SIEĆ NERDHEIM:

Holmes jak Hamlet. Recenzja komiksu The Baker Street Peculiars

The Baker Street Peculiars cover

Tak się złożyło, że ostatnio mam okazję recenzować komiksy powiązane z postacią Sherlocka Holmesa – poprzednim razem było to The Baker Street Four, zaś teraz – The Baker Street Peculiars. Trudno zatem uniknąć porównywania obu tych albumów. Punktem wspólnym jest odwołanie do Baker Street Irregulars – ekipy ulicznych urwisów dostarczających informacji Największemu Detektywowi Wszech Czasów. Twórcy omawianego tutaj komiksu wykorzystali ten wątek w nowatorski sposób, bardzo odważnie poczynając sobie ze spuścizną Arthura Conan-Doyle’a. Najpierw rzuca się w oczy cartoonowa szata graficzna autorstwa Andy’ego Hirsha, przypominająca tę charakterystyczną dla Archiego lub Tintina. Nie wszystkim może się ona spodobać – mnie nie zachwyciła, jednak komiks adresowany jest do czytelników w każdym wieku, a więc na pewno znajdą się miłośnicy tej kreski. Stąd wiadomo już, że ton będzie lżejszy niż w klasycznej opowieści detektywistycznej.

The Baker Street Peculiars 001

Akcja toczy się w roku 1933 – w okresie międzywojennym, nie zaś u schyłku epoki wiktoriańskiej. Znajome pozostają ulice oraz place Londynu – Trafalgar Square, Brick Lane i oczywiście Baker Street. Protagonistów jest czworo, ale razem mają dziesięć nóg. Molly Rosenberg wychowywana jest przez dziadka – żydowskiego rzemieślnika; Rajani Malakar została porzucona na progu sierocińca, skąd zabrał ją londyński doliniarz i rzezimieszek; Humphrey Fforbes-Davenport jest szóstym z kolei dzieckiem arystokratów, którzy wysłali go do szkoły z internatem, by pozbyć się problemu; poskąpili nawet na kamerdynera – rolę tę spełnia golden retriever Wellington. Posiadają oni unikatowy zestaw umiejętności – wnuczka krawca wykazuje się błyskotliwym, analitycznym umysłem i okiem do szczegółów, potomek arystokratów – błękitnokrwistą postawą oraz przekonującą gadką, zaś sierota z ulic Londynu – złodziejskim sprytem i zwinnymi palcami. Spotykają się zupełnie przypadkowo, kiedy kamienny lew, leżący u stóp kolumny Nelsona, otwiera paszczę, błyska zielonymi ślepiami i zeskakuje z cokołu. Bohaterowie, niewiele myśląc, ruszają w pościg za ożywioną bestią, która niestety umyka. Przebiegając przez Baker Street wpadają na samego Sherlocka Holmesa. Ten zleca im rozwiązanie tej zagadki w zamian za pensję w postaci szylinga dziennie. Oczywiście członkowie naprędce skleconego zespołu przystają na tę propozycję i rzucają się do prowadzenia śledztwa w sprawie ożywających i znikających z całego miasta pomników. Wiadomo, że takie rzeczy nie dzieją się codziennie, więc niechybnie muszą być w to zamieszane siły nadprzyrodzone.

The Baker Street Peculiars 002

Najmocniejszą stroną komiksu są postaci – tytułowy kwartet doskonale się uzupełnia, bowiem każdy z jego członków dysponuje odmiennym charakterem i zdolnościami (nawet Wellington). Oprócz protagonistów spotykamy również aktorów drugoplanowych i epizodystów – głównego antagonistę Chippy’ego Kippera i jego pomagierów, ofermowatego konstabla, dociekliwą dziennikarkę skromnego rzemieślnika oraz dobrotliwą (i przenikliwą) gospodynię z Baker Street 221b – panią Hudson. Postacie są wyraziste, barwne, choć skreślone skrótowo, w komediowym stylu; każda z nich ma unikatowe rysy i odzywki. Podoba mi się także to, że autorzy umieścili w komiksie wiele ważnych kobiecych figur (choć twardą Rajani wziąłem w pierwszej chwili za chłopca) – jednym z tematów The Baker Street Peculiars jest kwestia, czy przedstawicielki tej płci mogą decydować same o swoim losie, kształcić się, albo… być detektywami. The Baker Street Four traktowało po trosze o emancypacji, ale omawiany tu album śmielej prezentuje kwestie równouprawnienia.

The Baker Street Four Peculiars 003

W tle historii pojawiają się odwołania do literackiego pierwowzoru, jak reklama „A Study in Savings” na czerwonym piętrusie czy szkoła Saint Baskerville’s, do której uczęszcza potomek rodu Fforbes-Davenport. Twórcy, podobnie jak autorzy The Baker Street Four, nie unikają poważniejszych tematów śmierci i przemocy, jednak pozostawiają co drastyczniejsze sceny raczej w domyśle; wiadomo, że tak naprawdę nikomu nie stanie się krzywda. Wydaje się, że sprawa Cockney golema (The Case of the Cockney Golem) nie jest ostatnim śledztwem naszych bohaterów – i dobrze, bowiem niestereotypowe podejście do materiału źródłowego udowadnia, że z Holmesem jest jak z Hamletem – ilu autorów, tyle interpretacji.

SZCZEGÓŁY:

Tytuł: The Baker Street Four Peculiars
Wydawnictwo: BOOM! Studios
Typ: Komiks
Gatunek: Historyczny, Kryminał, Komedia, Opowieść niesamowita
Data premiery: 18.01.2017
Scenariusz: Roger Langridge
Rysunki: Andy Hirsch
Liczba stron: 112

NASZA OCENA
7.5/10

Podsumowanie

Plusy:
+ prominentne postaci kobiece
+ nieortodoksyjne podejście do pierwowzoru
+ humor sytuacyjny i słowny
+ uzupełniające się zdolności i charaktery bohaterów

Minusy:
– cartoonowa kreska, nie dla wszystkich
– wiadomo, że wszystko skończy się dobrze

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Marcin „Martinez” Turkot
Marcin „Martinez” Turkot
Jestem geekiem trzydziestego któregoś poziomu, a także niepoprawnym fanboyem Supermana. W magisterce pisałem o związkach komiksu superbohaterskiego z mitami. W życiu zajmowałem się redagowaniem czasopisma o grach fabularnych i planszowych, tłumaczeniami gier, moderowaniem forów, pisaniem tekstów dla największego polskiego portalu internetowego oraz do "Tygodnika Powszechnego". Obecnie pracuję w reklamie. Uwielbiam komiks, w szczególności frankofoński, oraz animacje wszelakiego rodzaju (może poza anime, na którym się nie znam). Od ponad 20 lat gram w erpegi. Na gry komputerowe nie starcza mi już czasu...
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki