kajko i Kokosza w tym stylu. To ja jeszcze czekam na Asterixa i Obelixa i będę zachwycony.

Tytuł: Witch. Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 1
Wydawnictwo: Egmont
Autorzy: Francesco Artibani, Elisabetta Gnome, Alessandro Barbucci, Barbara Canepa
Typ: komiks
Data premiery: 21.04.2021
Liczba stron: 384

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
1 Komentarz
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Kultulover
2 lat temu

Kiedyś zbierało się karteczki Witch, to było prawdziwe szaleństwo! Każdy bił się o te najbardziej unikatowe „białe kruki” karteczkowe :))))) Wspomnienia wróciły 🙂 Pozdrawiam

Jurek Kiryczuk
Jurek Kiryczuk
Za dnia programista, w nocy maniak popkulturowy, który ogląda zdecydowanie za dużo seriali. Oprócz tego pochłania masowo komiksy, filmy oraz gry. Nie lubi dyskutować o muzyce, bo uważa, że każdy gatunek ma w sobie coś do zaoferowania, a sama muzyka powinna łączyć, a nie dzielić ludzi. Dusza humanisty zamknięta w ciele ścisłowca dostaje swoją chwilę, pisząc teksty na tym portalu. Oprócz popkultury i nowinek technologicznych lubi napić się dobrego piwa, a także zasłuchiwać się w podcastach.
Przyznam szczerze, że podchodziłem do tego tytułu z lekką obawą. Kiedy go zapowiedziano, widziałem gigantyczną falę optymizmu. Nie mówię, że też tak nie zareagowałem, bynajmniej, od razu wrzuciłem informację o komiksie na media społecznościowe i przekazałem potencjalnym zainteresowanym. Niemniej nie byłem pewien, czego się...To jest dobre! – nawet po odcięciu się od sentymentu. Recenzja komiksu W.I.T.C.H., tom 1
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki